66. „Życie jest za krótkie, aby traktować je ze śmiertelną powagą"

441 33 5
                                    

Życie jest za krótkie, aby traktować je ze śmiertelną powagą"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przykucnęłam pod ścianą hali przekładając w rękach rozpiski na dzisiejszy dzień. Po trzech tygodniach intensywnych ćwiczeń sama już nie byłam do końca pewna jakim cudem jeszcze się w tym wszystkim nie pogubiłam. Kartki już dawno przejęły władzę nad moim plecakiem i na obecnym etapie bałam się w ogóle go otwierać, bo za każdym razem starały się mnie zaatakować, wyskakując z niego w zastraszających ilościach.

-Ajajaj- wyszeptałam siadając na podłodze po turecku i kolejno biorąc do ręki tabele postępów każdego z zawodników. Z racji na fakt, że trener dalej nie wrócił nie pozostało mi nic innego jak samej wyznaczyć pierwszy skład oraz ławkę rezerwowych. Tego zajęcia wcale nie ułatwiała niesamowicie wielka ilość członków klubu i absolutna niewiedza aktualnego opiekuna drużyny jak się to w ogóle robi. Po co nam zastępca trenera, który nie wie jak trenować? Skaranie boskie z tym człowiekiem. Jeszcze powiedział mi, żebym sama się tym wszystkim zajęła. Od kiedy ja jestem wszechstronnie uzdolnionym wróżbitą żeby wiedzieć co robić?

-Jak ci idzie?- zagadnęła Momoi zaglądając zza moich pleców na porozkładane kartki.

-Właściwie to beznadziejnie- odparłam śmiejąc się pod nosem- Pokolenie cudów wrzuciłam bez wachania w skład wyjściowy, ale poza nimi to nawet nie wiem kogo ruszyć- ściszyłam trochę ton głosu, żeby reszta obecnych na hali mnie nie usłyszała. Mimo, że aktualnie w pełni byli pochłonięci meczami miedzy sobą wolałam być pewna, że to co zaraz powiem zostanie tylko między nami dwiema- Tak naprawdę dobrze wiem, że znając życie i tak nie będą mieli okazji nawet wejść na boisko. Nawet jeżeli są świetni, blask pokolenia cudów przyćmił ich całkowicie-westchnęłam przegarniając włosy do tyłu- A jak poszło z przygotowaniem niespodzianki?- zagadnęłam chcąc oderwać myśli od liczb, wykresów i tabelek.

-Wszystko gotowe- odparła dziewczyna pogodnie uśmiechając się szeroko- Musiałaś się nieźle napracować żeby to wszystko zrobić, ale wyszło przepysznie!- powiedziała entuzjastycznie ściszonym głosem.

-Na dwa dni musiałam przejąć całą kuchnie Sejiuro- zaśmiałam się delikatnie, uważając żeby nie zwrócić uwagi wszystkich w naszą stronę- W połowie aż sama zaczęłam się martwić o to, że zaraz podpalę blat, albo rozwalę piekarnik-obie zachichotałyśmy.

-Pomogę ci z tym kochana- powiedziała różowowłosa kiedy w końcu się uspokoiłyśmy. Przysiadła się obok i zaczęła rozkładać kartki na kupki w tylko sobie znanym schemacie. Nie protestowałam jednak. Momoi była z nimi wszystkimi mimo wszystko dłużej niż ja i zdecydowanie bardziej znała się na ocenianiu ludzkich predyspozycji. W końcu infiltracja drużyn przeciwnych to był jej chleb powszedni.

-Ci będą dobrzy- powiedziała podając mi pare kartek kiedy w końcu udało jej się wszystko posortować. Wzięłam plik i przekartkowałam go dość dynamicznie.

-Okej- szepnęłam pod nosem kiedy przetrawiłam w głowie wszystkie widniejące na papierach nazwiska. Różowowłosa rzeczywiście miała do tego dobrego nosa- No to czas chyba to ogłosić- powiedziałam uśmiechając się i podnosząc się z ziemi.

-ZBIÓRKA!- krzyknęłam zbliżając się do linii bocznej odwracając wzrok od danych. Przejechałam wzrokiem po hali czekając aż wszyscy ustawią się naprzeciw mnie.

-Jutrzejsze zawody odbędą się o dziesiątej. Wszystkich zawodników chce więc widzieć jutro pod szkołą punkt dziewiąta. Bez spóźnień chłopcy, bo uroczyście wam obiecuje, że pójdę tam bez was!-powiedziałam uśmiechając się żartobliwie i ponownie patrząc na kartki- Dobrze wiecie, że nie wszyscy z was mogą wziąć udział w jutrzejszym meczu. Przeczytam zaraz skład wyjściowy, oraz ławkę rezerwowych. Każda z wymienionych przeze mnie osób ma się zgłosić po skończonym treningu do Momoi po stroje. Jeżeli ich jutro zapomnicie to mogę wam śmiało zagwarantować, że nie zagracie i jeszcze przez tydzień będziecie odczuwać na własnej skórze co oznacza mój karny trening- zaśmiałam się szeroko- Ma się rozumieć?- zagadnęłam pogodnie, na co odpowiedziało mi jednoczesne krzyknięcie. Chyba się wkręciłam w tą rolę po całości...

Jestem sobą |Kuroko No basket|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz