- Naprawdę?! To była według ciebie najważniejsza część mojej wypowiedzi?! - widziałem, jak Jeon chichocze, słuchając moich wyrzutów. Nie wierzyłem, że mój wywód o chęci pomocy został tak okropnie zignorowany. - Poza tym powiedziałem, że prawie!
- I tak przesadziłeś.
- Jaki ty jesteś nieznośny - skwitowałem.
W tym samym momencie brunet roześmiał się w głos, a Jin wrócił do pomieszczenia.
- A ty z czego tak rżysz? - spytał Jeona, znowu obrzucając mnie tym nieufnym spojrzeniem. Tym razem jednak wyglądał na mniej spiętego.
- Hyung, Jimin jest prawie tak zabawny jak ty, gdy się denerwuje. Wygląda na to, że macie sporo wspólnego - wytłumaczył, nie przestając się śmiać, zupełnie tak, jakby ktoś podał mu gaz rozweselający. Może to był jakiś sposób na radzenie sobie z bólem stopy?
Jin jedynie przewrócił oczyma i odsunął mnie od leżanki. Ułożył nogę Jungkook tak, żeby było mu wygodnie nad nią pracować, po czym przystawił sobie krzesełko i stoliczek z przyborami do szycia. Przełknąłem ślinę, obserwując zupełnie zrelaksowanego chłopaka i skupionego lekarza.
- Wracaliście kanałami? - rzucił trochę ciszej, niż wcześniej.
- Tak - odpowiedzieliśmy niemal równocześnie, a Jin westchnął zawiedziony.
- Czyli zebrałeś wszystkie możliwe zarazki po drodze, tak? Salmonella, ebola, cholera... Pewnie jeszcze jakieś pasożyty, co? - uśmiechnął się złośliwie, pryskając okolice rany środkiem odkażającym.
- Cofam to, co mówiłem wcześniej. Masz chujowe poczucie humoru, hyung - mruknął Jungkook. Przymknął oczy i ułożył się wygodniej na łóżku.
- Jakiego ty słownictwa używasz, gówniarzu?!
- Yoongi-hyung mnie nauczył.
- Ciekawe, czy jak mu o tym powiem, to będzie zachwycony, że bierzesz z niego przykład!
Przekomarzali się tak, dopóki Jin nie oznajmił nam, że skończył robotę. Owinął nogę młodszego kilkoma bandażami i podał mu maść, po którą wcześniej się udał.
- Zmieniaj opatrunek rano i wieczorem. Albo chociaż wieczorem. Przemywaj, a potem smaruj tym. Masz absolutny zakaz wychodzenia z wieży przez dwa tygodnie - oznajmił, a Jeonowi automatycznie zrzedła mina.
- Ile?! - zbulwersował się.
- Teoretycznie powinieneś w ogóle nie ruszać się z łóżka, żeby wszystko się porządnie zagoiło, ale wiem, że nie będziesz w stanie usiedzieć w jednym miejscu przez dłużej niż pięć minut. Dlatego masz moje przyzwolenie, żeby szwędać się po budynku, ale żadnego wychodzenia na zewnątrz, rozumiemy się? - zapytał z naciskiem na ostatnie słowa, a młodszy jedynie pokiwał głową, marudząc pod nosem. - To dla twojego dobra, Kookie.
- Hyung, a co z dobrem innych? - chłopak podniósł głowę, oczekując odpowiedzi lekarza. Ten jedynie wzruszył ramionami.
- Nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich, a w twoim stanie już na pewno - odparł bezlitośnie Jin. - A teraz wynocha obaj, nie mam czasu was niańczyć.
Jungkook zacisnął pięści i usta, stając na równe nogi, zupełnie zapominając o kontuzjowanej nodze. Syknął z bólu, ale nie powiedział nic więcej, tylko zamaszystym krokiem wyszedł z pokoju. Seokjin westchnął, przerzucając wzrok na mnie.
- Dopilnuj proszę, żeby nie zrobił niczego głupiego - zwrócił się do mnie. Przez chwilę stałem w szoku, widząc całe zmartwienie i troskę na jego twarzy. Zaraz jednak pokiwałem głową.
![](https://img.wattpad.com/cover/244765898-288-k108189.jpg)
JE LEEST
Dying Light | Jikook
Fanfictie"Oczy całego świata są zwrócone na miasto Harran, gdzie dwa miesiące temu wybuchła epidemia nieznanej dotąd choroby. Wciąż nie jest jasne, co spowodowało ten wybuch. Miejscowe Ministerstwo Obrony wzniosło wokół miasta mur, mający zapobiec rozprzestr...
[5,0] - Uśmiech proszę!
Start bij het begin