50. Serce ty sie lepiej ogarnij...

819 73 65
                                    

„Serce ty się lepiej ogarnij, bo jak się rozum dowie coś ty nawywijało to będziesz mieć grubo przeje*ane"
__________________________

Szłam razem z rozemocjonowaną Is przez gmach szkoły opisując jej kolejno miejsca. Było już po dzwonku, a korytarze świeciły pustką.

-Kiedyś zamknęli mnie tu razem z Daikim źli pączkożercy (ochroniarze), a woźny poszczuł nas miotłą. Gościu był chyba jakimś zawodowcem w rzutach tą swoją szczotką, bo gdybym nie zrobiła uniku niechybnie dostałabym nią w łeb-zaczęłam opowiadać, wymachując rękami i dając wrażenie, że mówię o wielkiej zwycięskiej bitwie, która zaważyła na losach całego wszechświata.

W sumie to już dużo działo się w tej szkole. Znalazłam tu mnóstwo powodów do uśmiechu i chyba jeszcze więcej wspomnień.

-Zamknęli was w szkole? Wy to macie talent do problemów-zarechotała Isabel o mało nie wpadając na kolumnę podpierającą sufit.

-Powiedziała pogromczyni słupów-skomentowałam, w ostatnim momencie ratując ją przed przytulańcem z betonową bryłą-A z takim talentem to trzeba się urodzić. Zazdrościsz-pokazałam jej język i ruszyłam biegiem przed siebie starając się umknąć białowłosej.

-Oj żebyś wiedziała-stwierdziła radośnie dziewczyna i pognała za mną biegiem z trudem wykręcając na zakrętach. Mały gargamel i tak prędzej czy później mnie dopadnie.

Jasne światło wpadające przez okna po mojej lewej stronie i cisza panująca w szkole zakłócana tylko naszym gwałtownym śmiechem i tupotem nóg wydawała się jakoś dodawać atmosferze niesamowicie spokojnego nastroju. Co z tego, że w każdej chwili z sali mógł się wychylić jakiś nauczyciel i zaciągnąć mnie za moje zacne fraki do dyrektora na dywanik. W sumie to dawno nie widziałam tej jego sztucznej czuprynki zwanej peruką. Nie powiem żebym jakoś niesamowicie tęskniła za tym widokiem, ale Daiki już od zbyt długiego czasu nie władował mnie w żadne kłopoty.

Odwróciłam się żeby zobaczyć w jakiej odległości ode mnie znajduje się dziewczyna i skręcając gwałtownie poczułam opór. Uderzyłam z maksymalną prędkością głową w coś twardego i odbiłam się jak piłeczka pingpongowa kierując się do upadku. Zadźwięczało mi w uszach i wymachując rękami na wszystkie strony jak człowiek z parkinsonem starałam się czegoś złapać.

Moja głowa spadła jednak z głuchym brzdęknięciem na posadzkę. Boże gwiazdy widzę...

Uchyliłam jedno oko i krzywiąc się z deka podniosłam wzrok na przeszkodę, z którą się zderzyłam. Obraz latał mi przez chwile prawo lewo jak po niezłych dragach. Żeby nie było nic nigdy nie brałam!

Akashi przytul mój mózg bo chyba nie działa..., CZEKAJ CO? To uderzenie musiało być naprawdę mocne. Chyba tak źle jeszcze ze mną nie było...

Spróbowałam się skupić na jednym punkcie żeby kolorowe obrazki zlały się w jedną całość. Czy to jest tęcza?! Po chwili wysiłku udało mi się zobaczyć obraz.

Przede mną stał nie kto inny jak sam we własnej osobie Akashi Sejiuro z kulami w rękach i nad wyraz spokojnym wyrazie twarzy. Stratuje go pewnego dnia do końca...

Leżałam plackiem na ziemi patrząc się w jego zbyt radosne oczy. Mam szykować sobie trumnę czy może od razu tą puszkę na popiół, bo zwłok nie zostanie? Po chwili ciszę przerwało jego zbyt opanowany głos:

-Co mam ci przytulić?-jego kąciki ust uniosły się lekko w górę, a ja poczułam jeszcze większy skurcz mózgu niż wcześniej. Boże przenajświętszy proszę powiedz, że nie wypowiedziałam tych słów na głos...

Uśmiech chłopaka z każdym kolejną sekundą się poszerzał a moje zdenerwowanie zaczynało już tworzyć drugi Mont Everest.

