Rozdział 18.

2K 71 1
                                    

Po rozmowie z Ianem byłam szczęśliwa, ale również się bałam. Bałam się co przyniesie czas . Czy oboje damy radę? Czy pojawi się coś co nas poróżni? Starałam się o tym nie myśleć, ale natłok pytań zalewał mi głowę.

Do końca tygodnia byłam już u siebie w domu. Mój mate nie był za bardzo zadowolony z takiego obrotów spraw , ale musiał dać mi czas , by z wszystkim się oswoić. By słowa , które wtedy powiedział zostały i w sercu i w głowie .

Kiedy wróciłam do domu, rodziców nie było . Alicja powiedział mi , że musieli pilnie wyjechać w sprawie watahy. Zdziwiło mnie to, nigdy nie wyjeżdżali razem , przeważnie tata załatwiał te sprawy sam jako alfa naszej watahy. Musiało stać się coś poważnego, ale ja nie przejmowałam się tym za bardzo. Bardziej interesowało mnie zachowanie Alicji. Była dziwnie spokojna i cicha , jakby wcale nie miał miejsca fakt , że nie  było mnie prawie trzy dni. Ciekawiło mnie jej zachowanie , ale nie odważyłam się jej spytać dlaczego tak się zachowuje. Ostatecznie udawałam , że wszystko jest w porządku i że nie zauważyłam jej spokojnej , za spokojnej postawy .

Po krótkiej rozmowie z gosposią, wyczerpana psychicznie i fizycznie udałam się do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Mimo tego , że byłam padnięta nie mogłam zasnąć. Cały czas przekręcałam się z boku na bok szukając odpowiedniej pozycji do oddania się ręką Morfeusza , ale sen mnie nie zastawał. Musiałam się przyznać przed sobą, że po prostu obawiałam się jutrzejszego dnia . Jak będę się zachowywać w jego towarzystwie ? To było pytanie , na które nie znałam odpowiedzi , ale chciałam ją poznać . Może z jednej strony niesłusznie się martwiłam? W końcu wszystko powinno pójść naturalnie i swobodnie, w końcu on jest moim chłopakiem... Właśnie! Jest , czy... nie? Chyba to jedna z wielu kwestii , których sobie nie wyjaśniliśmy. No trudno! Wszystko wyjdzie w praniu! 

Mam jedynie nadzieję , że żadne rude małpy nie będą plątać mi się pod nogami. Jeszcze tego mi brakowało żeby Crystal się wtrącała! 

Na drugi dzień nie mogłam wstać z łóżka. Nie dlatego , że chciało mi się spać , tylko dlatego , że jakaś siła zwana strachem trzymała mnie mocno i stabilnie na łóżku. Po krótkiej walce , którą wygrałam, wstałam z mojego ukochanego miejsca na świecie i ruszyłam się ogarnąć. 

Po szybkim przygotowaniu się do szkoły , ruszyłam w stronę placówki. Czułam obawy, ale też w brew wszystkiemu ekscytacje. Miałam ogromną nadzieję , że wszystko pójdzie tak jak powinno.

Niestety , w szkole czekała mnie nie miła niespodzianka. Nie było go. Powiem w prost , byłam zawiedziona i smutna. Nie samym faktem ,że go niema . Tylko tym , że nie raczył mnie powiadomić. Z drugiej strony ,może stało się coś ważnego i nie mógł mnie o tym poinformować. Spojrzałam na to inaczej i może... nawet lepiej , że go dzisiaj nie ma. Byłam zawiedziona tym , że jest gdzie indziej , ale będę mogła w takim razie wyjaśnić sobie z nim parę spraw na osobności.

Dzień minął dobrze, obyło się bez docinków Crystal i całogodzinnego wzdychania dziewczyn do osobnika , którego nie było. Lekko zmęczona po treningu wróciłam do domu.

- Alicja! Wróciłam! - krzyknęłam gdy przekroczyłam próg domu, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi jak to zwykle bywa. Wiedziałam , że musi być w domu,drzwi były otwarte. Zmartwiona pobiegłam do kuchni sprawdzić czy wszystko w porządku.

- Babciu wszystko dobrze...- stanęłam w przejściu między kuchnią a salonem i wpatrywałam się w postać mężczyzny , siedzącego na krześle. 

- Colin... co się stało !?- teraz byłam pewna , że na pewno coś się stało. Colin nigdy nie przyjeżdża bez zapowiedzi więc coś poważnego musiało się stać. Dopiero po chwili zauważyłam Alicje , która siedziała na krześle obok niego. Była przygnębiona i cicha , jak nie ona.

- Wróciłaś. Musimy porozmawiać. - powiedział poważnie i odstawił kubek z kawą. Po jego poważnym tonie głosu i wzrokiem , którym mnie świdrował zaczynałam z sekundy na sekundę coraz bardziej się obawiać. 

Powoli podeszłam do krzesła i usiadłam naprzeciwko nich. Spojrzałam na ich twarze i już wiedziałam , że to będzie poważna rozmowa. W głowie co rusz pojawiały mi się najgorsze scenariusze. Miałam nadzieję , że wszystko co wtedy sobie wyobrażałam było jedynie moją fantazją.

- Więc... o co chodzi ?- spytałam po chwili

- Chodzi o ciebie i... watahę - odpowiedział. Chodzi o mnie i watahę ?! Ale jak ?! O co tu chodzi?!

- Gdzie są rodzice? Co się właściwie stało?!

- Spokojnie aniołku. Wszystko będzie dobrze. - uspokajała mnie Alicja, ale tak czy siak musiałam wiedzieć co się stało.

- No więc? Raczycie mi powiedzieć?!- miałam serdecznie dosyć tej tajemnicy! Spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami.

- Twoi rodzice są u starszych, w sprawie ciebie i... twojego mate. - powiedziała spokojnie Alicja

- Co!? Ale...ale jak !?- nie wierzyłam w to co przed chwilą usłyszałam 

- Twoi rodzice dowiedzieli się tego od niego a my od nich- dokończył Colin

Nie odezwałam się , byłam w szoku i czekałam na rozwój wydarzeń.

- Starsi jakimś cudem się tego dowiedzieli, ale to nie jest takie złe jak to , że dowiedziały się o tym wampiry. I z względu , że Ian kiedy przejmie nasze stado i połączy z swoim będzie ono bardzo potężne. Do tego ty , córka silnego alfy jesteś jego matę , co jeszcze bardziej działa na siłę obu stad. Wampiry się o tym dowiedziały i myślą , że tak silna wataha może ich pokonać i mimo tego , że mamy z nim sojusz chcą nas zaatakować przed połączeniem stad bo boją się o swoje ,,życie". Dlatego twoi rodzice , reszta watah i wampiry spotykają się teraz w sprawie negocjacji...

O co do cholery chodzi!? Czułam , że coś się wydarzy ! Dlatego Ian zniknął! Pojechał na spotkanie! Tylko dlaczego nikt mi o tym nie powiedział!? Czemu , skoro chodzi o mnie nikt mnie o tym nie powiadomił?! 

- ...Teraz ja dowodzę stadem , pod nieobecność twoich rodziców.

- Ile to może potrwać?- spytałam spokojnie choć czułam jak krew we mnie wrze.

- Tydzień , lub dwa . Niewi... 

- Zabierz mnie tam! - spojrzałam na nich i wiedziałam , że mi nie odmówią . Wiedziałam , że muszę pomóc  moim bliskim. Wiedziałam , że to ja jestem i będę rozwiązaniem tej układanki...

Hejka! Wleciał kolejny! Mam nadzieje , że się podoba! Do następnego :)


PodobniWhere stories live. Discover now