Rozdział 10.

2.6K 90 2
                                    

Wycieram ostatnie łzy na moich policzkach, duża ciepła ręka mocno trzyma moją i nie zamierza puścić . Nie mam pojęcia gdzie mnie prowadzi, czuje jego piękny zapach pomieszany z męskimi perfumami. Nie przeszkadza mi brak obuwia i zimne podłoże po , którym stąpam. Między nami panuje cały czas cisza , która jest frustrująca. Idzie przed mną i kiedy na niego zerkam widzę dokładnie jego napięte mięśnie , denerwuje się to widać. Kiedy mam zamiar w końcu przerwać tą niezręczną ciszę między nami on puszcza moją rękę i robi kilka kroków przed siebie , wkładając ręce do kieszeni spodni. Stoję i nie mogę się ruszyć , kiedy puścił moją dłoń poczułam pustkę , którą czułam przez ostatni tydzień. Nie chcę żeby mnie puścił , żeby zostawił...

Biorę głęboki oddech i wykonuje ruch , obracam głowę w lewo i dopiero teraz widzę między kilkoma drzewami ogromne i piękne jezioro. Przy jego brzegu znajduje się mały drewniany pomost . Bez większego zastanowienia robię krok w kierunku wody i zmierzam w jej kierunku.Czuję miękki piasek pod stopami i przenikający mnie wzrok mojego mate. Nim się obejrzałam stałam na krańcu drewnianego mostku. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.Kocha mnie? Zależy mu na mnie? Czy mi na nim zależy...? Przecież to tylko głupa więź. Która łączy ze sobą ludzi na zawsze... Ale on... on bez niej żył. Właśnie, żył...

Mam mu coś powiedzieć ? Przeprosić , nakrzyczeć , uśmiechnąć się? Nie mogę , obiecałam. Ale co jeśli on się mylił , jeśli on nie miał racji ?

- Kto się mylił ? - po moim ciele przeleciały gorące iskierki kiedy usłyszałam jego  melodyjny głos.Nie obrócę się , nie spojrzę mu w oczy.

- Nikt ważny- powiedziałam obojętnie zaciskając ręce w piąstki 

- Czemu kłamiesz ? Przecież mieliśmy porozmawiać. Szczerze - przełknęłam ślinę i spojrzałam na swoje odbicie w wodzie .

- Tak musimy porozmawiać - nie odpowiedziałam mu na jego pytanie, obróciłam się i zetknęłam się z czekoladowym spojrzeniem . Stał tuż za mną - Szczerze- dodałam i powróciłam spojrzeniem do przyglądania się tafli wody. Usiadłam na brzegu pomostu dotykając obuszkami palców zimnej wody. Nie czekając długo brunet wykonał ten sam ruch.

- Co chcesz usłyszeć? - powiedziałam cicho , ale i tak wiedziałam że mnie usłyszał .

- Prawdę - odpowiedział zdecydowanie, tak jakby dawno miał w głowie ułożony plan na tę rozmowę 

- Co chcesz wiedzieć? - wydukałam trochę głośniej , bałam się tej rozmowy ale nie mogłam tego po sobie pokazać .

- Kim jest ON ? - wypowiedział niemal natychmiastowo i spojrzał na mnie , nie patrzyłam się na niego. Gdybym wtedy spojrzała na pewno bym wybuchła. Zacisnęłam ręce na swojej krwistoczerwonej sukni i dałam mu odpowiedź . 

- Nikim wartym uwagi - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Prychnął i odwrócił ode mnie wzrok. Nie odzywaliśmy się tylko siedzieliśmy w ciszy. Nagle on wstał i zmierzał w kierunku brzegu. Czułam i słyszałam , że się oddala. Nie chciałam żeby odchodził . 

- Był dla mnie kimś , ważnym... kimś kto mnie rozumiał... był kimś takim jak ja ale - wzięłam głęboki oddech i zacisnęłam oczy i pozwoliłam jednej łzie spłynąć po moim policzku do jeziora.

-...ale przestał dla mnie istnieć... po prostu go niema. Tyle powinno ci wystarczyć - powiedziałam trochę głośniej i otworzyłam oczy wlepiając je w widok przed sobą.

Po chwili ponownie poczułam jego zapach koło siebie i to jak siada kilka centymetrów ode mnie. Ponownie na niego nie spojrzałam , jeszcze nie teraz. 

- Co MU obiecałaś ? - spytał już mniej władczo, tak jakby z strachem i żalem. Poczułam jak moje serce na sekundę się zatrzymało. Nie chciałam mu o tym mówić , nie chciałam go ranić ? Ale mnie spytała więc musiałam mu odpowiedzieć. Ledwo te słowa przeszły mi przez gardło , tak jakby część mnie nakazywała mi mu tego nie mówić ,tylko zatrzymać to dla siebie i go nie ranić .

- Że nigdy się nie zakocham - odpowiedziałam twardo i poważnie , gwałtownie na mnie spojrzał i zacisnął szczękę. Nim chciał coś powiedzieć wyprzedziłam go zaciskając ręce coraz bardziej na mojej sukni. 

- Nie będę szukała mate , nie będę szukała złudnego szczęścia i złudnej miłości. Obiecałam mu to , może z podziwu do niego , może z przywiązania do niego , może z miłości do niego... Może dlatego , że był taki jak ja...- cisza, to jedyne co wtedy słyszałam, nie słyszałam nawet jego oddechu. Tak jakby się wyłączył. Jakby nie rozumiał wtedy co do niego powiedziałam.

Nie wiem ile trwała ta pustka między nami , ale w końcu nie wytrzymałam. Powoli obróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam przed sobą coś co mnie zabolało , powodowało że moje serce pękało. Koło mnie leżał czarny jak noc wilk , ogromny wilk któremu z czarnych smolistych oczy spływały malutkie kropelki łez. Dlaczego nawet nie usłyszałam jak się przemienia? Dlaczego kiedy na niego patrze moje serce się kroi , czemu ? 

Kiedy tak na niego patrzyłam wyglądał jak bezbronny szczeniaczek , który potrzebuje opieki i miłości . Włożyłam swoją rękę w jego gęste i miękkie futro. Usłyszałam jak skomli i domaga się więcej mojego dotyku. Objęłam go obydwoma rękoma i położyłam swoją głowę na jego. On jakby chciał być jak najbliżej mnie uniósł głowę i położył ją sobie na moich kolanach. Głaskałam go i zatapiałam się w jego miękkim futrze. Musiałam go jakoś pocieszyć i przy okazji pocieszyć siebie. Musiałam powiedzieć prawdę. Spojrzałam na jego pyszczek i zauważyłam , że zasypia.

- Przepraszam - wyszeptałam - Przepraszam , że nie byłam z tobą szczera i nie powiedziałam ci tego na początku - przejechałam ręką po jego grzbiecie.- Ta...a obietnica - ledwo wydukałam i wzięłam wdech . Przybliżyłam się do jego ucha i wyszeptałam.

- Jest już nie aktualna .Chyba coś do ciebie czuje wilczku... - po tych słowach spojrzałam w niebo i zobaczyłam dwie gwiazdy blisko siebie , które świecą najjaśniej . Mimowolnie się uśmiechnęłam i przytuliłam się do ciepłego wilka obok mnie, zanim się zorientowałam zasnęłam.

Ian:

-... może z miłości do niego... Może dlatego że był taki jak ja...- jej słowa do mnie nie dochodziły. Obiecała komuś coś. Coś takiego! Dlaczego?Czemu? Ja...ja przecież ją kocham. Dlaczego ona chce ode mnie odejść ? Przyprowadziłem ją tutaj , w moje jedno z wielu ukochanych miejsc, żebyśmy wszystko sobie wytłumaczyli , a ona mówi mi... że ,, Nie może się zakochać ". Ledwo oddychałem kiedy to usłyszałem , moje serce prawie wybuchło. Nie chciałem tego po sobie pokazywać , nie mogłem , ja przyszły alfa płakać. Lecz kiedy byłem już na skraju mój wilk przejął nad mną kontrole . Leżałem jako wielki i potężny wilk , któremu z oczu wylewały się strumienie łez. Nigdy nie przypuszczałem , że jako dorosły facet będę ryczeć a tu proszę . I to jeszcze przez kobietę , którą kocham ponad wszystko . Nagle poczułem na swojej sierści małą delikatną rączkę , która mnie gładzi. Zacząłem skomleć chcąc być jak najbliżej jej. Wtuliła się we mnie a ja usadowiłem swoją głowę na jej kolanach. Zaczynałem zasypiać , kiedy usłyszałem jej piękny głosik. Może to tylko był sena , ale usłyszałem jak mnie przeprasza i jak mówi coś o złamaniu obietnicy. Wspomniała coś jeszcze o wilczku , ale już tego nie słyszałem . Odpływałem w krainę snów i marzeń w ramionach kobiety , której nie zamienił bym na żadną inną. Nie miałem najmniejszego zamiaru jej opuszczać ani pozwolić aby ona mnie opuściła...

Hejka wszystkim ! Wleciał kolejny mam nadzieję , że się podoba ! :)

PodobniWhere stories live. Discover now