Musiałam pomówić z Bellamy'm, ale nawet nie wiedziałam jak zacząć tę rozmowę. Miałam mu do powiedzenia coś, co nie powinno czekać, tyle że wszyscy byli w tamtej chwili zajęci pakowaniem rzeczy i przygotowywaniem się do drogi. Przed nami zapowiadała bardzo długa podróż, a my chcieliśmy dotrzeć tam w jak najkrótszym czasie, zanim ktoś zauważy, że obraz z satelity został zapętlony.
Wszyscy kręcili się po jaskini i upewnili, że mają zapas jedzenia na kolejny tydzień. Gotowi do drogi czekali na zewnątrz, ponieważ nie musieliśmy się już dłużej martwić, że zostaniemy zauważeni z kosmosu. Ułatwiało nam to zadanie, ponieważ dzięki temu mogliśmy podróżować cały dzień i nie martwić się znalezieniem schronienia, gdzie satelita by nas nie zauważyła. Mogło to przyspieszyć wszystko o dzień lub dwa.
Bellamy cały czas kręcił się wokół Jake'a, upewniając się, że wszystko ma. Miał załatwione miejsce w samochodzie razem z Raven, mężczyzną ze złamaną nogą oraz dwoma kobietami – jedna urodziła kilka dni wcześniej, a druga była w zaawansowanej ciąży. Oznaczało to, że będziemy go widzieli jedynie na postojach, dlatego chcieliśmy mieć pewność, że ma przy sobie jedzenie i inne potrzebne rzeczy.
- Pamiętaj, żeby nie męczyć cioci Raven – pouczył go Bellamy, kucając naprzeciwko chłopca. – Jeżeli będziesz niegrzeczny to wyrzuci się z samochodu i będziesz musiał iść.
- Nie lubię chodzić – burknął.
- Właśnie dlatego bądź grzeczny – powiedział, całując go w czoło i klepiąc po głowie. Następnie wstał i złapał go za rączkę. – Chodź, odprowadzimy cię tam z mamą.
Przez następną minutę, kiedy to ciemnowłosy prowadził chłopca w stronę Rovera i odpowiadał na jego dziwaczne pytania, ja szłam za nimi i zastanawiałam się jak ubrać wszystko w słowa. Wydawało mi się, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy ta sprawa będzie łatwiejsza, bardziej przyziemna, ale chyba właśnie przez to wydawała się tak trudna do ubrania w słowa.
Kiedy pożegnaliśmy się z Jake'iem, złapałam mężczyznę delikatnie za rękę i odciągnęłam nieco w bok.
- Bellamy, muszę ci o czymś powiedzieć – oznajmiłam, wzdychając głęboko.
- Co się dzieje? Coś ci się stało? – zapytał, zaraz łapiąc moją twarz w dłonie i z niepokojem przyglądając mi się ze wszystkich stron.
- Nie, wszystko w porządku, nie panikuj – zaśmiałam się, kładąc swoje dłonie na jego i patrząc mu prosto w oczy. – Jestem w ciąży.
Przez chwilę mężczyzna patrzył na mnie obojętnym wzrokiem, jakby nie rozumiejąc moich słów. Po chwili jego źrenice nieco się rozszerzyły, a on sam wyprostował się jak struna i zaczął przewiercać mnie wzrokiem na wskroś.
- Żartujesz.
- Naprawdę myślisz, że robiłabym sobie żarty z czegoś takiego? – zapytałam, patrząc na niego jak na idiotę.
YOU ARE READING
Answer me | Bellarke
FanfictionDruga część opowiadania "Protect me" Minęło już sześć lat od czasu, kiedy Clarke po raz ostatni widziała swoich przyjaciół. Nie ma nawet pewności, że jeszcze żyją, a Jake coraz namiętniej wypytuje o swojego ojca, który powinien wylądować już rok tem...