-Eeeee, Toooo, Tennn, teges?-wybełkotałam z trudem, a mój język zaczął się plątać jak nigdy. Mimo, że uwielbiam jak się uśmiecha wole jednak, żeby to robił w mniej kompromitujących dla mnie sytuacjach. Nie stojąc nade mną, kiedy mój łeb przechodzi do innych wymiarów.

Is zdążyła do mnie dobiec i zaśmiała się szeroko na widok mojej karykatury naleśnika.

-Capciak!-zaśmiała się patrząc na moją z deka przerażoną twarz i spróbowała mnie podnieść z ziemi. Złapała mnie pod ramiona i podciągnęła do góry jakby nie zwracając uwagi na chłopaka, w którego uderzyłam. Tego chłopaka o tak niesamowicie rubinowych tęczówkach i tego samego, którego uśmiech... NIE ZAPĘDZAJ SIĘ! MÓZGU PRZESTAŃ! To uderzenie naprawdę musiało być mocne...

-No ciapciak machaj nóżkami-zachichotała, a ja nagle odzyskałam panowanie nad ciałem, które myślami przemieszczało się pomiędzy wymiarami i stanęłam o własnych siłach. W głowie nadal lekko mi się kołatało, ale nie było to już tak bardzo uciążliwe jak w pierwszym razem.

Akashi spojrzał pytająco na białowłosą dziewczynę i prześledził ją wzrokiem od góry do dołu. Tak człowieku to jest człowiek, nie kosmita. Chociaż też mam czasem wrażenie, że to drugie jest bardziej prawdopodobne.

-Em Sei, to Isabel. Poznałam ją na moim pierwszym wyjeździe do Ameryki i stwierdziła, że wróci do Japonii razem ze mną-wybełkotałam ogólnie, łapiąc się za głowę. Czuje, że dzwoni tylko nie wiem czy to nadal w mojej głowie czy ktoś na lekcji muzyki zaczął nawalać w dzwonki.

Dziewczyna w końcu wykazała jakiekolwiek większe zainteresowanie chłopakowi i łaskawie na niego spojrzała. Pod tym względem jakoś mi siebie przypominają. Oboje starają się nie zawracać sobie głowy nic nie znaczącymi jednostkami.

-Wystarczy Is-odparła dziewczyna uśmiechając się lekko.

-Akashi Sejiuro-przedstawił się chłopak patrząc na dziewczynę już z mniejszym zainteresowaniem-Masz dość mocny akcent-skomentował z dziwaczną powagą i spokojem. Ciężko było po tych słowach właściwie stwierdzić czy to krytykuje czy jednak pochwala.

Mimo wszystko chłopak nie wyglądał zbyt poważnie na dwóch kulach i w biały gipsie na nodze, który nadal był idealnie biały, ale już nie na długo. Huehuehue...

-Nie dzwoniłaś, że wracasz-bardziej stwierdził niż zapytał niemal od razu kiedy na mnie spojrzał, prześwietlając mnie wzrokiem na wylot. Czułam jak wierci mi w mojej i tak już biednej główce coraz większą dziurę. Chłopie nie zabijaj!!!

-Miałam wam zrobić niespodziankę...-sprostowałam cicho spuszczając lekko głowę. Dlaczego nagle poczułam się winna? Zrobiłam coś źle? Nastąpiła chwila, w której nie byłam właściwie pewna co robić.

Zobaczyłam kątem oka jak chłopak do mnie podchodzi i całuje mnie lekko w mój rozklekotany łeb. Mruknął pod nosem jakby śmiejąc się z mojej reakcji i zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku.

-Gdzie się zgubiła twoja pewność Klijo?-zapytał na odchodne uśmiechając się lekko pod nosem. Stałam jak długa wpatrując się w oddalającego się chłopaka-W końcu jestem twoim chłopakiem...-TY PATAŁACHU!

Spojrzałam szybko na Is i zobaczyłam, że jej shipujące nas serce zbiera się do wybuchu.

-COOOOOOO?!?!!-rozległ się jej przedłużony krzyk zaraz jak chłopak zniknął nam z pola widzenia.

-Wytłumaczę ci to-Zaśmiałam się z jej miny i łapiąc ją za rękaw pociągnęłam ją w przeciwnym kierunku niż ten, w który zmierzał chłopak.

________________________
Hejoszka! Tak jak obiecywałam rozdział się pojawia. Przepraszam, że krótki, ale niedługo fabuła się rozkręci  ( ͡~ ͜ʖ ͡°).

Kolejny rozdział pojawi się w następnym tygodniu <3

Jestem sobą |Kuroko No basket|Where stories live. Discover now