Rozdział 20 ~ Sad End

228 16 1
                                    


~ Dla osób, które czytały Neutral End niżej zaznaczam moment, od którego zaczyna się coś nowego~

- Musimy porozmawiać - zwróciłam się w stronę mężczyzny, gdy udało mi się uspokoić.

Ten tylko przytaknął i oboje usiedliśmy w fotelach, które stały w rogu, przy małym stoliczku. Próbowałam sobie na szybko wszystko przemyśleć i poskładać zdania w jedno. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.

- Kiedyś miałam plan, przywrócić tylu członków Akatsuki, aby zapanować nad światem. Tego uczono mnie od maleńkości i stwierdziłam, że będzie to najlepszą opcją jaka istnieje. Nazywano mnie potworem, nie ufano mi i bano się mnie. Wiele lat pracowałam na zaufaniem ludzi i teraz w końcu mogę żyć jak normalny człowiek. Plan miał nadal trwać, ale nie sądziłam, że stracę tyle chakry po odrodzeniu ciebie, więc muszę z niego zrezygnować. Całe życie wahałam się pomiędzy dwoma rozwiązaniami, zawładnąć nad ludzkością, lub wieść normalne życie. Teraz opcja druga wydaje mi się o wiele lepsza. Marzę o rodzinie i beztroskim życiu. Chcę wrócić do wuja, kuzynki, do Konohy, której tak bardzo nienawidziłam, a teraz ją uwielbiam. Nie samą wioskę, a ludzi w niej, którzy tak dużo dla mnie zrobili, ci którzy zaufali mi już na samym początku i pomogli mi pracować nad sobą. Możesz odejść z Hidanem lub zostać ze mną - spojrzałam na niego.

- Chcę zostać z tobą. Moje zasoby chakry nie wystarczą mi na misje z Hidanem i jego plany. Z resztą to ty od samego początku byłaś dla mnie ważna i obiecałem twojemu ojcu się tobą zająć - uśmiechnął się.

- Cieszę się, że... czekaj, to ty pamiętasz cokolwiek? - zdziwiłam się.

- Sam nie, przeczytałem książkę z moimi wspomnieniami. Hidan najwidoczniej był przy naszej rozmowie i opisał tą sytuację. Wiem, że przyjaźniłem się z twoim ojcem, a po jego śmierci obiecałem mu zaopiekować się tobą. Najwidoczniej poszło mi beznadziejnie skoro umarłem - uśmiechnął się.

- Czyli jednak książka się przydała - ucieszyłam się. - Jest jeszcze jedna sprawa, ten wybryk w moim biurze... Zapomnij o tym, nie chcę tego, nie potrafię. Widzę w tobie zupełnie co innego niż ty we mnie. Od maleńkości traktowałam cię jak wujka, a nawet jak drugiego ojca. Nie mogę być z kimś takim, zostańmy przyjaciółmi, rodziną, jesteś dla mnie ważny - uśmiechnęłam się smutno.

- Po przeczytaniu tej książki więcej rozumiem. Otworzyła mi oczy na wiele spraw i wiem jak bardzo możesz czuć się źle z tym co między nami zaszło. Sam nie potrafię wyprzeć swoich uczuć, bo nie żyję życiem, które miałem. Jestem jak nowy i nie wiem co czuł tamten Kisame, ale na pewno on nie chciałby tego co ja. Uszanuję twoją decyzję. Będziemy żyć jak przyjaciele, jak rodzina, którą byliśmy i jesteśmy - wstał z fotela i mnie przytulił.

Zaczął się dla nas nowy rozdział, ale na naszej drodze stało jeszcze parę problemów.

Po naszej rozmowie zaczęliśmy się pakować. Zakupiliśmy domek na totalnym odludziu, gdzie mogliśmy żyć bez obaw, że ktoś może nas zaatakować za to kim był Kisame. 

~...~

Co róż pojawiałam się w wiosce, ale pewnego dnia coś było nie tak. Gdy właśnie rozmawiałam z Hokage o moim przywróceniu, coś na zewnątrz wybuchło. Wybiegliśmy na zewnątrz i ujrzałam tam Hidana i jego małą armię. Idiota. W tłumie zauważyłam Kisame, który miał na mnie czekać niedaleko wioski, abyśmy razem wrócili do domu.

- Lepiej poddajcie się teraz! Nie macie szans z moją nieśmiertelnością! HA HA HA - zaśmiał się Hidan.

Naruto od razu na niego ruszył, a ja otrząsnęłam się z mojego zakłopotania. Wszyscy najbliżsi ninja Konohy ruszyli na armie Hidana. Zaczęło się pole bitwy. Widziałam, że wioska ewidentnie wygrywa, nie tylko siłą, ale również przewagą liczebną. Podbiegłam do Hidana i stanęłam po jego prawej stronie.

- Co ty robisz? - spytał zdziwiony.

- Jesteśmy rodziną - uśmiechnęłam się.

- Myślałeś, że cię zostawimy? - zaśmiał się Kisame, stając po lewej stronie chłopaka.

Hidan ruszył wprost na Shikamaru, a ja zajęłam się Naruto. To było tak bardzo nieodpowiedzialne z mojej strony, ale nigdy nie zostawia się rodziny w potrzebie.

- Wybacz, to nic osobistego - zwróciłam się w stronę mojego przeciwnika, a moje gliniane figurki na jego ciele wybuchły.

Walka trwała dłużej niż się spodziewałam. Zaczynało brakować nam ludzi, a w połowie naszej bitwy zjawił się Sasuke, który od razu mnie zaatakował. Próbowałam z nim walczyć, ale bezskutecznie. Zużyłam wszystkie siły na Naruto, ale ten zawsze wydawał się mało wzruszony bitwą. Kątem oka widziałam, że Kisame poległ, a jego ciało zabierało paru shinobi. Nie mogłam nic zrobić. Przystało mi walczyć z najpotężniejszym przeciwnikiem. Wkrótce również Hidan został schwytany, a zaraz za nim kolejne osoby umierały jak muchy.

Nim się obejrzałam mój brzuch był przebity chidori. Tak bardzo skupiłam się na innych, że przestałam zwracać uwagę na przeciwnika. Spojrzałam Sasuke w oczy, ale ten wyglądał na niewzruszonego.

- Mówiłem ci, że cię zabiję - oznajmił zimnym tonem.

To ostatnie co usłyszałam przed śmiercią.

Wychowanka AkatsukiWhere stories live. Discover now