Rozdział 14.

2.2K 88 1
                                    

Przecieram twarz rękoma i rozciągam się na wygodnym łóżku. Nie pamiętam za wiele z wczoraj, właściwie gdzie ja jestem? Ostatnie co pamiętam to kłótnia z Crystal i, no właśnie , nie pamiętam nić więcej. Otworzyłam powoli oczy i przyglądałam się pomieszczeniu. Przejechałam wzrokiem po meblach i ścianach. Jestem na sto procent pewna, że to męski pokój! Tylko kogo ?! Na pewno nie Nathana, hymm. Spojrzałam przez okno przed sobą, był jeszcze dzień , czyli nie spałam tak długo. Powoli wstałam z łóżka, przez chwilę zakręciło mi się w głowie, ale szybko mi przeszło. Wczorajszy ból, który przechodził przez całe moje ciało trochę ustąpił, ale nie przejmowałam się tym. Musiałam jak najszybciej dowiedzieć się gdzie jestem i co tu robię.

Wyszłam z pokoju na długi korytarz, spojrzałam na siebie w lustrze i wyglądałam całkiem normalnie, nie licząc tego że miałam białą jak ściana twarz i za dużą męską koszulkę na sobie. Okej to już mnie trochę przeraziło.

Starałam się wyczuć jakiś zapach lecz nie mogłam, czułam się jakby moje zdolności wyparowały.Przez chwilę pomyślałam logicznie. Nie jestem w swoim domu. Nie czuję żadnego zapachu.Mam na sobie męską koszulkę .Na pewno coś jest nie tak . Może ta osoba chce mi pomóc lub zaszkodzić.

Po kilku krokach wzdłuż korytarza znalazłam schody prowadzące w dół domu. Bez większego zastanowienia próbowałam po nich zejść. Niestety nie pomagały mi w tym bolące mięśnie i nerwy. Po kilku chwilach znalazłam się na dole. Rozejrzałam się przez chwilę i postanowiłam odszukać osobę , która tutaj mnie przyprowadziła. Znalazłam kuchnie a w niej chłopaka odwróconego do mnie tyłem. Od razu go poznałam.

- W końcu księżniczka wstała- obrócił się do mnie i uśmiechnął w ten swój  sposób. Był ubrany w dresy siedział na krześle przy wysepce i wcinał kanapkę. Nie wiedziałam co zrobić więc stałam jak kołek. Zapanowała między nami niezręczna cisza, a ja cały czas się zastanawiałam jak nie wyczułam jego zapachu?

- Może...- zaczęliśmy w tym samym czasie.

- Może usiądziesz?- w końcu spytał i wskazał ruchem głowy na krzesło obok niego. Kiwnęłam głową i usiadłam na krześle, które było najdalej od niego.

- Możesz mi wyjaśnić co ja tu robię?- spytałam i spojrzałam na niego

-Jak to się w właściwie stało , że tu jestem?-  spytałam ponownie,upił łyk kawy i spojrzał na mnie

- Po twojej kłótni z rudą dziewczyną zemdlałaś , więc przyniosłem cię tutaj. Powiedziałem twojej przyjaciółce żeby powiedziała twoim rodzicom, że nocujesz u niej żeby się nie martwili. Zaniosłem cię do łóżka i tak przespałaś całą noc. Moich rodziców nie było w domu więc przyprowadziłem cię właśnie tutaj. Byłem jeszcze z tobą u lekarza watahy, który podał ci leki. Dlatego twoje zmysły są osłabione , ale spokojnie wszystko wróci do normy. Najprawdopodobniej nałykałaś się jakiś bakterii i substancji kiedy wpadłaś do jeziora.- odpowiedział i to o wiele więcej niż chciałam wiedzieć. Nie wiedziałam co powiedzieć , patrzyłam na niego jak na idiotę i przetwarzałam wszystko w głowie. Wiedziałam już wszystko, lecz trochę martwiłam się faktem przespania całej nocy w jego łóżku w jego koszulce. 

On jakby czytał mi w myślach odpowiedział na pytanie , którego nie zadałam.

- Spokojnie spałem w pokoju gościnnym- od razu mi ulżyło - a jeśli chodzi o moją koszulkę na twojej to... możliwe , że podglądałem - puścił mi oczko i uśmiechnął się zawadiacko. Przeszedł obok mnie odstawić naczynia do zmywarki. A ja walnęłam buraka, dzięki Bogu że przez te choróbsko byłam biała jak ściana!

- Dziękuje... - tylko to potrafiłam w tamtej chwili powiedzieć , nie wiedziałam czy powinnam jeszcze coś dodać.

- Spoko, w końcu ty zrobiłabyś to samo. - pewnie to powiedział , lecz ja nie byłam tego taka pewna...

- No więc... nie umiem gotować czy coś w tym stylu. Jedyną rzecz jaką mogę ci zaproponować to albo kanapki albo po prostu coś zamówię .- spojrzałam na niego, stał oparty o blat i czekał na moją decyzję .

- Ty wybierz i tak nie jestem głodna- spuściłam głowę i czekałam na jego odpowiedź.

- A więc pizza, spróbuj mi tylko tego nie zjeść.- uśmiechnął się pod nosem i wyciągnął telefon z kieszeni.

Wyszedł  na chwilę  z pomieszczenia wykonać telefon, kiedy wrócił trzymał w ręku mój plecak. 

- Proszę - podał mi plecak , który położyłam sobie na kolanach i otworzyłam. Wyjęłam telefon i sprawdziłam wiadomości. Dziesięć nieodebranych połączeń i piętnaście nieodczytanych wiadomości. Od kogo? No przecież oczywiście , że od Pauli! I będzie znowu tłumaczenie...

- Czego się napijesz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Iana

- Poproszę wodę - skinął głową i sięgnął po szklankę

Przyglądałam się mu i w mojej głowie zrodziło się głupie pytanie. Na , które pewnie i tak znałam odpowiedź , ale musiałam się go o to spytać.

- Dlaczego to zrobiłeś?- stał do mnie tyłem i nalewał wodę do szklanki

- Zrobiłem co ? - spytał jakby nie wiedział o co mi chodzi 

- Przyprowadziłeś mnie tu, zaopiekowałeś się mną. Mogłeś po prostu zawieść mnie do rodziców , do domu a ty...- urwałam , nie wiedziałam czy powinnam ująć resztę mojej wypowiedzi w ten sposób

- Załóżmy , że to było mi na rękę. Nie ukrywam, miałem w tym wszystkim swój interes. No i wiesz jesteś moją matę .Cholernie się o ciebie bałem- zmarszczyłam brwi ,o co mu chodzi? Przełknęłam głośno ślinę gdy postawił szklankę z wodą obok mnie i usiadł na wprost mnie. Bałam się zapytać o co mu chodzi.

- Jaki jest w tym wszystkim twój interes?- spojrzałam na niego i poczułam się jakbym była zawstydzona i czegoś się bała , ale nie wiedziałam czego.

- Jesteś tu bo chciałem się do ciebie zbliżyć.- przestałam na moment oddychać- jesteś moją mate , a ja prawie nic o  tobie nie wiem. Po za tym , przekonam cię w końcu do siebie.

Ostatnie zdanie powiedział z tym aroganckim uśmiechem i pewnością siebie. Kiedy to usłyszałam , w jednej chwili cały wstyd i starach opuścił moje ciało. 

- Mamy na to cały dzień...- popatrzył na zegarek , który miał na swojej ręce i uśmiechnął się pod nosem. Powiem w prost. W tamtej chwili chciałam po prostu  urwać mu głowę! Jak on mógł mi zarzucać , że spędzę z nim cały dzień! I to jeszcze w miłej atmosferze? 

- Wiesz , że jesteś osłabiona? -  zadał pytanie , które bardziej pasował na odpowiedź niż pytanie 

- Nie dasz rady mi uciec...- czułam jak we mnie wrze, ale nie mogłam nic zrobić. Wszystko mnie bolało i nie mogłam tracić sił. 

Więc z wielkim uśmiechem na twarzy wstałam. Chwyciłam szklankę. I wylałam jej zawartość na bruneta przed mną.

- Tak kochany. Mamy cały dzień przed sobą!- jego mina była bezcenna!



Ho Ho Ho! Dziś zaczynam maraton. Mam nadzieję , że rozdział się podoba! Życzę wam wesołych, pogodnych , ciepłych i rodzinnych świąt! Do jutra:)

PodobniKde žijí příběhy. Začni objevovat