Kolejne trzy tygodnie minęły nam na męczącej do granic możliwości wędrówce. Trudno było dostosować się do kompletnie odwróconego rytmu dnia, kiedy to chodziło się spać o wschodzie słońca, natomiast kontynuowało marsz w stronę drugiego bunkra o zmierzchu. Trudno było wytłumaczyć chcącemu iść spać zaraz po zachodzie słońca Jake'owi dlaczego nie może tego zrobić. Był tylko dzieckiem, a pojęcie śledzącej nas satelity dla niego nie istniało, ale do akcji wkroczyła Clarke. Dość prostymi słowami powiedziała mu o złych ludziach, których musimy unikać, a chłopiec nie zadawał już więcej pytań. Jak widać kobieta była o wiele bardziej wprawiona w opowiadanie dziecku takich rzeczy – w końcu przez pięć lat musiała w jakiś sposób wyjaśniać mu nieobecność jego ojca.
Dwudziestego trzeciego dnia, w środku nocy podczas kolejnego etapu naszej wędrówki postanowiliśmy klasycznie rozbić chwilowy obóz. Zawsze robiliśmy trzy przerwy, które trwały około dwudziestu minut każda, po czym ruszaliśmy w dalszą drogę. W czasie niemal każdej z nich widziałem Jake'a, który zaraz pojawiał się w pobliżu Octavii i bawił się z nią, natomiast moja siostra, nawet jeżeli była kompletnie wykończona, nie okazywała tego i próbowała spędzić te parę minut zabawiając małego.
Od Clarke dowiedziałem się nieco na temat Czarnego Lata i tych czterech lat, które nastąpiły po nich. Próbowałem pytać o to siostrę, ale wyraźnie unikała tego tematu, dlatego odpuściłem. Niestety mimo to widziałem, że Octavię coś męczy i wyraźnie sobie z tym nie radzi. Jedynymi chwilami, kiedy zauważałem uśmiech na jej twarzy były te spędzone z jej bratankiem, dlatego tym bardziej cieszyłem się, że chłopiec złapał z nią dobry kontakt. Pewnego dnia spytałem go nawet o te „wizyty" u mojej siostry.
- Bo ciocia jest smutna – odpowiedział. – I z nikim nie rozmawia. A ja nie chcę, żeby była smutna, no to ją rozśmieszam. Lubię, kiedy się śmieje.
Nie mogłem się wtedy nie uśmiechnąć i nie poczochrać go po włosach. Powiedziałem mu też wtedy, że to nie jest jego obowiązek i nie musi tego robić, ale jasno przyznał, że lubi spędzać czas z Octavią. Cieszyłem się z tego, że nawet jeżeli ja nie jestem w stanie pomóc mojej siostrze, dopóki sama nie będzie tego chciała, to zrobi to Jake, swoim własnym sposobem.
Przez codzienne, kilkugodzinne wędrówki oraz późniejsze odpoczywanie w jaskiniach miałem czas na rozmowy z innymi. Wszyscy mieli czas. Widziałem, że Clarke nadrabiała stracone chwile ze swoją mamą, Kane'en, Millerem i Octavią, a nawet Matyldą, natomiast ja nie pozostawałem w tyle. Chciałem się dowiedzieć o wszystkim co działo się w życiu moich przyjaciół, ale nie mówili mi oni wszystkiego, podobnie jak moja siostra. Nie wyglądało to jak ich wspólna tajemnica, ale raczej jak przeszłość, o której najchętniej by zapomnieli.
Kiedy kolejnej nocy podczas postoju przechadzałem się po obozie, który rozbiliśmy przy niewielkim jeziorku, obok którego znajdowało się trochę trawy, zauważyłem Clarke siedzącą z dala od reszty na skrawku zieleni, wpatrującą się w niebo. Ostatni raz spojrzałem na kulejącego Murphy'ego goniącego się z Jake'iem po obozie, którzy wywoływali śmiech u naszych znajomych, po czym postanowiłem do niej dołączyć.
CZYTASZ
Answer me | Bellarke
FanfictionDruga część opowiadania "Protect me" Minęło już sześć lat od czasu, kiedy Clarke po raz ostatni widziała swoich przyjaciół. Nie ma nawet pewności, że jeszcze żyją, a Jake coraz namiętniej wypytuje o swojego ojca, który powinien wylądować już rok tem...