Rozdział 31.

1K 48 5
                                    




Zamknęłam za sobą drzwi i opuściłam się po nich na podłogę z łzami w oczach. Jak on po tym wszystkich może tak po prostu poprosić o rozmowę? Jak?!

- Niech się pierdoli!- wyłkałam i wstałam z podłogi,
Nie miałam zamiaru siedzieć cały dzień w tej durnej szkole, kilka minut po dzwonku na lekcje wyszłam z szkoły i udałam się przed siebie.

Cały czas karciłam siebie za ostatnie miesiące mojego życia. Nie dość że nie dotrzymałam danego słowa , obietnicy, to jeszcze zakochałam się w kimś kto złamał moje serce i do tego jest moim mate. Byłam tak na siebie zła ,że nie mogłam równo oddychać.

Po godzinie chodzenia bez celu wróciłam do domu.

Otworzyłam drzwi od domu, chciałam jak najszybciej udać się do pokoju spać. Byłam cholernie zmęczona.

- Ericka ? - usłyszałam z głębi domy głos Alicji
- Tak , to ja
- Nie powinnaś być w szkole ?- spytała pojawiając się przed moimi oczami.
- Powinnam, ale źle się czuje więc urwałam się z lekcji- powiedziałam wchodząc po schodach na górę.
- Rzeczywiście mizernie wyglądasz, ale to nie znaczy że możesz uciekać z szkoły.
- Tak wiem , przepraszam - odpowiedziałam i udałam się do pokoju

Walnęłam się na łóżko i patrzyłam w sufit.
Oddychałam spokojnie , myślałam i od czasu do czasu się uśmiechałam.
Jak teraz będzie wyglądać moje życie ? To było najzabawniejsze heh.
Jak powiedzieć rodzicom że dałam dupy i nie mogę być luną stada? Czy mam coś mówić ? Może uciec i odpocząć ? Brzmi dobrze , hmmm.

Nie chciałam już więcej się męczyć , więc przekręciłam się na bok i szybko zasnęłam.

~ ,, Wiem , że nie chcesz z mną być, ale ja ci obiecuje! Nie opuszczę cię nigdy i nigdy cię nie zranię!.- zaciskałam mocniej czerwoną suknie i żałowałam tego że tamtego dnia tak okropnie go potraktowałam. Nie miałam siły się obrócić i spojrzeć mu w oczy. Nie mogła...
- Serio myślisz że on będzie z tobą na zawsze? Hymmm w sumie nie dziwie się nigdy nie miałaś szczęście, więc czemu tym razem co ? Heh otóż nie - podniosłam głowę i zobaczyłam ten okropny uśmiech.
- No już, już nie dąsaj się ! Oddaj mi go i zapomnij o nim. Dobrze wiesz, że na niego nie zasługujesz i że on ciebie nie chce- powiedziała i chwyciła moją brodę do góry. Spojrzałam w jej przeklęte oczy i upadłam na zimną ziemie, w oddali słyszałam ostatnie chwile balu z którego zwiałam przed Ianem. Bez butów, zmęczona i zawiedziona siedziałam na ziemi przed tą dziewczyną, która miała racje...,, Właśnie to mi obiecał''~

