Rozdział 13

58 3 0
                                    

          Po prawie godzinie wychodziliśmy z gabinetu z uśmiechami od ucha do ucha. Chris dumnie dzierżył w dłoni zdjęcie naszej fasolki. Lekarka wszystko dokładnie nam wytłumaczyła. Z racji mojego wypadku, już teraz wiem, że będę miała cesarkę. Póki co o tym nie myślę. Do porodu daleko, nie minął jeszcze 7 tydzień ciąży.

-Idziemy coś zjeść? I musimy wykupić witaminy. -odezwałam się, gdy poczułam burczenie w brzuchu.

-Pewnie. A co byś zjadła?

-Nie wiem jeszcze. - wzruszyłam ramionami. - Na pewno nic z kalafiorem i brokułem. Fuuuj... - skrzywiłam się na wspomnienie ostatniej zapiekanki, którą zrobił Christopher.

-Mała będzie mięsożercą, po mamusi. - cmoknął mnie w czubek głowy.

-A co złego, to po tacie. - pościłam mu oczko i przytuliłam.

-To co, dzwonić do wszystkich? Niech wpadną wieczorem?- zapytał jakiś czas później, gdy złożyliśmy zamówienie.

-Tak cie korci, żeby wszystkim powiedzieć?

-Kurde dwa tygodnie czekam na to. Rozpiera mnie radość i duma, mam ochotę to wykrzyczeć całemu światu! - cudownie było patrzeć, jak się tak ekscytuje.

-Z całym światem się wstrzymajmy. Ale jak chcesz to dzwoń po tych oszołomów.

       Całe popołudnie przygotowywałam kanapeczki, sałatki i inne przekąski dla przyjaciół. Wszyscy chętnie zgodzili się na domówkę, tym bardziej, że nie miała odbyć się u nich w domu. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Hej. Chciałem zapytać, czy coś wam pomóc? - zapytał Erick wchodząc do kuchni.

-Możesz mi pomóż rozłożyć stół i pożyczyć parę krzeseł. - Chris kiwnął w stronę salonu.

-Życzę ci paru krzeseł. - wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. - A jak tam fasolka? Co powiedziała lekarka? - streściłam mu szybko najważniejsze informacje.

-Dalej nie umiem wyjść z podziwu, że nie wygadałeś.- uśmiechnęłam się przepraszająco, na co chłopak wzruszył ramionami.

-Więcej wiary, kobieto. - odparł wyniośle, zaraz jednak uśmiech zagościł na jego twarzy. - Teraz czekam na nagrodę.

 -Czego sobie szanowny pan życzy? - zapytałam poważnie.

-No nie wiem... Wymyśl coś. - uśmiechnął się szeroko, na co pokazałam kciuk w górę.

        Jakiś czas później reszta zaczęła się zbierać. Siedzieliśmy w salonie rozmawiając o wszystkim i niczym. Liz pomogła mi przygotować kolację i podać do stołu. Gdy zaczęliśmy jeść Christopher zastukał elegancko nożem o szklankę, oczywiście tłukąc ją, i prosił o ciszę.

-Kochani, zaprosiliśmy was tutaj, aby podzielić się cudowną wiadomością. - omiótł spojrzeniem towarzystwo i zatrzymał się na mnie. Rozbawiona przewróciłam oczami, dając znak ręką, żeby się pospieszył. -Spodziewamy się dziecka! -podszedł do mnie od tyłu i położył ręce na brzuchu.

-Ha! Wiedziałem! Gratulacje! - wykrzyknął Zadbiel. -A z wami rozliczę się później. - wskazał na Joela i Richarda.

-Serio się założyliście? - zaśmiałam się tonąc w kolejnych uściskach. Dziewczyny cieszyły się chyba bardziej niż ja.

-Kto by się spodziewał... To ta co nie lubi dzieci i jak jej się zachce, pożyczy sobie moje. - Richard cmoknął mnie w czoło i dodał cicho. - Wiem, że będziesz wspaniałą matką.

-Bo się zawstydzę. - prychnęłam. - Jak mniemam będę mogła liczyć na szybki kurs zmieniania pieluchy dla Chrisa? 

-Zapomnij! Nie będę zmieniać pampersów. Może ewentualnie siku, ale o reszcie zapomnij! - usłyszeliśmy z drugiego końca pokoju. Chłopcy wybuchnęli śmiechem, a dziewczyny pokręciły głową z politowaniem.

-Jakby on najwięcej pieluch zmienił. - zadrwiła Yocelin i przytuliła Richarda od tyłu. 

-No nie mów. Parę razy byłem dzielny. - oburzył się. 

-Taa, bo akurat zostałeś sam z małą. I w sumie nie miałeś wyboru. 

-Muszę tak Chrisowi zrobić! -  poruszałam brwiami w górę i dół. 

-Powodzenia Katy, w sumie to z dwójką dzieci. - Claudia poklepała mnie po ramieniu. - Jak coś zawsze możesz na nas liczyć.

-Chyba szóstką dzieci. - dodała Liz.

-Dzięki, wy to umiecie pocieszać. - westchnęłam teatralnie. -Ale na szczęście do tej piątki jest nas więcej.  No, ale dobra, siadajcie i jedźcie, bo zaraz wystygnie ta lazania i tyle z tego będzie. -wskazałam na stół i rozbawiona przyglądałam się jak rzucają  się na jedzenie. 

----------------------------------------------------

Buziaki ;*

Historia z aparatem w tle [ zakończone]Where stories live. Discover now