Rozdział 6

1.6K 110 138
                                    

Clarke żyła

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Clarke żyła.

W momencie gdy to do mnie dotarło, cały świat się na mnie zawalił. Jakby tego było mało, żył również Roan, a ja nie miałem pojęcia jak im się to udało. Pogrzebałem ich sześć lat temu i powoli godziłem się z tą myślą, a kiedy wreszcie mi się to udało, okazało się, że oboje przez cały ten czas żyli. Byli sami, a ja ich tam zostawiłem.

Stałem przy oknie i wpatrywałem się w jedyny zielony kawałek Ziemi, który pozostał po Fali Śmierci. Przez ostatnie lata w kosmosie patrzyłem się na Clarke niemal codziennie i nawet o tym nie wiedziałam. Była gdzieś tam, w ostatnim czasie zdana tylko na siebie i Roana, podczas gdy ja wiodłem bezpieczne życie tutaj. Byłem tak beznadziejny, że nawet nie mogłem jej pomóc.

Kiedy usłyszałem czyjeś kroki za sobą, nawet nie zastanawiałem się kto to może być. Byłem zbytnio ogarnięty swoimi myślami, aby zwrócić na to uwagę. Zaraz jednak obok mnie pojawiła się Harper z apteczką w jednej ręce i wymownie spojrzała na moje poranione od uderzania w ścianę dłonie.

- Wiedziałam, że zrobisz sobie krzywdę, dlatego przyszłam z zaopatrzeniem – powiedziała, podając mi bandaż, abym owinął nim poranione kostki palców.

- Dzięki – mruknąłem, nie odrywając wzroku od okna.

Harper usiadła na małej ławce mieszczącej się przy ścianie i wpatrywała się we mnie bez słów. W normalnych okolicznościach uznałbym to za dziwne i zapewne zapytał o co jej chodzi, ale to co się stało w ciągu ostatniej godziny zdecydowanie nie należało do codzienności. Potrafiłem się wyłączyć i nie myśleć o niczym innym jak tylko o Clarke.

W końcu jednak, po około dziesięciu minutach ciszy, Harper postanowiła ją przerwać.

- Chcemy zaryzykować i wykorzystać algi do produkcji paliwa i powrotu na Ziemię. Czekamy jedynie na twój głos.

Westchnąłem, po czym zwróciłem głowę w stronę kobiety.

- Znasz moje zdanie – powiedziałem cicho, ledwo zdobywając się na wypowiedzenie choćby tych paru słów. – Zrobię wszystko, żeby zobaczyć Clarke.

Harper kiwnęła tylko głową ze zrozumieniem i nie odezwała się już ani słowem. Mimo to została na swoim miejscu, jakby samą swoją obecnością chciała dotrzymać mi towarzystwa. Byłem jej za to wdzięczny, ponieważ przez ostatnie lata to chyba ona najbardziej mnie w tym wszystkim wspierała, choć wcześniej nigdy nie byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Oczywiście miałem również Raven, która uważała Clarke za swoją najlepszą przyjaciółkę, więc rozumiała mój ból, ale brunetka miała też swoje problemy. Mówię tu chociażby o jej poronieniu i rozstaniu z Jasperem.

- Jeżeli Monty'emu nie uda się wyprodukować paliwa – zacząłem. – to tu zginiemy z powodu braku zapasów, prawda?

- Tak – potwierdziła szatynka.

Answer me | BellarkeWhere stories live. Discover now