22

696 15 5
                                    

Od godziny jeździłam po mieście. Nie miałam pojęcia gdzie się skierować i od czego zacząć. Nikt nie odbierał. Wszystko wokół zaczęło mnie przytłaczać. Zatrzymałam się w pobliskiej knajpie. Pamiętałam ją. Chodziliśmy do niej po szkole. Zrezygnowała wysiadłam z auta i wolnym krokiem kierowałam się do wyjścia. Z jednej strony bardzo cieszyłam się, że wszystkie wspomnienia zaczęły wracać a z drugiej było tego za dużo. Całe życie w kilka dni. Dobre i złe chwile. Wszystkie kłótnie i upadki. Wszystko było takie niewyraźne. Chciałabym cofnąć się w czasie i nigdy więcej tego nie przezywać. Nie rozumiałam jakim cudem znalazłam się w takiej popieprzonej sytuacji. Nie należałam do osób, które ładowały się w jakieś chore konflikty. Najbardziej z wszystkiego bolało, że okłamywały mnie najbliższe mi osoby. Osoby, z którymi dorastałam. Nie ważne jaka jest prawda- zasługuje na nią.

Pochłonięta w swoich myślach przypadkowo na kogoś wpadłam.

-przepraszam. Zamyśliłam się. - rzuciłam szybko i spojrzałam na tajemnicza osobę.

-nie szkodzi. Ze spokojem - powiedziała z uśmiechem dziewczyna.

Była to ta sama dziewczyna, której pomogłam w szpitalu. Dopiero teraz zauważyłam jaka śliczna była. Niska blondynka, o niesamowitej figurze. Zawsze zazdrościłam takim dziewczyną. Miały wszystko o czym ja mogłam tylko pomarzyć.

-o hej! Widzę, że już z tobą lepiej- przerwała, chwile się zastanawiając- Olivia prawda?

-tak. - rzuciłam krótko.

-wszystko okej? - spytała a w jej oczach można było dostrzec troskę.

-jasne. A jak u ciebie? - lecz po chwilii zrozumiałam jak bardzo to pytanie było głupie.

-może wejdziemy do środka? Jest chłodno a tam na spokojnie porozmawiamy? - spytała smutno - chyba, że jesteś zajęta.

-pewnie. Dzisiaj wyjątkowo nikt nie ma dla mnie czasu- powiedziałam i popchnęłam wejściowe drzwi.

W środku panowała miła atmosfera. Było nie wielu ludzi. Kilka grupek młodych ludzi. Każdy był taki szczęśliwy. Ich śmiechy roznosiły się po całej sali. W jednej chwili zrozumiałam, że tak naprawdę ten etap mam już skończony. Najlepsze lata życia już się skończyły. Nigdy już nie będzie jak dawniej. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików znajdujących się pod oknami.

-zamawiasz coś? - spytała Sindy.

-nie jestem głodna - rzuciłam.

-nie wiem co Ci doskwiera ale możesz się wygadać. Kiedyś słyszałam, że przychodzi to łatwiej z obcymi osobami. - uśmiechnęła się szeroko w moja stronę.

-po prostu bardzo się pogubiłam. Przechodzę przez bardzo trudny okres a najbliższe mi osoby zachowują się cholernie dziwnie. Czuje, że każdy coś ukrywa ale nie mogę rozgryźć co. - powiedziałam na jednym tchu.

-czasami niektórzy po prostu chcą nas chronić. Wiele spraw nie przychodzi łatwo. Ale jestem pewna, że wszystko co robią ma swój powód. Pomyśl czy kiedykolwiek cię kłamali? - zatrzymała się spoglądając na mnie. Machnęłam głowa na znak „nie".

-tylko jedna- szepnęłam.

-chłopak? - usłyszała.

Nie odpowiedziałam. Nigdy nie był moim chłopakiem. Nigdy nie łączyło nas nic oficjalnego. Kryliśmy się za kłamstwami. Udawaliśmy, że nic dla siebie nie znaczymy tylko po to, żeby się ranić. Toczyliśmy wieczną i bez sensowną walkę.

-z nimi tak bywa. A wiem to z własnego doświadczenia. - po tych słowach jej głos lekko się załamał. - mój chłopak zrobił wiele złego. Krzywdził ludzi. Ale kochałam go. Nikt nie potrafił zrozumieć jak mogę darzyć uczuciem takiego potwora. Tylko ja po prostu widziałam w nim dobro. Wiedziałam, że pod tym wszystkim kryje się mały chłopiec, który zabłądził wiele lat temu. Oni nie potrafią okazać uczyć. Nie mówią o nich bezpośrednio. Kryją się za sekretami. Bo tak jest im łatwiej. Musisz patrzeć na szczegóły. Na momenty, w których jesteście sami. Jak na ciebie patrzy i się troszczy. Diabeł tkwi w szczegółach młoda.

I lost myself 🥀| C.DALLAS 🥰 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz