Rozdział 9

567 51 3
                                    

Wydarzenia od tego rozdziału będą rozgrywały się w uniwersum Boruto. Niestety nie bardzo oglądam tę część anime, także wiele faktów może być pomylonych.

Wiek bohaterów:
Kimiko: 23-24 lata
Sasuke: 33-34 lata
Konohamaru: 29-30 lat
Boruto: 11-12 lat


***

[Sarada]

Dziś wyruszyliśmy na misję razem z sensei'em Konohamaru. Cała wyprawa nie zapowiadała się na trudną, ponieważ genini zazwyczaj takich nie dostają. 

Biegliśmy lasem przed siebie, gdy nagle stanęliśmy na rozdrożu. Nie wiedzieliśmy, którą drogą pójść, a nie mieliśmy wystarczająco czasu, aby wspólnie sprawdzić obie.

- Musimy się rozdzielić - oznajmił Sensei i tak właśnie zrobiliśmy.

Razem z Boruto poszliśmy w lewo, a Sensei wraz z Mitsukim pobiegli w prawo. Nikt nie powinien nas śledzić, ponieważ nie mieliśmy transportować ważnych informacji czy czegoś podobnego. Szukaliśmy tylko pewnych porozrzucanych przedmiotów po lesie, ale nikt nie powiedział nam po co i dlaczego.

- O! Tutaj coś leży! - wykrzyknął Boruto i podbiegł do drzewa. - A nie... to tylko kamień - westchnął.

- Idiota - mruknęłam pod nosem.

Szliśmy dalej przez las gdy nagle naskoczyło na nas dwóch ogromnych shinobi. Odskoczyliśmy na pare metrów do tyłu, ale z góry wiedziałam, że nie mamy z nimi szans. Nie wyglądali na słabych, a wręcz przeciwnie.

- Czego dzieciaki się plątacie po naszym lesie? - oznajmił kpiąco jeden z nich.

- Przepraszamy my... - zaczęłam.

- Waszym?! A kto powiedział, że ten las jest wasz?! - oburzył się Boruto.

Idiota, idiotą pozostanie, a my zaraz będziemy martwi, jeżeli czegoś nie wymyślę. Rozejrzałam się po otoczeniu, ale niczego przydatnego nie ujrzałam, a droga ucieczki była nam trochę zatorowana.

- Ja mówię, że ten las jest nasz, więc to prawda. Szczylu - zaśmiał się.

- Szczylu?! Ja ci dam szczylu! - krzyknął Boruto i wyjął ze swojej kabury pare shurikenów, którymi rzucił w naszego oprawcę.

Shurkieny odbiły się od jego torsu, jakby był zrobiony z kamienia. Mamy większe kłopoty niż myślałam. Mężczyźni zaśmiali się okropnie i zaczęli iść w naszą stronę.

Nagle przed nami pojawiła się nieznajoma kobieta. Miała na plecach znak klanu Uchiha, ale nigdy o niej nie słyszałam. Z resztą ja nawet o swoim ojcu wiem niewiele.

- Może znajdźcie kogoś swojego wzrostu? - zwróciła się w ich stronę.

- A bo co nam zrobisz ślicznotko? Zatrzepoczesz rzęsami, aż odlecimy? - wyśmiał ją.

Kobieta niewiele myśląc, wyjęła swoje dwie katany, na których pojawił się w sekundę ogień zaraz po tym jak oblizała ostrza. Rzuciła się na mężczyzn, a cała akcja trwała niecałą minutę.

Mężczyźni leżeli oszołomieni i prawie martwi na trawie, nie mogąc się ruszyć. Zaś ona odwróciła się w naszą stronę, uśmiechnęła się i zniknęła we mgle.

Zauważyłam, że w miejscu, w którym zniknęła coś leżało. Podeszłam ostrożnie i złapałam malutki przedmiot, był to wisiorek z logiem Uchiha, taki sam jaki widziałam na szyi ojca na jednym ze starszych zdjęć. Na fotografii widniał z jakąś dziewczynką, która była wtedy chyba w moim wieku. Gdy spytałam się mamy, kto to jest, ta tylko omijająco odpowiedziała, że wszystko wyjaśni mi ojciec. Problem w tym, że nie widziałam go już tak długo, że traciłam nadzieję na spotkanie z nim. Musiałam odnaleźć tę kobietę i to od niej wymagać wyjaśnień.

***

- Wróciłam! - krzyknęłam od progu, ściągając buty.

- Chodź kochanie, mamy gościa - oznajmiła mama.

Gdy tylko weszłam do salonu ujrzałam kobietę, która dziś uratowała mnie i Boruto. Zdziwiłam się, zamarłam i nie wiedziałam co powiedzieć. Najwidoczniej kobiety musiały się znać, a nawet bardzo dobrze, skoro mama zaprosiła ją do domu.

Wyciągnęłam z kabury wisiorek, który znalazłam wcześniej i podałam kobiecie. Spojrzała lekko zdziwiona i zapewne dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że go zgubiła.

- Dziękuję - wzięła ode mnie przedmiot. - Ten wisiorek naprawdę dużo dla mnie znaczy - uśmiechnęła się i założyła go na szyję.

Usiadłam na kanapie, ale nadal nie odezwałam się ani słowem. Wpatrywałam się w kobietę i szukałam podobieństwa czy to do ojca czy kogokolwiek kogo znam. Może była jego siostrą? To byłoby bardzo prawdopodobne, a ja za dużo nie wiedziałam o rodzinie ojca.

- Więc, jakby zacząć - oznajmiła lekko spiętym głosem. - Sasuke miał ci wszystko wyjaśnić, ale jest bardzo zajęty i nie za bardzo ma czas, więc postanowiłam, że ja to zrobię skoro teraz będziemy widywały się częściej - zaczęła.

- Częściej? - przerwałam jej swoim pytaniem.

- Kimiko przeprowadza się na stałe do wioski, więc zamieszka z nami jakiś czas, póki jej dawne mieszkanie, które dzieliła z twoim ojcem nie będzie gotowe - wyjaśniała mama, uśmiechając się.

- Wiem, że możesz czuć się lekko pogubiona, więc może zacznę od początku. Sasuke miał starszego brata Itachiego, który jest moim ojcem. Zmarł gdy byłam malutka, więc wychowywał mnie jego przyjaciel, ale gdy on również zmarł, to twój ojciec postanowił się mną zając i razem podróżowaliśmy po świecie. Po jakimś czasie dołączyłam do Anbu, po namowach poprzedniego Hokage, ale szybko odeszłam i sama podróżowałam, broniłam słabszych przed niebezpieczeństwem, oraz robiłam misje dla różnych wiosek. Nadszedł czas gdy muszę wrócić i objąć dowodzenie nad oddziałem, dlatego tutaj jestem - opowiedziała, a moje oczy z każdym kolejnym faktem stawały się coraz większe.

- Czyli, jesteśmy kuzynkami? - spytałam lekko zdezorientowana.

- Tak, na to wychodzi - uśmiechnęła się w moją stronę.

- A ten wisiorek? - wskazałam na naszyjnik, który wcześniej jej oddałam. - Widziałam taki sam na zdjęciu ojca

- Dostałam go od niego. Kiedyś go nienawidziłam, a przez to on mnie również, ale zaczęliśmy pracować nad swoją relacją, a te właśnie wisiorki miały być na znak tego, że zostaliśmy rodziną - uśmiechnęła się.

- Chyba wszystko rozumiem - wymruczałam, nadal trawiąc jeszcze raz wszystkie informacje.

- Wiem, że potrzebujesz sobie wszystko ułożyć. Jest to bardziej skomplikowane niż może się wydawać - wstała i położyła mi rękę na ramieniu. - Jeżeli będziesz miała jeszcze jakieś pytania do mnie, to śmiało pytaj - uśmiechnęła się.


Wychowanka AkatsukiWhere stories live. Discover now