[9,0] - Pułapki świetlne

329 33 26
                                    

Mój egzemplarz mapy Harranu wyglądał jak narysowany przez pięciolatka dinozaur, któremu oczy wyrosły wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinny, a autor miał do dyspozycji jedynie czarny zestaw kredek. Nieliczne czerwone lub zielone domki przedstawiały się, niczym osobliwe pryszcze, a zaznaczone naprędce krzyżyki dopełniały dzieła.

Westchnąłem głośno, próbując się zorientować, gdzie tak właściwie byłem. Budynki w slumsach nie różniły się od siebie prawie w ogóle, a nawet miałem wrażenie, że powtarzały się co jakiś czas. Zacząłem nawet myśleć, że zwyczajnie chodziłem w kółko, gdy prażące słońce nagrzewało mój już i tak spalony kark, nie oszczędzając żadnej innej części ciała. Zza zabudowań nie byłem w stanie dostrzec żadnego punktu orientacyjnego, co tylko bardziej mnie irytowało.

Jeszcze kilka dni temu szedłem tędy z Jeonem, naprawdę nie byłem w stanie zapamiętać niemal prostej drogi do autostrady? Przecież nie byłem aż takim idiotą. Dlaczego tak właściwie odważyłem się pójść sam? Mogłem zabrać ze sobą chociaż Tae, on na pewno lepiej znał okolicę.

Rozwiewając wszystkie niejasności - tak, stałem właśnie na środku ulicy, między kilkoma pozostawionymi samotnie autami, w mieście pełnym zombie. Tak, dostałem koślawo nakreśloną mapę, która wcale mi nie pomagała i komunikator, który ciągle miał jakieś szumy, czym niemal rozsadzał mi prawe ucho. Tak, byłem skończonym debilem i przegrywem w jednym.

A wam jak mija dzień?

W akcie desperacji chwyciłem się krat w jednym z okien pobliskiego budynku, by zacząć wspinać się po jego wystających gzymsach, aż na sam dach. Mimo, że nie uśmiechała mi się wizja spadnięcia z kilkunastu metrów na plecy, to jednak błądzenie w tym labiryncie zirytowało mnie do tego stopnia, że postanowiłem zaryzykować. Kiedy stanąłem na płaskiej, blaszanej pokrywie dachu, wydawało mi się, że nagrzana powierzchnia roztapia podeszwy moich butów. Nie wiał nawet najdrobniejszy wiatr, a widok przed oczami delikatnie mi falował, zupełnie jakbym siedział przy ognisku i próbował dojrzeć coś po jego drugiej stronie.

Przez chwilę przyglądałem się panoramie gór otaczających tę część miasta. W oddali po prawej zobaczyłem most, a co za tym idzie, wypatrzyłem również autostradę, która właśnie tam brała swój początek, a potem sunęła przez cały Harran. Dopiero teraz udało mi się dostrzec jej fragmenty, prześwitujące między wyższymi zabudowaniami przede mną. Uśmiechnąłem się zwycięsko, przechodząc z jednego dachu na drugi, by znaleźć się bliżej mojego pośredniego celu. W końcu jakiś postęp.

Wyszedłem do miasta zaraz po tym, gdy Taehyung wytłumaczył mi, jak uzbroić pułapki świetlne. Chciał, żebym zrobił to za dnia, co gwarantowałoby bezpieczniejszą nocną misję drużynie, którą dzisiaj Suga miał zamiar zabrać po zrzut. Doszły ich bowiem wieści, że GRE, po prawie tygodniu bez zrzutów, postanowiło je wznowić, a te miały pojawić się właśnie pod wieczór lub w nocy. Zazwyczaj skrzynie zrzucano wzdłuż głównej przelotówki Harranu, dlatego właśnie tam się kierowałem. Miałem włączyć dwie latarnie, które już wcześniej zostały przekierowane na światło UV i jeden samochód-pułapkę. Nie chodziło oczywiście, bym od początku je dostrajał i tak dalej. Nawet gdyby mi to wytłumaczyli, to w życiu bym sobie nie poradził. Moim zadaniem było tylko "odnowienie" wcześniej wykorzystanych przez biegaczy pułapek. Dało się je uruchomić z określonej odległości za pomocą pilota, dlatego też nie mogły być rozmieszczone zbyt blisko siebie, ale wciąż były sporym ułatwieniem, kiedy przyszło komuś spieprzać w nocy przed hordą przemieńców.

Po kilku minutach udało mi się dotrzeć w pobliże autostrady, skąd łatwiej było mi określić własne położenie względem celów. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że byłem całkiem blisko pierwszej latarni. Rozejrzałem się po okolicy, wciąż stojąc na dachu, ale tym razem betonowym. Mocniej nacisnąłem czapkę z daszkiem na czoło, by w końcu wypatrzeć pierwszą lampę. Faktycznie, gdzieś w połowie wysokości jej słupa wisiała dodatkowa skrzynka, a niewielka dioda nawet stąd raziła czerwonym światłem. Tylko jak niby miałem się tam dostać? Wspiąć się po latarni? Taehyung chyba przeceniał moją sprawność fizyczną.

Dying Light | JikookWhere stories live. Discover now