The end?

699 54 25
                                    

-Klijo proszę otwórz...-spokojny jak na obecną sytuację głos ciotki przerwał panującą w całym domu nieprzyjemną ciszę. Nie mam pojęcia ile dokładnie czasu minęło odkąd zamknęłam się w pokoju. Wszelkie pragnienia jakby nagle odeszły. Nie chciałam pić, jeść... często po prostu usypiałam w wannie z lodowatą wodą, w łazience do której miałam dojście ze swojego pokoju. Czułam się jakbym umarła już jakiś czas temu, a mój organizm po prostu dalej usilnie próbował egzystować.

-Klijo siedzisz tam już trzy dni...-kontynuowała stukając delikatnie we framugę- Wiesz, ze jeszcze pare godzin i będę zmuszona wyważyć drzwi...Klijo?-zagadywała do mnie przez ścianę, kiedy ja skulona w kłębek leżałam bezsilnie na łóżku. Już nie płakałam..., wszystkie łzy wylałam pierwszego dnia. Teraz po prostu leżałam, bez wyrazu i bez większych towarzyszących mi emocji. Po prostu byłam na łóżku w ciemnym pokoju.

-Klijo dzisiaj przyszedł Aomine...-zaczęła powolutku następny temat, starając się nie mówić więcej wprost o moim wyjściu. To nie był pierwszy raz w jej życiu kiedy tak ze mną rozmawiała. Przez ścianę, starając się mnie wyciągnąć z klatki w której sama się zamknęłam. To nie był pierwszy raz kiedy czułam się tak jak teraz, a mimo to miałam wrażenie, że było jakoś gorzej niż zawsze? Że samo zamknięcie się w pokoju w jakiś sposób mi nie wystarczało.

- Wyjaśnił mi trochę co się stało, przynajmniej to co sam wiedział... Chciał z tobą porozmawiać, ale powiedziałam mu, że to nie jest dobry moment...-przesunęłam się na łóżku, a to pod wpływem mojego długiego bezruchu skrzypnęło głośno. Ciotka najwyraźniej odebrała to jako dobry znak, bo kontynuowała jakby z większym zapałem- Dodał, że wpadnie jutro i zostawił ci coś. Dobrze, że jest w kopercie inaczej by się nie zmieściło... Wsunęłam ci to pod drzwiami. Zajrzyj, może to poprawi ci nastrój... O! Powiedział też, że to nie tylko od niego, ale od wszystkich. Nie do końca wiem jak to rozumieć, ale ty z pewnością to ogarniasz... Zostawiam ci naleśniki i wodę obok drzwi. Jeżeli nic nie zjesz będę zmuszona wejść do środka siłą, wiesz o tym...-powiedziała jakby na odchodne, a chwile później przysłaniający światło z korytarza, cień wpadający do pomieszczenia pod drzwiami zniknął.

Sama nie wiem ile czasu jeszcze leżałam, jednak kiedy w końcu dźwięki w całym domu zanikły, a światła zostały pogaszone, zwlokłam się ze swojego legowiska. Wykonałam pare chwiejnych kroków po porozrzucanych na podłodze rysunkach, pozostałych jeszcze po moim wcześniejszym kryzysie i kłapnęłam obok pozostawionej dla mnie paczki. Nie była ona całkowicie wsunięta do pomieszczenia, pare centymetrów wystawało na zewnątrz, tak, żeby jej jakiekolwiek przemieszczenie mogło utwierdzić ciotkę w przekonaniu, że jeszcze żyję. Przez sytuację sprzed paru lat doskonale wiedziała co powinna robić. Można powiedzieć, że potrafiła być zarówno psychologiem jak i psychiatrą, a to wszystko przeze mnie...

Wzięłam ostrożnie kopertę w trzęsące się z wyczerpania dłonie i powoli rozerwałam zaklejony otwór. Podsunęłam się powoli do, znajdującego się naprzeciw drzwi, balkonowego okna i przesuwając delikatnie roletę w górę, tak żeby blask księżyca zdołał oświetlić jej zawartość, zorientowałam się, że nie jest ona biała, jak typowe koperty tylko ma odcień brązowego kartonu... Zupełnie jak Aomine...

Powoli zaczęłam wyjmować zawartość pakunku. Pierwszy w moje ręce trafił dziwny „przedmiot". Wyciągnęłam go powoli, a do moich oczu dotarł czerwony odcień moich własnych włosów, związanych gumką recepturką w niewielki pęczek. Zamarłam gwałtownie na jego widok, niejako przypominając sobie o wszystkich mających miejsce zdarzeniach. Nie zebrały mi się jednak łzy w oczach, po prostu zastygłam widząc przed sobą stojącego w półmroku chłopaka, z jednym złotym okiem. Ten widok pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie mnie prześladował.

Jestem sobą |Kuroko No basket|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz