Rozdział 29

82 5 3
                                    

Po paru piosenkach ktoś postukał mnie w ramię.

-Odbijany? - Zadbiel uśmiechnął się szeroko. Odpowiedziałam tym samym. Przetańczyliśmy parę piosenek.

-Jak tam Claudia? Masz z nią jakiś kontakt? - zapytałam ciekawa. Ostatnio jakoś nie było okazji porozmawiać jak dawniej.

-Tak, codziennie piszemy. Jest naprawdę fajna. Mam nadzieję, że się poznacie i polubicie. A jak nie to trudno, wasz wybór. - dodał po chwili.

-Na pewno tak będzie. Zobaczysz. - cmoknęłam go w policzko, ponieważ kątem oka zauważyłam idącego w naszą stronę Richarda.

-Pozwolisz? - zapytał niepewnie i wyciągnął rękę. Pokiwałam głową i odeszliśmy kawałek. - Katy, ja...- zaczął, ale mu przerwałam.

-Jeśli chcesz wracać do tej sytuacji, to daruj, ale ja chcę zapomnieć. Było, minęło, temat zamknięty. Mam nadzieję, że się nie powtórzy. - popatrzyłam mu w oczy.

-Ok, ok. - szybko odpowiedział. - Mam dla ciebie niespodziankę. W ramach zadośćuczynienia. - uśmiechnął się tajemniczo i pociągnął pod ścianę.

-Mam się bać?

-Nie... Trzymać majtki. - puścił mi oczko. - Katy poznaj to Enrique Iglesias. Enrique to Katy, dziewczyna Chrisa. -zrobiłam wielkie oczy i jak Boga kocham, zapomniałam języka w gębie. W porę jednak oprzytomniałam.

-Miło mi cie poznać. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń. Rozmawialiśmy trochę o muzyce, trochę o fotografii. Przyjemnie się nam rozmawiało, biorąc pod uwagę różnicę wieku. Po jakimś czasie postanowiłam przeprosić towarzystwo i odszukać Christophera. Znalazłam go przy barze, rozmawiał z Abrahamem. Dosiadłam się i zamówiłam whisky z lodem, colą i cytryną.

-Żeby nie musieli cie stąd wynosić. - zażartował Abra.

-Spokojnie. Prędzej ty byś tak skończył. - pokazałam mu język. Gdy wypiłam Chris porwał mnie do tańca.

         W hotelu byliśmy po 6 rano. Ledwo żywi, ale szczęśliwi, jak stwierdził Joel. Liz zasnęła w busie i teraz chłopak niósł ją do pokoju. Ja prowadziłam wspólnie z Erickiem Christophera. Położyliśmy go do łóżka i korzystając z otwartej restauracji poszliśmy z Zadbielem coś zjeść.

-Dobrze, że nie ma prawie w ogóle gości o tej godzinie. - skrzywiłam się przeglądając się w lusterku.

-Nie ma tak źle. Gorzej już wyglądałaś. - zaśmiał się. Spojrzałam na niego krzywo.

-Ciesz się, że siebie nie widzisz. - odpyskowałam i zabrałam się za jajecznicę. Później poszłam do Chrisa i spałam z nim do wieczora.

         Pasażerowie lotu 652 do Polski proszeni są o udanie się do bramek numer 9 i 10.

-Już czas. - Chris uściskał mnie mocno. Zaraz mam lot do Polski. Strasznie się cieszę, ale też mi przykro, że muszę zostawić chłopaka.

-Kocham cię. Uważaj na siebie. - powiedziałam i pocałowałam mocno po raz ostatni.

-Ty też. Daj znać jak dolecisz. Ja ciebie też kocham.- otarł pojedynczą łzę z mojego policzka i puścił mnie. Szybko go przytuliłam i przeszłam przez wspomniane bramki.

           Tydzień minął szybciej, niż mogłam się spodziewać. Miałam wrażenie, że dopiero przyleciałam, a już musiałam się pakować z powrotem. Szwagier odwiózł mnie na lotnisko. Miałam jeszcze trochę czasu do lotu, więc usiedliśmy w kawiarence.

-Serio chcesz być z kimś takim jak on? - usłyszałam, gdy dostaliśmy nasze zamówienie.

-Co masz na myśli? - spojrzałam na niego podejrzliwie.

Historia z aparatem w tle [ zakończone]Where stories live. Discover now