Rozdział 10

50 3 2
                                    

-Erick!!! Potrzebuję cię i to w tej chwili! - krzyknęłam, trochę zbyt panicznie.

-Już idę, otwieraj drzwi! - usłyszałam tylko i chłopak po 30 sekundach znalazł się w moim pokoju. - Co się stało? Dlaczego jesteś...

-Musisz mi iść do apteki. Proszę... - przerwałam mu szybko.

-Po co? Gadaj, co się dzieje? - zapytał siadając obok mnie.

-Muszę się upewnić. - wzięłam głęboki wdech. - Bo okres mi się spóźnia i...

-Tak, tak, tak! Czekałem na to. - zaczął się cieszyć jak małe dziecko. Spojrzałam na niego spod byka.

-Pójdziesz czy nie? Tak, żebyś zdążył, zanim Chris wróci.

-Już lecę. A jaki wziąć?

-Nie mam pojęcia. Nie znam się. - wzruszyłam ramionami, rozkładając ręce.

-Zadzwonię do siostry, ona mi pomoże. - cmoknął mnie w głowę i wyszedł.

       Gdy zostałam sama wpadłam w rozpacz. Oczywiście, odstawiając tabletki byłam świadoma ryzyka, ale zawsze uważaliśmy. No, oprócz tego jednego razu, kiedy nocowaliśmy w domku na plaży. Delikatny uśmiech pojawił się na wspomnienie tamtej nocy. To było coś magicznego... No, ale żeby aż tak? Czy jesteśmy gotowi na dziecko? Chris pewnie tak, on uwielbia dzieci. Ja niekoniecznie... A co będzie jak wyjedzie w trasę i zostanę całkiem sama?

       Po jakimś czasie wrócił Erick. Odebrałam od niego paczuszkę i od razu zamknęłam się w łazience.

-Ej, ja też chcę wiedzieć! - krzyknął pod drzwiami.

-Ciołku, nie będę przy tobie sikać!

-Aaa, to nie. Poczekam tutaj. - szybko przeczytałam ulotkę i zrobiłam wszystko według instrukcji. 5 minut później weszłam z powrotem do łazienki biorąc wcześniej głęboki oddech,

-O mój Boże.. - wyszeptałam tylko spoglądając na dwie wyraźnie kreski, na trzech różnych testach.

-Pokaż! - wyrwał mi test z dłoni i zaczął skakać z radości. - Będziemy mieli dziecko!

-Erick, proszę cię, zamknij się. - przyłożyłam palce do skroni. Sekundę później wybuchnęłam głośnym płaczem.

-Ej, maleńka, co jest? Nie cieszysz się? - przytulił mnie i posadził na fotel w moim pokoju.

-Jak ja sobie dam radę? Ja chyba nawet nie lubię dzieci. A co jak pojedzie w trasę? Zostanę sama, jak ja to ogarnę wszystko...

-Już spokojnie, oddychaj. - przerwał mój wywód. -Widziałem jak zajmowałaś się Ally, dasz sobie radę. A zresztą to też dziecko Christophera, razem je będziecie wychowywać. Będziesz miała do pomocy nas, ciocię Monikę, mamę Chrisa. Kurdę Katy, nawet moja mama pomoże, jak będzie trzeba. - głaskał mnie uspokajająco po plecach. Powoli się uspokajałam.

-Dziękuję. I przepraszam. - otarłam twarz i poszłam do łazienki posprzątać.

-Ej Chris pisze, że będzie zaraz i czy coś chcesz ze sklepu? - krzyknął z pokoju.

-Napisz mu, żeby mi kupił sok marchewkowy z maliną. No co? - zapytałam po chwili, zauważając jak dziwnie się Erick patrzy.

-Nic, nic. Zdrowo. - poruszał zabawnie brwiami.

-Idź się lepiej szykować na sesję. - pokazałam mu język.

-Kiedy mu powiesz?

-Na pewno nie dzisiaj. Muszę wymyślić coś ekstra. A ty buzia na kłódkę! Nikomu nie mów! - pogroziłam mu palcem.

-Czego ma nie mówić? - Chris wszedł do pokoju z paroma torbami. Nieźle nas wystraszył.

-Nieważne. - zbyłam go. -Jak zakupy? Kupiłeś coś fajnego? - zmieniłam temat.

-No zaszalałem trochę. - podrapał się po głowie, gdy szperałam w torbach.

-Jaka cudna! - wykrzyknęłam na widok ślicznej, mięciutkiej w dotyku bluzy z kapturem.

-Wiedziałem, że ci się spodoba. Dlatego kupiłem dwie. - wyszczerzył się w uśmiechu. Rzuciłam się na niego z radością wypisaną na twarzy.

-Kocham cię, normalnie cie kocham. - od razu założyłam ją, choć było ciepło.

-Wiem, wiem. A teraz chodź, kupiłem kurczaka po drodze, zjemy przed sesją na szybko. Erick zjesz też? - zapytał Chris wyciągając z opakowania kawałki kurczaka.

-Nie, dzięki, mam w domu jeszcze obiad z wczoraj do zjedzenia. Widzimy się później. - kiwnął ręką i wyszedł.

          Sesja minęła nam bez większych przeszkód. Dzięki temu, że wcześniej dogadaliśmy się jakie zdjęcia chcieliby, sesja minęła nam w przyjemnej, niemal leniwej atmosferze. Pokazałam im zdjęcia na laptopie, wszyscy byli zadowoleni. Gdy Clara ostatecznie je zaakceptowała odetchnęłam głęboko i przybiłam z każdym z chłopaków piątkę.

-To co? Idziemy to uczcić? - zapytał szczęśliwy Richard.

-Pewnie. - odezwała się większość. Spojrzałam na Chrisa, później na Ericka.

-Wiecie co, ja spasuje. Jestem padnięta. Ale wy idźcie, zróbcie sobie męski wypad. - uśmiechnęłam się zachęcająco.

-Wszystko ok? Ostatnio wiecznie jesteś zmęczona. -zapytał Zadbiel podejrzliwie.

-Treningi Joela dają mi się we znaki. I ostatnio była pełnia, wiesz dobrze, że wtedy źle sypiam. - odpowiedziałam wymijająco.

-Tak, wtedy wszystkie stworzy, strzygi i wiedźmy źle sypiają. - Richard parsknął śmiechem, a za nim cała reszta.

-Otóż to. - pokiwałam głową. - Tylko ktoś musi mnie odwieźć, bo sama nie dojdę.

-Ja cię odwiozę i przy okazji się przebiorę. Bo ktoś tu pluje jak się śmieje. - Erick zmierzył Richarda krzywym spojrzeniem. Pocałowałam Chrisa, a resztę przytuliłam i po chwili siedziałam w wygodnym fotelu w samochodzie Ericka.

-Wymyśliłaś już coś? - zapytał po chwili ciszy.

-Jeszcze nie. Nawet nie miałam kiedy pomyśleć. Ale powiem mu, spokojnie.

-Tylko szybko, bo może mi się wymsknąć przez przypadek. - zaśmiał się parkując samochód pod wieżowcem.

-Dzięki za podwózkę. Bawcie się dobrze. -przytuliłam go i wysiadłam z windy. W mieszkaniu rozsiadłam się w moim fotelu i zaczęłam zastanawiać się jak powiedzieć Chrisowi, że jestem w ciąży. Moje ręce automatycznie zaczęły gładzić brzuch, sama się tym zdziwiłam. 

-----------------------------------------------------------

I co? Zadowoleni? Zdziwieni? Mam nadzieję, że tak. <3

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale wróciłam z panieńskiego i nie miałam sił 😂😊

Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i to czyta...

Buźki ;*

Historia z aparatem w tle [ zakończone]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