Obudziłam się z bólem głowy, nie pamietam co mi się śniło, ale jestem pewna że coś ważnego. Coś co podniesie mnie na duchu i da mi wiarę w lepsze jutro. A może się mylę ? Może to był koszmar, który do końca mnie zniszczy i uświadomi jak bardzo się pomyliłam. Nie ważne, teraz nie mam ochoty o tym myśleć.
Wstałam, wzięłam gorącom kąpiel i udałam się na dół już w o wiele lepszym humorze.
- Halo jest tu ktoś ?- nikogo nie było
Szybo uszykowałam sobie śniadanie i poszłam do salonu, włączyłam telewizor i włączyłam jakiś serial kryminalny. Jadłam, jadłam i jadłam, aż w końcu skończyłam i chwyciłam telefon. Nacisnęłam ,,Pauleczka'' i wybrałam ikonkę słuchawki. ,, Abonent chwilowo nie dostępny...''
Dziwne, zwykle odbiera. Może następnym razem.
Wstałam i wyszłam na dwór, było już po 12, nie miałam zamiaru iść do szkoły, bo niby po co ? Postanowiłam się przejść.
Znowu spacer i świeże powietrze, to było to czego potrzebowałam.
Kiedy byłam na dworze, nie myślałam o nim, o niej i o całej reszcie zmartwień.
Mimo że minęły dopiero dwa dni od tego co się stało, nie poddawałam się i starałam się dać radę, jak to zawsze ja. Myśle że powoli wracam do dawnej siebie. Może nie takiej bezwzględnej i smutnej, ale tej bardziej stanowczej i wytrwalszej.
Ale niestety, nigdy nic do końca nie idzie tak gładko. Teraz ,myśle że jeszcze przez wiele dni nie będę mogła zapomnieć o tych miesiącach, tych pięknych chwilach i tych gorzkich.
Trochę zmęczona myśleniem i głodna wróciłam do domu. W nim nie zastałam rodziców, co mnie trochę zdziwiło ,ile można być w pracy lub delegacji ?
Jednak nie przejęłam się tym za mocno i z smakiem pożerałam przygotowane przez Alicję naleśniki.
- Słońce , byłaś dziś w szkole ?
- Nie, nie byłam późno wstałam i nie było już sensu iść - powiedziana i odsunęłam się od talerza.
- Yhym , mam nadziej że wszystko jest okej ? - powiedziała i usiadła przed mną
- Tak , jasne wszystko jest okej, jak przedtem - nie skłamałam, naprawdę było dobrze, czułam się jak przed pojawieniem się Iana, z jedną różnica, złamanego serca, które się powoli kleiło, choć minie jeszcze dużo czasu zanim kompletnie się zagoi...
- No dobrze, już cię nie zatrzymuje. O! I jeszcze coś! Rodzicom przedłuża się wyjazd wyjechali w sobotę wieczorem i zabrali z sobą walizki. Szczerze myślałam że to tylko wyjazd na imprezę Halowinonwą, ale okazało się że zostają tam jeszcze by załatwić ostatnie sprawy w związku z watachom. Chyba chodzi o to , że Ian zostanie nowym Alfą.
- Pewnie tak , nie dziwy mnie to że zostają dłużej, w końcu to nie pierwszy raz.- powiedziałam i delikatnie uśmiechnęłam się do Alicji, podziękowałam za posiłek i ruszyłam do góry.
No tak , Ian ma zostać alfą. A ja, skoro jestem jego przeznaczoną mam być luną nie małego stada. Teraz kiedy tak o tym myśle to jestem ciekawa jak to będzie wyglądało? Jeżeli pan Ian zażyczy sobie by jego nowa partnerka została luną , to nie będę miała żadnych zastrzeżeń. Wręcz przeciwnie, będę wdzięczna że nie będę musiała w tym siedzieć! Może los mi w końcu dopisze i zrobię taki numer jak Nathan? Odejdę z stada i pójdę w kierunku marzeń i kariery, żyjąc jako człowiek. Po za tym, nie chciałabym tu siedzieć i patrzeć na te gruchające gołąbki , bleee. Chyba moje serce by tego nie wytrzymało heh...
Położyłam się na łóżku i chwyciłam książkę z szafki nocnej, ,, Podobni'' przeczytałam tytuł i przekręciłam oczami.
- Nie , zdecydowanie nie - powiedziałam i odłożyłam ją na miejsce, nie miałam ochoty tego czytać, mimo że doszłam do połowy, kiedy to główna bohaterka i jej partner wiodą szczęśliwe życie. Nie miała teraz ochoty na jakieś romansidła i tego typu rzeczy.
Znudzona leżeniem i wpatrywaniem się w sufit, podeszłam do okna i weszłam na balkon. Niestety szybko tego pożałowałam , od razu przypomniały mi się wszystkie chwile na tym balkonie. Poczułam gorzki posmak w buzi i wodę w oczach. Szybko się ogarnęłam i oparłam o barierkę patrząc w las.
Było przyjemnie i chłodno, orzeźwiająco.
Chciałam żeby to trwało jak najdłużej, ale po  chwili poczułam na sobie czyiś wzrok. Porozglądałam się dokładnie i nikogo nie zobaczyłam, ani nie wyczułam.
Jednak kiedy dokładnie się przyjrzałam zobaczyłam kucyk włosów znikający gdzieś za drzewami...

No to...heh... Hej wam wszystkim...
Jakby co nie było mnie cztery miesiące ( chyba) i za to ogromnie przepraszam!!!!
Z okazji tego że zbliżają się święta jak i ferie oraz, w końcu mam czas! To będą rozdziały co tydzień w weekend.
Jeszcze raz wielkie przepraszam!!
Do zobaczenia niedługo...

PS: postaram się pisać dłuższe rozdziały i przepraszam za błędy !!

PodobniTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang