17. Dwa słowa. Tajemnice.

27.7K 1.3K 47
                                    

  Hej kochani !

Tajemnica wyjawiona. Spodziewaliście się czegoś takiego? To na razie pierwsza część rozdziału, druga już się pisze. Postanowiłam go podzielić bo byłby za długi.

PS. Dziękuję za tyle wyświetleń ! Jak ostatnio dodawałam rozdział (sobota) było jeszcze 138 tys. wyświetleń a dziś już jest 145 tys. Jesteście niesamowici. Dziękuję !

Anastazjaa :*

------------------------------------------

-I chyba pora, żebym Ci powiedział prawdę... - Dodaję ciszej. - Tylko pamiętaj, nic innego się nie liczy. Tylko Ty.

 Przełykam głośno ślinę. Wiem, że to nie będzie łatwe. Znów wspomnienia wrócą, jak mantra, ale muszę to zrobić. Muszę. Dla niej. Nigdy nie byłem bardziej zdecydowany. Dla mnie Anastazja to coś więcej. I chcę to "więcej" mieć przy sobie na zawsze. Przytulam ją mocniej do swego boku i całuję w czoło. Ta w geście pocieszenia bierze jedną moją dłoń i przyciska sobie do serca. Czuję jak bije w rytmie niepewności. Niepewności co usłyszy. Niepewności co będzie dalej. Niepewności o mnie. Niepewności o nas.

- Evelin od zawsze była w moim życiu. - Czuję jak się spina na tę wzmiankę. - Jak byłem w liceum, na studiach, później jak zaczynałem wszystko z budową firmy. Nawet nie wiem jakim cudem utrzymałem ją przy sobie. Moje zachowanie w liceum było... karygodne?  Chyba to dobre określenie. Mówiłem Ci cały czas wdawałem się w bójki, kłótnie, piłem, paliłem, zaliczałem. - Dodaję wstydząc się tego. Zielone oczy spoglądają na mnie z wyrazem nie wypowiedzianej na głos ciekawości. Czeka aż zacznę mówić na nowo. - Evelin była tą kolejną. Pod koniec klasy maturalnej. Dla mnie nie była panienką do zaliczenia. Była przyjaciółką. Wiedziałem, że ona chce czegoś więcej ale ja nie chciałem. W pewien sposób ją szanowałem. Byliśmy na imprezie. Ja już trochę wypity. Uległem jej.  Później potoczyło się wszystko za szybko. Żałowałem jak cholera tego co zrobiłem. - Zamykam oczy, kręcąc głową. W ustach więźnie mi śmiech własnej głupoty. - Okazało się, że jest w ciąży. - Spoglądam na nią a na twarzy ma tylko wypisany wielki szok.

 -Czy... Czy to dziecko żyje? - Pyta szeptem. Nie odpowiadam, tylko  kontynuuje moją opowieść.

 -Matka nie była zachwycona, że zostanie babcią ale uwielbiała Evelin. To chyba dlatego tak długo udało jej się przy mnie utrzymać. Wspólne obiady, kolacje, święta. - Wyliczam. - Czułem się odpowiedzialny za to dziecko i nie mogłem od tego uciec. Od swojej bezmyślności. Matka od razu zarządziła zaręczyny i ślub.  Dwa miesiące po oficjalnych oświadczynach mieliśmy się pobrać. Mieliśmy po 19 lat. Jeszcze były z nas szczeniaki, chociaż czuliśmy się jak dorośli.- Wzdycham. - Te dwa miesiące były... ciężkie? Przygotowania szły pełną parą. Evelin cieszyła się, że będzie częścią naszej rodziny, ja niekoniecznie. Pewnego dnia matka zaproponowała, że to ona pójdzie na wizytę kontrolą do ginekologa zamiast mnie. Zgodziłem się, w sumie mi to było na rękę. Jak wróciły usłyszałem tylko, że jest w szystko w porządku. Miały dziwne miny ale uwierzyłem im.- Roześmiałem się gorzko. - Byłem taki naiwny.  Dziecko to było kłamstwo. Chciałem zobaczyć zdjęcie USG dziecka, którego nie było. Evelin nie wiedziała co ma powiedzieć, jak się zachować...W końcu, przy napływie emocji domyśliłem się jaką intrygę uknuły z matką. Ukryły przede mną całą prawdę. Evelin próbowała się tłumaczyć, że się pomyliła, że chce ze mną tego ślubu, mimo że nie jest w ciąży. Nie chciałem już jej a wiesz czemu? - Zapytałem retorycznie. - Bo to moja siostra. Dopuściłem się kazirodztwa. - Zacisnąłem powieki a klatka unosiła się co raz szybciej. Anastazja wzięła moją twarz w ręce.

Jedno słowo / Dwa słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz