Rozdział 9

54 3 0
                                    

6 miesięcy później

         Mamy cudowną jesień. Jest ciepło, ale nie gorąco, po prostu idealnie. Siedzę na tarasie i popijam mrożoną herbatę. Jutro mam zrobić chłopakom sesję zdjęciową na okładkę nowej płyty. Mam parę pomysłów, które spisuję w specjalnym notatniku. Pełnił też często rolę pamiętnika. Zapisywałam tam wszystkie przemyślenia, którymi nie chciałam się dzielić z innymi. Najczęściej pisałam o tym, jak jestem słaba i podziwiam Christophera, że ze mną wytrzymuje. Pamiętam jak kiedyś zostawiłam go nieopatrznie w salonie i, gdy wróciłam do domu, zobaczyłam Chrisa czytającego go. Byłam strasznie wściekła. Pokłóciliśmy się wtedy okropnie. Szybko jednak uświadomiłam sobie, że przesadziłam. Przepraszałam Christophera przez następny tydzień, a on obiecał nie ruszać moich rzeczy. Wtedy też postanowiłam umówić się do poznanej wcześniej pani psycholog na parę wizyt, żeby pomogła mi uporządkować uczucia i myśli. Uświadomiłam sobie, że udawanie twardzielki, która sobie ze wszystkim radzi jest dla mnie destrukcyjne. Że proszenie o pomoc nie jest niczym złym. Było mi głupio, bo wszyscy byli ze mną, wspierali mnie, próbowałam dla nich być dzielna. Z czasem jednak mnie to przerosło.

-O czym tak dumasz? - usłyszałam nad sobą, aż podskoczyłam ze strachu. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. - uniosłam głowę i zobaczyłam rozbawione spojrzenie Christophera.

-A tak myślałam sobie. Cieszę się, że tyle ze mną wytrzymałeś. - pocałowałam go w zgięcie łokcia, znajdującego się na wysokości mojej twarzy, ponieważ chłopak dalej opierał się rękoma o oparcie fotela.

-No, ciężko było. Ale ja lubię wyzwania. - puścił mi oczko i mocno pocałował w usta. - Idziemy na spacer? - pokiwałam głową i zerwałam się z fotela, żeby się przebrać i trochę ogarnąć. Ubrałam dresowe spodenki i top, który odsłaniał mi kawałek brzucha.

-Weźmiesz kule na wszelki wypadek? - zapytał Chris, wchodząc do naszej sypialni.

-Myślę, że tak. Zależy jak daleko chcesz iść?

-Jeśli tak wyglądasz, nie mam ochoty nigdzie wychodzić. - wyszeptał mi na ucho, przygryzając przy okazji jego płatek. Przyjemny dreszcz przeszedł moje ciało.

-Ale już się ubrałam. Chodź, nie marudź. -pociągnęłam go za koszulkę, na co on uszczypnął mnie w pośladek. - Aua! - pisnęłam i odskoczyłam od niego. Rozbawieni wyszliśmy z mieszkania, zapominając o kulach, opartych o ścianę. 

         Szliśmy powoli pod rękę jak stare dobry małżeństwo. Całą drogę wygłupialiśmy się, opowiadaliśmy głupie żarty, tak zwane suchary.

-Jaka trawę najbardziej lubi koń? Koniczynę.

-Jak nazywa się kawa z trzech espresso? Strzykawka.

-Dlaczego choinka nie była głodna? Bo jodła.

I wiele, wiele innych. Co chwilę wybuchaliśmy głośnym śmiechem.

-Idziemy coś zjeść? Głodny jestem. - Christopher wskazał na restauracje. Pokiwałam głową, też zaczynałam być głodna.

-Super. Zjemy tutaj, nie będę musiała kolacji robić.- uśmiechnęłam się. Jednak gdy weszliśmy do środka uśmiech zniknął z mojej twarzy, zrobiło mi się odrobinę niedobrze.

-Możemy usiąść na dworze? Duszno tutaj. - zapytałam cicho. Chłopak pokiwał głową i poprowadził mnie do stolika stojącego na tarasie. - Od razu lepiej. - rzuciłam mu buziaka. Po przestudiowaniu karty nie umiałam się na nic zdecydować.

-Wezmę tylko frytki. I wodę niegazowaną poproszę. -zwróciłam się do kelnera i oddałam menu. Chris zamówił sobie spaghetti.

-Nie jesteś głodna? - spojrzał na mnie podejrzanie.

-Jakoś nie mam smaka na nic. - wzruszyłam ramionami. - Może dlatego, że w domu zjadłam pół tabliczki czekolady.

          Godzinę później wróciliśmy do mieszkania. Od razu zdjęłam protezy i położyłam na kanapie. Byłam padnięta.

-Byliśmy daleko, a nie wzięłam kul. Trochę się zmęczyłam. - wyjaśniłam widząc jego spojrzenie.

-Zrobię ci kąpiel. - pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki. Włożył mnie do wanny i pozwolił się zrelaksować. Po jakimś czasie przyszedł, akurat w momencie, kiedy zasypiałam.

-Ej, bo się utopisz. Chodź, zaniosę cię do pokoju. -pomógł mi wytrzeć ciało i zaniósł do sypialni. Zasnęłam nawet nie wiem kiedy. Ostatnie co pamiętam to jak okrywał mnie kołdrą.

           Następnego dnia Christopher wyszedł po śniadaniu na miasto pozałatwiać jakieś sprawy związane z autem i miał wstąpić do galerii po jakieś nowe ciuchy. W tym czasie siedziałam w swoim gabinecie i biłam się z myślami. W zasadzie to nie powinno się zdarzyć, ale moje wieczne zmęczenie, wczorajsze dziwne odczucia w restauracji. Okres co prawda spóźnia mi się dopiero 4 dni, ale chyba wolę mieć pewność. Po dłuższym obracaniu telefonu w ręce, wybrałam numer przyjaciela.

-Erick!!! Potrzebuję cię i to w tej chwili! -krzyknęłam, trochę zbyt panicznie.

-Już idę, otwieraj drzwi! - usłyszałam tylko i chłopak po 30 sekundach znalazł się w moim pokoju. - Co się stało? Dlaczego jesteś...

-------------------------------------------------------------

Mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie się go przyjemnie Wam czytało. 

Buźka ;*

Historia z aparatem w tle [ zakończone]Where stories live. Discover now