27. " (...) wtedy odejdziesz ode mnie ratując samą siebie "

42.6K 1.5K 11
                                    

Świecące słońce ogrzewało moją twarz, rażąc swoim blaskiem coraz bardziej. Otworzyłam zaspane powieki i rozejrzałam się dookoła. Byłam w samochodzie, przykryta bluzą Olivera, ale jej właściciela brak. Wyjrzałam przez okno, pełno zieleni, duże jezioro z odbijającym się w wodzie słońcem i rozmawiający przez telefon mój chłopak, stojący do mnie bokiem pod drzewem. Po jego gestykulacji rąk wywnioskowałam, że ta rozmowa nie należy do przyjemnych. Mogłam sobie wyobrazić grymas na jego twarzy. Nagle odwrócił się w moją stronę jakby czuł, że jest obserwowany, zdenerwowanie emanowało z jego twarzy, które po chwili przemieniło się w niepewność. Ja też nie byłam pewna, czy nadal chcę żyć z jedną wielką niewiadomą. Miałam dość wyciągania z niego jakichkolwiek wiadomości. Nadal nie mogłam zapomnieć o jego poprzedniej rozmowie i o tych słowach, które krążyły w mojej głowie niczym mantra. Wielkie tornado uczuć ogarnęło mój organizm. Zbliżał się pomału do samochodu z podwiniętymi do łokci mankietami koszuli i rękami w jeansowych spodniach. Postanowiłam wyjść z auta i dowiedzieć się gdzie jesteśmy. Uprzedził mnie i powiedział:

- Już jesteśmy na miejscu. Przyjeżdżałem tu często, jak miałem trochę wolnego. - Mówiąc to wskazał ręką na krajobraz i piętrowy, drewniany domek, którego wcześniej nie zauważyłam. Głos miał taki dziwny, całkiem nie podobny do jego, wypruty z emocji.

- Ładnie tu - odpowiedziałam cicho, rozglądając się tym razem dokładniej dookoła.

- Oprowadzę cię - stwierdził i poszedł przodem. Dogoniłam go i zrównałam się z nim, idąc ramię w ramię. Szliśmy polną dróżką wśród polany na brzeg jeziora. Cały teren był ogrodzony i zadbany. Poszliśmy na pomost prowadzący w głąb wody. Widok zapierał dech w piersiach. Dookoła otaczał nas las, byliśmy z dala od hałasu i zgiełku miasta. Polubiłam to miejsce. Spojrzałam na zamyślonego Olivera. Błądził w innym świecie.

- Podoba mi się tu. - Odezwałam się jako pierwsza.

- Tak, mi też - powiedział bez przekonania.

- Emmm.... Na pewno wszystko w porządku? - wykrztusiłam cicho. -Martwię się - dopowiedziałam pod jego intensywnym wzrokiem.

- Tak. Nie ma czym się przejmować, to tylko praca. - Mówiąc to, podszedł do mnie i objął od tyłu, całując czubek głowy. Mimo jego zapewnień nie wierzyłam mu w to, że chodzi o pracę. Powód jego złości był w zupełności inny, a ja zamierzam się dowiedzieć, o co chodzi.

******

Leżałam na kanapie z głową na kolanach siedzącego Olivera. Odpoczywaliśmy po zjedzonej kolacji. Ja czytałam książkę, a on oglądał film w telewizji, bawiąc się kosmykami moich włosów.

- Nudny ten film, chodźmy się przejść. - Jęknął w połowie seansu.

- Jest już ciemno i zimno... - Starałam się odwieść go od tego pomysłu. Książka tak mnie wciągnęła, że nie chciało mi się nigdzie ruszać.

- Nie daj się prosić. No już, wstajemy. - Podniósł się do pozycji stojącej, patrząc się na mnie z góry. Zmrużyłam oczy i pełna frustracji wstałam, mówiąc:

- Jesteś okropny.

- I tak wiem, że mnie kochasz. - Z tym stwierdzeniem mogłam się zgodzić w zupełności. Znamy się prawie miesiąc, a ja się już mocno zaangażowałam i zakochałam. Moje poprzednie związki były w zupełności inne. Z Oliverem to coś prawdziwego, głębszego. Moim zdaniem kochać to znaczy poznawać, fascynować się osobą od początku do samego końca. I chcę, żeby tak właśnie było w naszym przypadku. - Ubierz coś, bo się ochłodziło - dopowiedział i czekał w przedpokoju za mną. Zabrałam szybko sweter z torby, nałożyłam go na siebie i trzy minuty później byłam gotowa.

