19. Dwa słowa. Ona kłamie...

25.3K 1.2K 47
                                    

 Wiem, że krótki ale dalsza część się piszę. Obiecałam co niektórym ( Czarnazmora) , że jeszcze coś dodam do sylwestra, tak więc taaaa dammmm! ;)

 Chciałabym podziękować za te wszystkie wyświetlenia i komentarze !

 PS. Przyjmuję na PRIV propozycję IMION dla DZIECKA ! ;)

 PS2. Nie długo koniec.... :/

 Pozdrawiam Anastazjaa ;*

 ---------------------------------------------------------

 Anastazja

 -Chyba musimy porozmawiać... - Bez żadnego powitania, ani nic wparowała Pani Johnson a za nią Evelin. Patrzę zdezorientowana na chłopaka. Ten jedynie wzrusza ramionami i obejmuje mnie  w pasie prowadząc do salonu. Ma dziwną minę, jak by coś go trapiło. Ja sama zaczynam mieć złe przeczucia. Ich wizyta nie wróży nic dobrego, ani nie jest przypadkowa. Usiadły na skórzanej kanapie wyczekując nas.

 -Mamo, o co chodzi? - Przechodzi do sedna sprawy Oliver siadając w drugim końcu kanapy. Idę w jego ślady.

 -To ty mi to powiedz. - Syczy. Mierzą się wzrokiem nie wypowiadając ani jednego słowa. Evelin nad zwyczaj się nie odzywa. Mój wzrok skupia się na niej, lustrując brązowe falujące włosy, pełen makijaż na twarzy, czarną, obcisłą sukienkę przed kolano opinającą... O cholera. Mimowolnie moja dłoń ląduje na ustach. Ledwo powstrzymuję się od pisku. Ona jest w ciąży. Czuję jak cała krew odpływa z mojej twarzy a pomieszczenie robi się stanowczo małe. Brakuje mi powietrza a przed oczami tańczą czarne plamy.

 - Widzę, że brakuje Ci słów. Tak, więc Cię oświecę drogi synku. - Wstaje i zaczyna chodzić po pokoju. - Evelin przyszła do mnie z płaczem bo ta wywłoka...- Wskazała na mnie palcem.- wygoniła ją ze szpitala, kiedy ta próbowała powiedzieć jej o dziecku. Twoim dziecku.

 -Licz się ze słowami. - Wrzasnął na nią chłopak, który również wstał i zaczął krążyć po salonie niczym niespokojny lew.

 -Zaraz, zaraz jakie dziecko? Twoje? - Ich wymiana zdań działa na mnie jak kubeł zimnej wody. Dziecko. Jego i Evelin, nie to jakiś absurd. Aż mam ochotę gorzko się roześmiać.

 -Oh.. - Matka Olivera robi minę niewiniątka. - Widzisz skarbie jednak nie zgarniesz majątku mojego syna. Idź poszukaj sobie innego naiwnego. -Nie mal mi się śmieje w twarz a mnie krew zalewa.

 -Dość tego! Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że ją kocham? - Zły jak osa, zadaje pytanie Oliver.

 -Evelin. Wiem, że ją od zawsze. - Mówi jak by to było oczywiste.

 -Jaką kurwa Evelin? Ile jeszcze musi czasu upłynąć abyś sobie do cholery przyswoiła, że kocham Anastazję i to z nią za miesiąc wezmę ślub? - Wrzeszczy przeczesując rękoma włosy.

 -Z nią? - Patrzy na mnie zdziwiona. - Z tą...

 -Nawet nie kończ. - Ucina jej chłopak i posyła ostrzegawcze spojrzenie. Gdyby mógł to już by ją dawno zabił wzrokiem.- Nie wiem z kim jest Evelin w ciąży ale na pewno nie ze mną. - Tłumaczy udając cierpliwego ale wiem, że wszystko w nim buzuje.

 -Jak to? - W końcu zabiera głos brunetka. - Z Tobą jestem w ciąży! Nie pamiętasz jak przyszedłeś pijany do mnie jak Cię rzuciła ta suka? - Patrzy na mnie z pogardą a ja ma dość. Robi mi się słabo a żołądek robi fikołki.

 -Oliver? - Patrzę na niego a w oczach majaczą mi się tak długo wstrzymywane łzy. - Olli? - Patrzy na mnie tępo i pociera kark. Nie wie co odpowiedzieć. Zrywam się ze swojego miejsca. Gdy dochodzę do korytarza moją twarz pokrywają łzy. Ubieram płaszcz i szybko wychodzę. Kiedy zamykają się drzwi windy widzę twarz Olivera,który krzyczy:

