61. „Lubię kiedy nie muszę uważać na to co mówię..."

515 36 3
                                    

„Lubię kiedy nie muszę uważać na to co mówię. W ten sposób wiem, że jestem wśród właściwych ludzi"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Ao!- krzyknęłam widząc chłopaka już z daleka. Dosłownie przed sekundą zadzwonił dzwonek i dobrze wiedziałam, że muszę się śpieszyć, aby uniknąć wielkiej grupy fanek czyhających na moją głowę.

Chłopak spojrzał na mnie jakby lekko zbity z tropu, jednak ja nie zwlekając dłużej, ani nie zwarzając na jakąkolwiek większą reakcje z jego strony, złapałam go za rękaw i przeciągnęłam za drzwi wejściowe do hali. Odetchnęłam głęboko dopiero z momentem kiedy zamknęłam je dokładnie i upewniłam się, że nie zostaną zbyt szybko wyłamane przez grupę zdesperowanych nastolatek.

Z chwilą kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę przejęła mnie taka adrenalina, że przeleciałam swoim najlepszym w życiu sprintem przez pół szkoły. Teraz dopiero poczułam jak okrutne było to dla moich płuc i mojej wiecznie kulejącej kondycji. Chyba powinnam wreszcie coś z nią zrobić, a nie tylko narzekać, że się duszę.

-Przepraszam piękna, że ci przeszkadzam, cokolwiek ty tutaj robisz-zagadnął Aomine przerywając moje wewnętrzne rozterki na temat powietrza- Wiesz na ogół nie odmawiam laską, ale czekałem tam na kogoś-jego głos był jakby trochę zdesperowany i niecodzienny. Obróciłam się gwałtownie w jego stronę śmiejąc się pod nosem. Pacanie co jest z tobą.

-Ao to ja-dopowiedziałam wskazując na siebie palcem. Chłopak wydawał się absolutnie nie rozumieć co próbuje mu przekazać, bo przekrzywił tylko głowę przyglądając mi się dziwnie-Klijo...-dodałam uśmiechając się coraz szerzej, próbując jednocześnie powstrzymać parsknięcie śmiechem.

W całym pomieszczeniu zapanowała na pare sekund grobowa cisza, a ja miałam wrażenie jakby cały jego mózg przechodził w tym momencie twardy reset. Po chwili oczy chłopka rozszerzyły się, a on sam rozdziawił buzię. O tak ludziska! Tak właśnie wygląda zdziwione emu!

-KLIJO, ALE Z CIEBIE LASKA!-krzyknął na całą halę, oglądając mnie uważnie z góry do dołu, a ja starałam się okiełznać swoje rozbawienie. Nie czekając długo granatowowłosy podszedł do mnie bliżej i zaczął krążyć wokół mojej zacnej osoby jakby próbując się jeszcze bardziej napatrzeć-W sensie zawsze byłaś ładna, ale teraz to poleciałaś po bandzie...-dodał nawet nie próbując ukryć tego, że dobitnie mnie w tej chwili obczaja- Co się stało?- zapytał w końcu zatrzymując się naprzeciw mnie.

-Długo by wszystko opowiadać- zaśmiałam się pod nosem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedliśmy oboje na podeście, przypominającym scenę, znajdującym się pod ścianą hali. Rozejrzałam się spokojnie po całym pomieszczeniu zanim jeszcze zaczęłam opowiadać. Dokładnie tutaj siedziałam kiedy pierwszy raz przyszłam na trening drużyny koszykarskiej. Co prawda nie można pominąć faktu, że to wcale nie było moim celem. Trafiłam tu przypadkowo szukając miejsca do rysowania, a potem zupełnie przypadkowo Daiki rzucił we mnie piłką do kosza. Chociaż do tej pory jestem niemalże pewna, że to akurat nie był taki przypadek, jednak jak mogłabym być zła skoro to dokładnie to w jakiś sposób otworzyło mi drogę do poznania całej tej wesołej gromadki?

Przez wysoko usytuowane okna po naszej lewej stronie do środka wpadał bardzo przyjemny blask porannego słońca. Tak właściwie to uwielbiam tutaj przebywać, z tymi wszystkimi wariatami mającymi bzika na punkcie koszykówki. Moje życie bez tego wszystkiego byłoby zdecydowanie dużo smutniejsze i dużo mniej zwariowane. Spokojne życie Klijo, w którym nie leży ciągle na ziemi, albo nie ucieka przed szalonymi fankami. Przecież to by było czyste szaleństwo jakbym miała teraz z tego wszystkiego zrezygnować.

Jestem sobą |Kuroko No basket|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz