27

453 12 9
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Podniosłam się na rękach lecz wciąż nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Znajdowałam się w pomieszczeniu bez okien przez co wszędzie dookoła panowała ciemność.
Powtórka z rozrywki?
Gratuluje Olivia.
Po chwili przypomniał mi się obraz leżącej dziewczyny. Nie miałam pojęcia czy żyje.
Szybko wstałam z zamiarem znalezienia wyjścia. Równie szybko okazało się jak głupim pomysłem to było. Wszystko zawirowało a ja ponownie runęłam na ziemie. Nie czułam nóg.
Co oni mi zrobili? Co stało się z Sindy?
Łzy zaczęły spływać po moich polikach.
Ja ją w to wciągnęłam.
A teraz? Nie miałam pojęcia co mogłabym zrobić oprócz leżenia na tej cholernej ziemi i czekania aż ktoś przyjdzie.
Mijały minuty a może godziny?
Straciłam poczucie czasu a wszystko z każda chwilą wydawało się przegrane.
Ja byłam na przegranej pozycji. Nie udało mi się mu pomóc. Nie jestem w stanie już nikomu pomóc! Nawet sobie.

*************
Gdy cały stres opuścił moje ciało. Tak opuścił.
Od początku byłam świadoma na co się pisze wiec nie powinnam być zaskoczona.
Nie bałam się. Cameron zawsze powtarzał mi, że nie ważne w jak bardzo złej sytuacji się znajdujesz musisz zachować spokój i podejmować mądre decyzje.
No wiec gdy stres mnie opuścił a wzrok przyzwyczaił się do ciemności, w której przebywam postanowiłam ponownie podnieść się chociaż do pozycji siedzącej. Przyniosło to ogromny ból lecz udało się. Bardzo chciałam dostrzec coś w tej ciemności. Coś co w jakiś sposób mi pomoże.
Ale to była tylko głupia nadzieja. Pomieszczenie jakby wydawało się puste.

Moje próby przerwał dźwięk przekręcania klucza w drzwiach a po chwili światło, które spowodowało u mnie chwilową ślepotę.
Dzięki temu nie byłam w stanie zobaczyć osoby, która weszła do pokoju. Nieznajomy zapalił światło i słyszałam jak kierował się w moja stronę. Kolejna i mocniejsza dawka światła ponownie poraziła mnie w oczy lecz tym razem mogłam dostrzec osobę, która właśnie kierowała się w moja stronę.
Była to niska kobieta. Bardzo śliczna a jej twarz wyglądała na cholernie przyjazną co nie pasowało do jej zachowania.

-o ktoś się obudził! Zaskoczyłaś mnie. Naprawdę. Nie sądziłam, że jesteś tak głupia a zarazem odważna. - usiadła naprzeciwko mnie.

-lubię zaskakiwać - rzuciłam krótko a tak naprawdę cholernie miałam ochotę wykrzyczeć jej twarz, że jest wariatka i dowiedzieć się co z Sindy. Ale nie mogłam. Nie mogłam pokazać jak słaba jestem.

-dlaczego nie krzyczałaś? Każda normalna osoba tak robi wiesz? - zaczęła zadawać pytania.

-czy któraś z nas wyglada na normalną? -odpowiedziałam - już raz zdarzyło mi się przeżyć podobna sytuacje. Porwania są u mnie codziennością.

-dzięki tobie przejrzałam na oczy- powiedziała wstając.

-co? - zaskoczyła mnie.

-myślałam, że jeśli pójdzie do więzienia będzie cierpiał wystarczająco mocno. Daleko od ciebie i wszystkiego co kocha. - zaczęła mówić tuż przy wyjściu. - ale myliłam się. To co jest pomiędzy wami to coś o wiele silniejszego. Nie ważne jak długo będzie siedział ty poczekasz albo znajdziesz sposób by mu pomóc. Będzie miał do kogo wrócić a chce, żeby cierpiał tak bardzo jak ja.

-co planujesz? -mój głos się załamał a przerażenie wzięło górę.

-będzie patrzył jak cierpisz. Będę się mścić krok po kroczku powoli odbierając ci życie.

Po tych słowach uśmiechnęła się w najokropniejszy sposób jaki było to możliwe i wyszła. Po prostu wyszła i zostawiła mnie z tym wszystkim. Tym razem miałam chociaż światło i mogłam się rozejrzeć.
Nie byłam w błędzie. Pokój był puściutki.
Nie miałam pojęcia czy wciąż znajduje się w tej okropnej fabryce czy może wywieźli mnie zupełnie gdzieś indziej.
Nikt po za mną i Sindy nie wiedział gdzie idziemy. Zupełnie nikt nie będzie nas szukał.
Nikt nie przyjdzie na pomoc.
Byłam przerażona.
Nie wiem czy stresowałam się śmiercią czy tym, że mogę już nigdy nie zobaczyć moich bliskich. Byłam tylko pewna, że strach przejął każdą cząstkę mojego ciała.
Chciałbym, żeby to wszystko okazało się tylko złym snem. Obudzić się i jednym problemem było czy znowu nie spóźnię się do szkoły.
Zaczęłam płakać. Ponownie straciłam poczucie czasu. Nie miałam pojęcia ile minęło czasu od wyjścia kobiety. Wciąż tkwiłam na tej ohydnej ziemi lecz tym razem znajdowałam się pod ściana. Skulona schowałem głowe między nogi.
Zastanawiałam się co mogę zrobić. W jaki sposób uciec lub skontaktować się z kimś by dostać pomoc.
Byłam słaba i zawsze to wiedziałam.
Widziałam wiele takich sytuacji w filmach ale nie sądziłam, że taką przeżyje.
Chyba przeżyje.

I lost myself 🥀| C.DALLAS 🥰 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz