Usiadłem w cieniu sterty palet pcv na dachu budynku, ziejąc niczym bernardyn po szaleńczym biegu w środku lata. Właśnie skończyłem kolejną rundkę parkouru, i chyba na dziś już ostatnią, bo było jeszcze goręcej niż zazwyczaj, a moja skóra zdawała się płonąć żywym ogniem. Zupełnie jakbym był wampirem, którego wepchnięto do pustej studni w samo południe, by obrócił się w popiół pod wpływem promieni słonecznych. Sięgnąłem po przyniesioną ze sobą butelkę i od razu wypiłem ponad połowę jej zawartości. Część wody, która nie trafiła do ust, spływała mi po brodzie i szyi, dając chwilowe ukojenie. Chyba będę potrzebował jakiejś maści na poparzenia słoneczne.
- Parkour idzie ci coraz lepiej - podskoczyłem w miejscu ze strachu, słysząc tuż za sobą głęboki, męski głos. Przy okazji zakrztusiłem się przełykaną wodą, a to, co zostało w butelce, wylądowało na mojej przepoconej koszulce. Obejrzałem się szybko na Taehyunga, który z uśmiechem obserwował mnie z dystansu. Nie miałem pojęcia, kiedy pojawił się na dachu, a on chyba doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Mężczyzna podszedł bliżej i usiadł obok mnie, patrząc na panoramę Harranu. Zerkałem na niego co chwilę, próbując odgadnąć intencje, z jakimi tu przyszedł, kiedy ten wygodnie rozsiadał się na gzymsie, z trzy razy poprawiając swoją pozycję, zanim ponownie się odezwał.
- Nie spinaj się, Chim. Codziennie sprawdzam, jak sobie radzisz, żebyś przypadkiem się nie przetrenował. Jeon przylatywał tu w każdej wolnej chwili, więc jestem przyzwyczajony do ściągania go z morderczych treningów, które sam sobie fundował. Poza tym, chciałem z tobą porozmawiać - wyjaśnił, a mnie przeszedł dreszcz. Naprawdę obserwował, jak wyciskałem z siebie siódme poty, będąc święcie przekonanym, że byłem tutaj sam?
W tamtym momencie najpewniej oblałbym się wyraźnym rumieńcem zawstydzenia, ale i tak już byłem cały czerwony od biegania i skakania w tych piekielnych warunkach, dlatego zwyczajnie spuściłem głowę między kolana. Mężczyzna, nie usłyszawszy żadnego pytania z mojej strony, postanowił kontynuować swoją wypowiedź, najwyraźniej nie przejmując się moim rosnącym poziomem zażenowania.
- Muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyłeś - powiedział w końcu pokrzepiająco. - Wziąłem cię za fajnego, ale trochę tchórzliwego gościa, który najchętniej siedziałby na dupie i czekał na ratunek, który nie nadejdzie. Kook powiedział mi, co dla niego zrobiłeś w magazynach. Twierdzi, że zachowałeś się jak ostatni debil i to pod wpływem chwili, ale sądzę, że tak naprawdę jest ci dozgonnie wdzięczny za takie poświęcenie. Jeon nigdy by się nie przyznał - niepewnie obróciłem głowę w jego stronę, by zobaczyć jego szeroki uśmiech. Odwzajemniłem ten gest, unosząc jeden kącik ust w górę. W końcu ktoś mnie tutaj docenił.
- O tym chciałeś porozmawiać? - spytałem w końcu, na co uśmiech mężczyzny zrobił się jakiś inny.
Naraz przeszedł mnie dziwny dreszcz, taki jak gdy w środku nocy przypomni ci się, że nie zrobiłeś projektu, który trzeba oddać z samego rana. Tae wyglądał, jak psychopata, który trzyma w piwnicy coś jeszcze oprócz uroczych kotków. Już miałem zamiar lekko się odsunąć, ale Kim przerzucił rękę przez moje barki i przygarnął moje zlane potem ciało do siebie.
- Mam pewną propozycję. Specjalnie dla ciebie. Tylko ty i ja - puścił mi oczko, a ja zachłysnąłem się powietrzem, czerwieniejąc jeszcze bardziej. Kim roześmiał się serdecznie, poklepując mnie po mokrych od potu plecach, do których nieprzyjemnie kleiła się koszulka. Odepchnąłem się od niego z jękiem dezaprobaty, co tylko bardziej go rozbawiło. - Nie jest to żadna z propozycji, o których pomyślałeś, zboczuszku. Chcę tylko żebyś pomógł mi wysadzić jeden wieżowiec.
Spojrzałem na niego, jak na idiotę, zastanawiając się, czy się przypadkiem nie przesłyszałem.
- "Tylko" przy "wysadzić wieżowiec" brzmi dość mocno nie na miejscu, nie sądzisz?
CZYTASZ
Dying Light | Jikook
Fanfiction"Oczy całego świata są zwrócone na miasto Harran, gdzie dwa miesiące temu wybuchła epidemia nieznanej dotąd choroby. Wciąż nie jest jasne, co spowodowało ten wybuch. Miejscowe Ministerstwo Obrony wzniosło wokół miasta mur, mający zapobiec rozprzestr...
[6,0] - Gniazdo
Zacznij od początku