36.Jedno słowo.

33.8K 1.9K 146
                                    

Kiedy Oliver wrócił do kuchni skończyłam wszystko sprzątać. Widać, że był sfrustrowany i zmartwiony.

-Przepraszam Cię ale z naszego leniuchowania nici. Za 20 minut ma przyjść Evelin z dokumentami, które musimy przejrzeć. - Nie patrzył mi w oczy. Musiało coś się stać.

-Rozumiem. W sumie to i tak miałam iść do siebie dziś.

-Po co? - Nagle jego oczy spojrzały na mnie rozszerzając się .

-Wiesz muszę podlać kwiaty i zobaczyć czy wszystko w porządku w mieszkaniu. No i mam tam wszystkie książki i notatki potrzebne mi na egzamin. - Wzruszyłam ramionami tłumacząc. Prawda była taka,że nie chciałam tu być. Nie wtedy gdy będzie tu ona. Chyba musiał to wyczuć.

-Dobrze... -Odpowiedział z rezerwą patrząc na mnie. - Ale idzie z Tobą ochroniarz. - Widząc moją minę dodał. - Nawet nie próbuj mnie prosić bo zdania nie zmienię.

-Okej, ale idzie za mną 500 m.

-Czemu chcesz iść pieszo? Może Cię tam zawieźć.

-Chce się przejść. - Poszłam po torebkę i telefon do sypialni, kiedy Oliver otworzył drzwi swojemu gościowi. Już słyszałam jej głos. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam ich w czułym uścisku. Zatkało mnie. Dosłownie. Ale to tylko przyjaciele - tłumaczyłam sobie. Wzięłam głęboki wdech i szłam korytarzem dalej do drzwi.

-Cześć Ana. - Oderwała się od niego brunetka witając mnie z miną zwycięzcy.

-Witam i żegnam. - Odpowiedziałam wychodząc z ochroną. Oliver nic nie powiedział. Stał jak słup soli z miną nie wyrażającą nic. A ja byłam cholernie wkurzona i zazdrosna. Szłam ulicami z głową pełną myśli. Mimowolnie po moim policzku spłynęła jedna łza, a później kolejna i kolejna. Na szczęście moje mieszkanie znajdowało się niedaleko. Jeszcze jeden róg i już będę. I to właśnie z tego rogu wyleciało stado paparzzi atakując mnie masą pytań stylu "Co się stało?', "Czy to rozstanie? Stąd te łzy?', "Jak skomentujesz ostatnie wydarzenia?' i błyskiem fleszy. Przy moim boku od razu znalazł się 2 metrowy i napakowany ochroniarz , który zastawił mnie własnym ciałem. Tłum napierał na nas co raz bardziej. Nie wiedziałam co mam robić. Panikowałam co raz bardziej.

-Widzi pani tamtą uliczkę? -Spytał dyskretnie chyba John. Kiwnęłam głową.- Na trzy biegniemy.

W myślach dziękowałam Bogu, że jednak nie założyłam szpilek czy koturnów jak to miałam w planach.

-Trzy ! - Usłyszałam. John staranował swoim ciałem sępy i złapał moją dłoń ciągnąc mnie za sobą. Nigdy w życiu nie biegłam tak szybko a najlepsze jest to, że oni nas cały czas gonili.

-W tą ! Zaraz będziemy pod moim mieszkaniem. - Krzyknęłam wskazując ulicę. Obejrzałam się za siebie, nie poddawali się. Po chwili byliśmy na miejscu a tam czekała mnie kolejna niespodzianka. Więcej dziennikarzy. Kurwa! Nie zostałam jeszcze zauważona więc poszłam od drugiej strony i weszliśmy tylnym wejściem gdzie nikogo nie było. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie ciężko dysząc. Bieg mnie strasznie zmęczył, nie miałam już wogóle energii a przed oczami widziałam czarne plamy. Anemia jest straszna.

-Wszystko w porządku? - Zapytał.

-Tak, jest okej. - Rzekłam z udawanym uśmiechem. Wyjęłam klucze z torebki i zaczęłam wchodzić na swoje piętro. Kroczył za mną krok w krok. Otworzyłam drzwi weszłam do środka. John nie chciał wejść mimo że mu wręcz kazałam. Stwierdził, że musi pilnować sytuacji jaka panuje pod budynkiem i lepiej jak zostanie na korytarzu. Nie spierałam się już z nim. Już tylko jak się znalazłam u siebie w sypialni ogarnęło mnie dziwne uczucie, pustka. Tak, to jest właśnie uzależnienie. Mija nawet nie 40 minut a ty już tęsknisz. Przeraża mnie to trochę. Westchnęłam i zabrałam się za szukanie potrzebnych mi materiałów. W sypialni ich nie znalazłam. Poszłam do pokoju "gościnnego". Tak na prawdę to było miejsce w którym się uczyłam. Stały tam regały z książkami, kanapa i biurko z wielkim bałaganem na blacie. W śród porozrzucanych kartek znalazłam to czego szukałam. Miałam wracać już do Olivera ale jak tylko zobaczyłam co się dzieje na zewnątrz zrezygnowałam. Dzisiaj zostaje w swoim mieszkaniu, już trochę zakurzonym mieszkaniu. Dawno tu nie byłam. Za nim zaczęłam się uczyć posprzątałam wszędzie. Po 2 godzinach w każdym kącie było czysto. Zdziwiłam się, że Oliver jeszcze nie dzwoni. Cóż pewnie jest zajęty. Poszłam do kuchni aby przygotować sobie jakiś posiłek i kawę. Z pełnym kubkiem czarnej cieczy i pełnym talerzem kanapek zasiadłam do nauki. Wcześniej sprawdziłam telefon i nic, zero. Nie było żadnych wiadomości. Postanowiłam napisać sms.

Jedno słowo / Dwa słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz