Rozdział sto czwarty

1.1K 101 416
                                    

W końcu zaczęły się ferie, a wraz z nimi niemalże błyskawicznie - nadszedł dzień balu.

Sophie obudziła się rano jako pierwsza w dormitorium, a gdy już odsłoniła kotary i założyła okulary, wstała z łóżka i podeszła do stosu prezentów, który koło niego czekał.

Były to jej pierwsze święta w Hogwarcie, gdyż dotychczas zawsze wracała do domu. Przy pozostałych łóżkach również znajdowały się stosy podarunków.

Usiadła i zaczęła otwierać swoje prezenty.

Najwięcej było słodyczy, od praktycznie każdego, kto jej dał prezent - owocowe żelki, fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, likwirowe pałeczki, czekolada, kociołkowe pieguski, musy-świstusy, lizaki i cukierki o różnych smakach. Jednakże poza nimi były także inne rzeczy.

Rodzice dali jej nowe spodnie, od jednych dziadków dostała ładny kuferek na biżuterię, od drugich książkę i błękitny kubek.

Zanim jednak przeszła do prezentów od osób, z którymi była teraz w Hogwarcie, zajęła się jednak jeszcze innym pudełkiem.

Znalazła w nim piękny, czerwony sweter z wyszytą żółtą literą S. Był naprawdę mięciutki i puchaty.

Spojrzała na niego zaskoczona,

- Skoro dostałaś już sweter Weasleyów, to znaczy, że należysz już do rodziny - odezwała się wesoło Sally, a Sophie spojrzała w jej stronę.

Przyjaciółka właśnie wstała z łóżka i podeszła do niej.

- On jest niesamowity. I jest taki milutki! - zachwyciła się blondynka, delikatnie gładząc materiał.

- A skąd ty o tym wiesz? - spytała po chwili Sophie, a Sally usiadła obok niej, przy stosie prezentów.

- Od George'a, powiedział mi, że ich mama robi takie swetry i że prawdopodobnie ci też taki podaruje. Bliźniacy chcieli jednak, żebyś miała niespodziankę - wyjaśniła Sally, po czym również dotknęła swetra.

-  I mam. Ale zarazem zastanawiam się, kiedy wy o tym rozmawialiście - zdziwiła się Sophie. Oczywiście nie było w tym nic złego, jednakże coraz bardziej miała wrażenie, że coś jest na rzeczy.

- Kiedy chciał mnie przeprosić za tą niezręczną sytuację z zapraszaniem na bal. Nieważne zresztą - ucięła szatynka, po czym wstała i podeszła do swojego stosu prezentów.

- Co się dzieje? - zapytała Sophie, mając nadzieję, że się dowie.

- Nic się nie dzieje, naprawdę - upierała się szatynka, po czym zaczęła skupiać się na rozpakowaniu swoich prezentów.

Blondynka westchnęła, po czym uznając, że więcej nic nie wyciągnie, odłożyła sweter na łóżko, a następnie zaczęła przeglądać kolejne pudełka.

Brat dał jej jedną z książek, które ostatnio miała ochotę przeczytać, od Naomi dostała rękawiczki, a od Sally
zestaw gumek do włosów, za który od razu podziękowała. Sally po chwili wydawała się być już w trochę lepszym humorze i wzajemnie się przytuliły. Szatynka dostała od niej żółty kubek i słodycze.

Od bliźniaków wspólnie natomiast dostała słodycze i kilkoro spośród ich wynalazków, jednak od samego Freda również coś dostała.

Była to mała, żółta kuleczka z narysowanym oczami, nosem i uśmiechem. W dołączonym liściku oprócz życzeń była także informacja, że ma ona przypominać jej o uśmiechu, bo w końcu chce, żeby była radosna.

Dziewczyna popatrzyła na nią z rozbawieniem, po czym odłożyła obok siebie, razem z resztą prezentów. Sama dała Fredowi ładny namalowany obrazek, przedstawiający altankę - udało jej się taki znaleźć w jednym ze sklepów. Mimo tego, że nie przedstawiało ono jej altanki, to jednak miała ona przypominać chłopakowi o miejscu ich pierwszego pocałunku.  Do tego obojgu bliźniakom dała także po figurce zawodników z drużyny Quidfitcha, której kibicowali.

Deception | Fred Weasley ✅Where stories live. Discover now