Rozdział 3

125 5 8
                                    

Jadąc do domu słuchałam pary rozmawiającej na przednich fotelach,bardziej jednak interesowało mnie to, co widziałam przez okno.Okolica była przepiękna, te wszystkie domy były niezwykłe.Całkiem inaczej niż w domu. myślałam zafascynowana. To co zobaczyłam, gdy zaparkowaliśmy na podjeździe sprawiło, że prawie zbierałam szczękę z ziemi. Dom był ogromny,z zewnątrz wyglądał pięknie,

-Wow!!!- tylko tyle udało mi się wydusić, gdy wpuścili mnie do środka.Przywitała mnie ogromna, jasna przestrzeń. W holu była ogromna szafa i mała pufka obok szafki z butami. Dalej był ogromny salon z pięknym kompletem wypoczynkowym, dużą ławą i jeszcze większym  telewizorem wiszącym na ścianie. Po lewej była kuchnia z wyspą pośrodku i przejście do jadali, gdzie również było wyjście na taras. Schody były na prawo od salonu tak samo jak łazienka.

-O matko, jak tu pięknie! - zapiszczałam jak dziecko.

-Poczekaj,aż zobaczysz swój pokój.- powiedział Jo prowadząc mnie na piętro. - Pierwsze drzwi to pokój gościnny, dalej jest Twój pokój,łazienka, mój gabinet i nasza sypialnia. Proszę, czuj się jak u siebie. - dodał kładąc mój bagaż na podłodze przy drzwiach i zostawił mnie samą. Nie wierzę.. To się nie dzieje naprawdę,myślałam oszołomiona. W pokoju miałam wielkie łóżko,regał, komodę, garderobę i łazienkę w której miałam do wyboru prysznic i wannę. Najpierw prysznic. Zdecydowanie. stwierdziłam, gdy zobaczyłam się w lustrze. Szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół biorąc po drodze lustrzankę.

-Kasia obiad będzie za jakieś 3 godziny może być? Będzie grill. -uśmiechnęła się Monika.

-Pewnie.Zamawiam dużo idealnie wysmażonej karkówki.- zaśmiałam się i wyszłam na podwórko korzystać z pięknej pogody.

Następne dni mijały nam na zwiedzaniu, zakupach i opalaniu. Ciocia miała jeszcze parę dni wolnego, więc korzystałyśmy ile się da.

-Jutro muszę iść już do studia tańca. - powiedziała wieczorem, gdy siedziałyśmy nad basenem. - Pójdziesz ze mną?

-Pewnie.A o której zaczynasz?

-Na 11, wiec zdążysz się wyspać. - parsknęła śmichem.

-Oj no nie moja wina, to tak zmiana czasu tak na mnie działa. -wzruszyłam ramionami i już miałam coś dodać, kiedy poczułam, że unoszę się w powietrzu. Nie zdążyłam nawet krzyknąć i już lądowałam w wodzie.

-Zabije!- warknęłam w stronę Josepha, który raczej się mnie nie wystraszył, tylko śmiał się w najlepsze razem z Moniką. - Pomoglibyście! - krzyknęłam, podpływając w ich stronę. Gdy wzięli mnie za ręce zawzięłam się i pociągnęłam ich do wody.

-O ty podstępna żmijko. - krzyknęła ciocia.

-Tak,wiem, też was kocham. - śmiałam się. Popływaliśmy, pograliśmy w piłkę, po czasie zaczęło mi się robić chłodno. Uciekłam do pokoju wziąć ciepły prysznic. Gdy zeszłam na dół czekało na mnie kakao i rodzinka, która kłóciła się, który film wybrać. Litości, znowu to samo.westchnęłam. Wybieranie filmu w ich wykonaniu wyglądało tak, że przez pół godziny się kłócili co oglądać, a później zasypiali po 15 minutach. Kiedy doszli do porozumienia było grubo po 23, więc postanowiłam opuścić towarzystwo. I tak wybrany film mnie nie przekonywał, nienawidzę horrorów.

Następnego dnia wstałam najwcześniej i postanowiłam zrobić śniadanie.Tosty, kiełbaski na gorąco, kanapki, kawa oraz sok dla mnie. Dla każdego coś dobrego. pomyślałam zanosząc wszystko do jadalni. Po chwili usłyszałam, że ktoś schodzi.

-Mmm jakie zapachy. - zamuczała ciocia, która chyba nie do końca się obudziła.

-Smacznego. - powiedziałam podając jej kubek z kawą. Sama zajęłam się swoimi kanapkami. - O której musimy wyjść, żeby zdążyć? - zapytałam po chwili.

-Ok 10.20. mamy kawałek drogi, a nie wiadomo jakie będą drogi. -odparła. Sprawdziłam godzinę, miałam jeszcze godzinę.

-Będę mogła potańczyć z wami, czy macie już jakiś zaawansowany układ?- zapytałam zbierając się do pokoju.

-Pewnie,że tak. Będziemy dopiero wymyślać układ, bo dzisiaj dostanę muzykę. - widząc, że chcę jej przerwać dodała. - nie tylko uczę tańca, także wymyślam układy do teledysków i na scenę. Niedawno zakończyłam współpracę z nowym zespołem na rynku. Czeka nas dużo pracy, później wyjeżdżam znowu na nagrania do programu La Banda. Opowiadałam ci o nim.

-Super.Może się na coś przydam. A jak nie, to postaram się nie przeszkadzać. - posłałam jej uśmiech i poszłam się szykować.

Na miejscu byłyśmy chwilę przed czasem. Przebrana, rozciągałam się na sali, gdzie w grupkach tłoczyło się trochę osób.Zajęcia trwały dobre 4 godziny, z czego więcej było śmiechu i wygłupów niż pracy.

-Słuchaj,ja muszę jeszcze zostać, ma przyjść agentka z płytą tego zespołu co ci mówiłam.Dasz sobie radę? Może chcesz wziąć auto? - zapytała, gdy wróciłam odświeżona na salę.

-No spoko. Przejdę się, może wstąpię na zakupy. A poza tym nie umiem jeździć automatem, dobrze o tym wiesz.

-Muszę cię w końcu nauczyć. - usłyszałam jeszcze jakieś mamrotanie cioci, ale zdążyłam już wyjść z budynku. Ruszyłam w stronę sklepów i nie patrząc przed siebie, zaczęłam odpisywać na wiadomość od Danusi. Po chwili poczułam, że na kogo wpadam.

-Najmocniej przepraszam! - krzyknęłam przestraszona. Przede mną stała dziewczyna, w mokrej koszulkę, rzucająca mi wściekłe spojrzenie. - Jeszcze raz przepraszam. Zapatrzyłam się w telefon,zamiast na drogę. Chodź ze mną, właśnie miałam iść na zakupy,odkupię ci koszulkę. - gadałam jak najęta, nie dając jej dojść do słowa.

-Hej,hej spokojnie! Zdarza się najlepszym. Ja też nie patrzyłam gdzie idę. Jestem Elizabeth, ale mów mi Liz.

-Katy.- przedstawiłam się. - To co idziemy? Możemy potem iść coś zjeść, umieram z głodu. - przyznałam. W Polsce nigdy bym tak nie zagadała do nikogo, ale tutaj czułam się pewniej. A poza tym przydadzą mi się jacyś znajomi.

-Skąd jesteś? Masz jakiś śmieszny akcent. - zapytała kierując się do najbliższego sklepu z ciuchami.

-Z Polski. Przyjechałam do cioci na jakiś czas.

Po zakupach poszłyśmy na obiad. Cały czas rozmawiałyśmy, tematy nam się nie kończyły. Siatkówka,muzyka, filmy, chłopcy, jedzenie, zdjęcia. Zajęte rozmową nie spostrzegłyśmy, że zrobiło się już ciemno.

-Słuchaj,ja będę się zbierać, kawał drogi przede mną. - powiedziałam,prosząc przy okazji kelnera o rachunek.

-Poczekaj,odwiozę cię, nie będziesz sama chodzić. - odparła, a ja nie zamierzała odmawiać. Chodzenie po ciemnym Miami niezbyt mnie bawiło. Gdy dojechała pod dom cioci wymieniłyśmy się numerami i umówiłyśmy się na sesję fotograficzną w najbliższym czasie. 


-----------------------------------------------------------------------------------------------

To mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Obiecuję, że w następnym pojawią się  chłopaki. :) 

Komentujesz= motywujesz :)

Buziaczki ;*  Kasia 

Historia z aparatem w tle [ zakończone]Where stories live. Discover now