3

3.6K 103 19
                                    

Z wejściem do klubu nie miałyśmy żadnego problemu bo Klaudia znała właściciela.
Jakiś znajomy Camerona.
Przez chwile już się bałam, że on tez może tu być ale tak naprawdę to nawet lepiej. Będzie mógł zobaczyć jak świetnie bawię się bez jego obecności w moim życiu.
Siedziałyśmy właśnie przy barku gdy podszedł do mnie jakiś chłopak. Nie było by to niczym dziwnym gdyby nie trzymał w ręce ogromnego bukietu róż.

-Ty jesteś Olivia prawda ?-spytał

-A kim ty jesteś? -zdziwiłam się.

Chłopak nic nie powiedział tylko uśmiechnął się podając mi bukiet kwiatów i jakieś pudełko.
Zaskoczona spojrzałam na dziewczyny a one odrazu kazały sprawdzić od kogo to jest.
Na kartce przy kwiatach było napisane:

"Proszę uważaj na siebie to wszystko co dzisiaj powiedziałem. Przepraszam. Nie możesz wierzyć we wszystko ci mówie. Jakby coś się działo od razu dzwoń :)
                                              Twój bohater💋

Z otwartą buzia czytałam to już 30 raz.

„Twój bohater".

Mówił tak jak byliśmy mali i pomógł mi zejść z drzewa. Chciałam zdjąć latawiec, który na nim utknął. Przerażona stratą ulubionej zabawki kompletnie zapomniałam, że mam lek wysokości. Przez następna godzinę robił wszystko bym przestała płakać i się bać. Był moim ukochanym bohaterem. Nigdy więcej nie bałam się wysokości. Wiele razy wchodziliśmy na to samo drzewo by oglądać wspaniale widoki. Uśmiech niekontrolowanie wpłynął na moje usta.
Ale nie nie!
Cameron jest doskonałym manipulatorem a ja nie chce dać kolejny raz się nabrać. Obiecałam sobie i tym razem muszę dać rade. Wiecznie wraca, daje mi nadzieje i ucieka. Mam już tego po dziurki w nosie.

Prezent.
Jeszcze musze sprawdzić co jest w pudełku.
O mój boże!
W środku był najpiękniejszy naszyjnik jaki w życiu widziałam. Każda cześć mnie chciała go założyć.
Mimo wszystko nie dam mu się przekonać. Obiecałam to sobie.
Pamiętaj Olivia.
Nie daj sobą pomiatać.
Nie tym razem.

Bawiłyśmy się jeszcze jakieś dobre kilka godzin a dziewczyny nie traciły siły.
Jak one to robią?
Zmęczona skierowałam się w stronę toalety gdzie wyjątkowo nie było ludzi. Jak miałam już wchodzić do toalety poczułam szarpnięcie i po chwili byłam już przyparta do ściany.

-Oj mała niezła jesteś! - był to młody chłopak ale za to cholernie pijany.

-Zostaw mnie!-krzyknęłam

-Najpierw się zabawimy. - powiedział i bez najmniejszej delikatności wpił się w moje usta. Tak bardzo żałowałam w tej chwili, że przyszłam do tego klubu.

-Proszę.. -wyjąkałam ze łzami w oczach gdy już zrozumiał, że nie oddam pocałunku.

-Nie odpuszczę takiej sztuki. - jego ręka sunęła się wzdłuż mojej nogi coraz bliżej kobiecości.

-nie nie! pomocy! -zaczęłam krzyczeć i wyrywać się jeszcze bardziej niż wcześniej.

Nagle zobaczyłam kierującego się w nasza stronę ochroniarza. Chłopak, który mnie zaatakował przestraszony pobiegł w druga stronę. Przerażona nawet nie zwracając uwagę na krzyki ochroniarza biegłam w stronę wyjścia. Nie miałam ochoty szukać dziewczyn. Po prostu chciałam stamtąd wyjść.

-Co?! jest 3 w nocy! - krzyknęłam sama do siebie stojąc już przed wejściem do klubu przez co kilku ludzi spojrzało na mnie jak na wariatkę.

Zostało mi tylko jedno wyjście.
Zdenerwowana wykręciłam numer, który znałam bardzo dobrze.

*rozmowa telefoniczna*

-halo? -usłyszałam zaspany głos. No tak w końcu jest środek nocy.

-Cameron. Proszę przyjedź po mnie-powiedziałam zestresowana.

-Olivia co się stało?! gdzie jesteś? -zdenerwował się

-W klubie.. tym -nie zdążyłam dokończyć bo chłopak mi przerwał.

-Czekaj tam i nigdzie się nie ruszaj. Będę za dziesięć minut. - powiedział i się rozłączył.

Cała rozstrzęsiona usiadłam na krawężniku. Było cholernie zimno a ja nawet nie wzięłam z klubu swojej kurtki. Po dziesięciu minutach zauważyłam podjeżdżające porshe.

-mała nic ci nie jest? Co się stało? -powiedział podbiegając do mnie.

-ooon..ccchiał mnie...-nie byłam w stanie tego z siebie wykrztusić.

-spokojnie już nie pozwolę cię nikomu dotknąć. -powiedział przytulając mnie do siebie.

Po chwili poczułam jak mnie podnosi i kieruje się w stronę auta.

-Wiesz, że umiem chodzić prawda?-zaśmiałam się.

-Cicho bądź i daj mi być chociaż trochę romantyczny.- również się zaśmiał.

W samochodzie nie wiele rozmawialiśmy, gdy nagle mi się przypomniało, że dziewczyny będą mnie szukać.

-Klaudia! -krzyknęłam i zaczęłam szukać telefonu.

-Już do niej dzwoniłem spokojnie. Powiedziałem, że zabieram cię do nas - powiedział uśmiechnięty.

-Tylko bądź grzeczny -zażartowałam

-Zawsze jestem grzeczny - powiedział tym swoim uwodzicielskim głosem.

Już wtedy wiedziałam, że to wszystko nie skończy się zbyt dobrze. Po raz kolejny dałam się nabrać na jego słodkie słówka a jutro?
Jutro ponownie będzie tym samym oschłym Cameronem.
Mogłam zadzwonić do tylu osób a zadzwoniłam akurat do niego?
To, że byłam w szoku to raczej słaba wymówka.
W tym chłopaku było coś co cholernie mnie przyciągało. Wpadałam prosto w diabelskie sidła.

I lost myself 🥀| C.DALLAS 🥰 [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now