 -Poczekaj! Ana, ona kłamie! Daj mi wyjaśnić. - Błaga. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam dość. Te wszystkie obelgi na mój temat od strony jego matki. Jej zachowanie wobec mnie... To wszystko mnie przytłacza, dobija, wykańcza. Nie chcę aby ktoś pomyślał, że jestem z im tylko dlatego, że ma duży majątek. Dla mnie nigdy się nie liczyły pieniądze i nigdy nie będą. Wkładam rękę do kieszeni w poszukiwaniu chusteczek. Muszę wytrzeć smugi tuszu z policzków za nim ktoś mnie zobaczy. Oprócz chusteczek znajduje kluczyki od swojego samochodu. Nagle przyszedł mi do głowy pomysł, gdzie mogę jechać. Winda zatrzymuje się na parterze i stąd mogę dostrzec, że portier dostał telefon z góry, już idzie w moją stronę. Wciskam guzik oznaczający parking podziemny i błagam, abym jak najszybciej się tam znalazła. Muszę pomyśleć. Szybko wybiegam z windy i otwieram czarne BMW. Zapinam pasy i wyjeżdżam z podziemi za nim szlaban się zamknie. Jadąc drogą myśli kotłują mi się i nie wiem co mam zrobić. Wiedziałam, że ich wizyta nie wróży nic dobrego. I miałam rację.  Słone łzy znów pokrywają moją twarz przysłaniając mi drogę. A przed oczyma mam obraz chłopaka, który nie wiedział co ma mi powiedzieć. To chyba bolało najbardziej.

 Oliver

 Wiedziałem po co przyszła matka z Evelin. Żałowałem tylko, że nic wcześniej nie powiedziałem Anastazji. Teraz już mogę sobie tylko gdybać. Mleko się rozlało. Dziewczyna wszystko już wie a mi tak wstyd bo nic prawie nie pamiętam. Stoję jak słup soli i wpatruję się w dziewczynkę, która oczekuje ode mnie odpowiedzi, której nie udzielam. Wychodzi cała zapłakana a jak ten wariat biegnę za swoją miłością. Nie mogę na to pozwolić aby tak to się skończyło. Nie przez taką głupotę. Nim dobiegam do windy, ta już się zamyka i mogę tylko ujrzeć zapłakaną, zwiedzoną twarz Anastazji. Błagam aby mnie wysłuchała ale to na nic. Wracam do mieszkania i czym prędzej wybieram numer recepcji, gdzie proszę portiera aby za żadne skarby świata nie wypuszczał dziewczyny z budynku. Sam wysłałem już na dół ochroniarza, do którego niebawem dołączę, ale najpierw rozprawię się z tą dwójką.

 -Oliver może byś w końcu z nami porozmawiał a nie uganiał się za tą nic nie wartą dziewuchą? - Mówi z założonymi rękoma na na piersi matka, która pojawiła się przy moim boku. Za nią stoi z uśmiechem satysfakcji Evelin. Dość tego.

 -Ostatni raz powtarzam MAMO ! Jeszcze raz obrazisz Anastazję, powiesz choćby jedno złe słowo na jej temat, moja noga więcej nie przekroczy domu rodzinnego. Mogę Ci to obiecać! - Wykrzyczałem jej prosto w twarz, aż zrobiła się blada. - A ty... - Zwróciłam się do Evelin. -lepiej poszukaj sobie ojca swojego dziecka bo mnie na pewno w to nie wrobisz! Nie długo skończę umowę z Twoją firmą i raz na zawsze znikniesz z mojego i Anastazji życia. Zrozumiano? - Zapytałem lekko wystraszoną dziewczynę. Obie posłusznie opuściły moje mieszkanie, a na koniec tylko usłyszałem:

 -Jeszcze tego pożałujesz.. - Zasyczała Evelin nim trzasnęła drzwiami.

 -Być może ... - Powiedziałem sam do siebie. To nie może być moje dziecko. Nie, nie i jeszcze raz nie! Złapałem wazon, który stał na stoliku w korytarzu i trzasnąłem nim o ścianę, aż rozpadł się w drobny mak. Mam ochotę zabić! Dzwoniący telefon wyrywa mnie z krwawych myśli, gdzie główną rolę odgrywałaby Evelin. John-ochroniarz.

 -Mów. -Nakazuję i opieram się o ścianę starając choć trochę unormować oddech.

 -Uciekła portierowi, jadę za nią.

 -Już wyjechałeś czy jesteś jeszcze w budynku? - Dopytuję zły.

 -W budynku. - Odpowiada cicho.

 -To się kurwa rusz bo inaczej ją zgubisz! Jak już tego nie zrobiłeś. - Drę się do słuchawki i rozłączam połączenie. Sam zjeżdżam na parking i postanawiam jej poszukać. Nie mogę pozwolić aby coś jej się stało, kiedy Dubrowski jest na wolności. Nigdy sobie tego nie wybaczę.

 *

 Siedzę przed tym cholernym apartamentowcem i czekam.... czekam... czekam, aż w końcu dostrzegam czarne BMW a w nim śliczną blondynkę.  Chyba skarbie czytamy sobie w myślach...- Śmieję się i wyrzucam niedopałek, ruszając za nią.

Jedno słowo / Dwa słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz