Rozdział pięćdziesiąty drugi

3.1K 255 335
                                    

Sophie pamiętała o niedokończonej rozmowie z Naomi o jej rodzinie, jednak nie wiedziała, kiedy znaleźć okazję na powrót do tego tematu.
Ciągle wokół ktoś się kręcił i ciężko było znaleźć chwilę, kiedy będą co najwyżej we trzy, razem z Sally.

W sobotę dziewczyny postanowiły spotkać się w bibliotece, żeby się pouczyć. Niestety, chociaż siedziały same, to wszędzie było pełno ludzi - coraz bardziej zbliżały się egzaminy, do których trzeba było się uczyć.

Krukonki i Puchonka również zajęte były nauką, a każda pisała swoje wypracowanie na następne zajęcia.

- Czyli jeśli dodam do Eliksiru Spokoju Syropu z ciemiernika czarnego, to będzie miał barwę ciemnoszarą? - spytała Naomi, pisząc swoje wypracowanie i szukając informacji w książce.

- Nie, wtedy będzie miał srebrną. Ciemnoszarą będzie miał, jak go nie dodasz - powiedziała Sophie, również pisząc swoją pracę o właściwościach ciemiernika czarnego.

- Naprawdę, te eliksiry są za trudne. Wiem, że powinnam to wiedzieć, zwłaszcza, że ten syrop jest pozyskiwany z rośliny, a zielarstwo ogarniam. Ale nie radzę sobie z tym przedmiotem - westchnęła Chase, odkładając pióro i łapiąc się za głowę.

- Spokojnie, przecież nie każdy musi być ze wszystkiego najlepszy. Ważne, że się starasz - powiedziała Sophie. Sama dobrze się uczyła, ale nie uważała się za najlepszą z czegokolwiek. Raczej starała się mieć dobre oceny, jednakże zdarzały się też gorsze.

- Właśnie, ja też przecież nie jestem z tego najlepsza, po prostu się staram - dodała Sally, chcąc pocieszyć przyjaciółkę.

- Wiem i naprawdę nie przejmuję się tym tak bardzo, ale mimo wszystko chciałabym jakoś to zaliczyć - powiedziała Puchonka. Wiedziała, że każdemu może się zdarzyć pomyłka, jednak czuła się już zmęczona tą nauką.

- To może chodźmy się trochę przewietrzyć i potem wrócimy do lekcji? - zaproponowała Sophie. Chociaż dobrze się uczyła, to wiedziała, że czasami trzeba też odpocząć. Siedziały we trzy nad wypracowaniami już kilka godzin i jednak trzeba było trochę wyjść na świeże powietrze, zwłaszcza, że w bibliotece było trochę duszno od dużej ilości uczniów.

- Racja, przyda nam się trochę odpoczynku - zgodziła się Sally.

- Jeszcze trochę i byśmy się przykleiły do tych krzeseł - uznała Naomi, kiedy zbierały swoje rzeczy.

Jako, że nadal był to marzec, na dworzu było jeszcze chłodno. Dziewczyny więc rozdzieliły się do swoich dormitoriów, by założyć coś cieplejszego na siebie. Miały się spotkać koło wyjścia na błonia.

- Zastanawiam się, czy Naomi będzie chciała dzisiaj kontynuować rozmowę
o jej rodzinie? - spytała cicho Sophie, gdy razem z Sally szły do Wieży Krukonów. Nie było tam tak wielu ludzi, jednak nie chciała też żeby ktoś się zainteresował tą rozmową.

- Myślę, że się zgodzi. Kocha swoją rodzinę, ale smutno jej przez pewną sytuację - odparła Diggle. Na wszelki wypadek nie mówiły głośno nazwiska Black, które prawdopodobnie mogłoby przyciągnąć czyjąś uwagę.

W dormitorium na szczęście nikogo nie było, a Krukonki wybrały sobie strój odpowiedni na pogodę, którą była tego dnia. Następnie zeszły na dół i na miejsce spotkania z Naomi.

Na błoniach Hogwartu było trochę ludzi, ale na szczęście udało im się znaleźć też spokojniejsze miejsce, z dala od tłumów. Rozkoszowały się świeżym powietrzem i ładną, słoneczną pogodą. W końcu jednak przyszedł też czas na rozmowę.

- Naomi, to opowiesz jak naprawdę jest z twoim ojcem? - zapytała Sophie, a Puchonka spoważniała.

- Mama mówiła mi, że nawet nie było żadnego procesu. Nie dali jej nawet z nim porozmawiać, ale wierzy, że by tego nie zrobił. Jednak Ministerstwo nigdy nie chciało w to uwierzyć, ani  nie próbowali słuchać jakichkolwiek wyjaśnień. Mama wychowywała mnie i Jasona praktycznie sama, z pomocą przyjaciół, jednak to nie to samo. Ojciec nie wiedział wcześniej o Jasonie - rzekła Chase. Trudno jej było o tym wszystkim mówić, jednak wyrzuciła to z siebie.

- Może się jeszcze uda coś zrobić - Sophie próbowała ją pocieszyć.

- Nie wiem, będzie raczej ciężko - uznała Chase.

- Za to na razie musi się ukrywać. Chciałabym w końcu moc mieć pełną rodzinę, ale nie wiem, czy kiedyś będzie mógł się przestać ukrywać - dodała smutno.

- Oby się w końcu udało - odparła Mason.

- Któż to wie? Może za rok, albo dwa w końcu stanie się jakiś cud i coś się zmieni - powiedziała Sally.

- Wolałabym jak najwcześniej, ale nie mogę nic na to poradzić. Zawsze zresztą razem z bratem byliśmy wychowywani tylko przez mamę i byliśmy do tego przyzwyczajeni. Chociaż zdarzało się, że to ja musiałam się zajmować bratem, kiedy mama nie dawała rady - opowiedziała Naomi.

- Życie z tylko jednym rodzicem jest jednak inne, niż z obojgiem. Moja mama zginęła przez śmierciożerców - rzekła smutno Sally. Sophie zrobiło się szkoda przyjaciółek.

- I to właściwie spowodowało, że się zaprzyjaźniłyśmy - uznała Chase.

- Nie tylko to, ale po prostu jak się zorientowałyśmy, że obie byłyśmy wychowywane tylko przez jednego z rodziców, uznałyśmy to za jakieś przeznaczenie - stwierdziła Sally.

- Miałyśmy jedenaście lat i każda swoją historię, jednak coś nas połączyło i zostałyśmy przyjaciółkami - dodała Naomi.

Sophie zaczęła się zastanawiać, czemu w takim razie zaczęły się z nią zadawać? Przecież różniła się od nich i to bardzo. A poza tym nawet jeśli są już przyjaciółkami, to czy kiedykolwiek będą miały aż tak silną więź, jak one we dwie?

- Spokojnie, po prostu tak myślałyśmy jako jedenastolatki, ale przecież różnie bywa i nie każda przyjaźń tak wygląda. Przyjaźnimy się we trzy - stwierdziła Diggle, widząc, że Sophie milczy przez dłuższą chwilę.

- Jasne, rozumiem - odparła Sophie, chociaż nadal zastanawiała się, jak jest naprawdę.

- Może już dosyć tych smutków i chodźmy do kuchni się czegoś napić? - zaproponowała Naomi.

- I chyba zaraz będzie padać - uznała Sally, spoglądając na niebo, które zdążyło się już zachmurzyć. Zajęte rozmową, nie spostrzegły nagłej zmiany pogody. Zaczęło też trochę wiać i zrobiło się chłodniej. Wiele osób postanowiło powrócić więc do zamku i błonia powoli opustoszały.

Dziewczyny kilka minut później były już w kuchni, gdzie zamierzały napić się czegoś i ewentualnie zjeść coś słodkiego. Skrzaty bardzo chętnie przyniosły im soku dyniowego i kilka ciastek. Usiadły przy którymś ze stołów i zaczęły rozmawiać na już luźniejsze tematy.

- W ogóle niedługo bliźniacy Weasley mają urodziny, ale nie wiem co im dać - rzekła Sophie. Postanowiła się ich poradzić w tej sprawie.

- Na pewno cokolwiek im dasz, to się ucieszą - powiedziała Sally.

- Nie musi być niewiadomo co, ważne, że pamiętasz i ci zależy - dodała Naomi.

- Pytanie tylko, czy chcesz im udać obu to samo, czy jednemu z nich coś jeszcze bardziej wyjątkowego? - zapytała Diggle.

- Mówię wam kolejny raz, że są po prostu moimi przyjaciółmi. I tyko tyle - powiedziała Sophie.

- Jeszcze zobaczymy - odparła Naomi.

- Zważywszy na to, co się ostatnio dzieje, to mam wrażenie, że niedługo - rzekła Sally.

Sophie nie wiedziała, co o tym myśleć. Uważała, że obaj bliźniacy są po prostu przyjaciółmi, choć wiedziała, że faktycznie częściej chyba rozmawiała z Fredem. Jednak czy to miało od razu oznaczać, że będzie z tego coś więcej?

Deception | Fred Weasley ✅Where stories live. Discover now