- Gdzie idziemy? - Na zewnątrz rzeczywiście zrobiło się zimno i nie podobała mi się opcja spędzania tu dłuższego czasu.

- Przejść się.

- Serio? Spacer?

- Tak, serio. Nie marudź mi tu. - Zaśmiał się i objął mnie w pasie. Szliśmy brzegiem jeziora, kierując się w stronę lasu. Powietrze było rześkie i mnie rozbudziło. Obserwowałam zmieniającą się pod wpływem blasku księżyca wodę. Miejsce było magiczne.

- Usiądziemy? - zaproponowałam, wskazując pomost.

- Tak, jasne. - Znowu był zamyślony. Nie mogłam tego znieść. Usiedliśmy i zaczęłam rozmowę.

- Powiesz mi w końcu, co cię dręczy? Tylko nie wmawiaj mi, że nic, bo nie uwierzę. - zaznaczyłam na wstępie.

- Ana, to nie jest tak łatwe, jak ci się wydaje....

- Nic nie jest łatwe. Nikt nam nie powiedział, że w życiu będzie łatwo.

- No tak, masz rację. Ale ja nie wiem, jak mam ci to powiedzieć. Rozumiesz? Mogę ci powiedzieć, ale wtedy odejdziesz ode mnie, ratując samą siebie. Zresztą tak by było najlepiej.

- Chcesz mi powiedzieć, że to koniec?

- Nie, ale....

- Kurwa, możesz mi w końcu powiedzieć, o co chodzi? - Już nic z tego nie rozumiałam. - Chcę wiedzieć. I wytłumacz mi jedną rzecz, rozmawiając przez telefon mówiłeś "będzie bezpieczna". Co się dzieje? - Emocje brały górę nad zdrowym rozsądkiem. Pytania narastały w mojej głowie z każdą chwilą, a brak jakichkolwiek odpowiedzi doprowadzał mnie do wielkiej frustracji i bezradności.

- To był twój ojciec.

- Tata? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Tak, staramy się o wielki przetarg warty dużo kasy, ale niestety mamy konkurencję. Jednym słowem rosyjska firma nie gra fair. Zreszta, jak się okazało, to są niebezpieczni ludzie, nie mieliśmy pojęcia o tym i... Ostatnio dostałem kopertę z twoimi zdjęciami. Chcą, żebyśmy się wycofali. To mafia. Po prostu boję się o ciebie. Najlepiej by było, jakbyś się ze mną...

- Rozstała? To chciałeś powiedzieć? - Dokończyłam za niego.

-Tak, jak się w to wplączę, to już jest koniec. Nie chcę, żebyś to właśnie ty na tym ucierpiała.

- Ale chcesz tego?

- Nie, oczywiście, że nie.

- Ja też nie chcę. Co masz na myśli, że "jak się w to wplączę, to już jest koniec"?

-Booo... Bo my z nimi współpracowaliśmy, mieliśmy od nich sprowadzane samochody. - Spuścił głowę. - Były nielegalne. Staram się jakoś to rozwiązać, żeby uniknąć kary prawnej.

- Co teraz?

- Nie mam pojęcia. Myślę nad tym. Nie zgłoszą tego policji, jeśli się wycofamy, ale jeżeli to zgłoszą, wydadzą samych siebie. Na razie wiemy, że jesteś obserwowana.

- Ale.. - Nie wiedziałam, co o tym myśleć. - Ale przecież to niemożliwe. A co z rodzicami? Sophią? Przecież ich też mogą obserwować.

- Mają ochronę.

- Czemu ja się o tym dowiaduję ostatnia?

- Miałem nadzieję, że jakoś uda mi się ich od ciebie odciągnąć. Ana, przepraszam, wiem, spieprzyłem. Możesz odejść ode mnie w każdej chwili. Dla swojego bezpieczeństwa. Dla samej siebie. Pozostając ze mną, możesz ponosić tego konsekwencje. - Głos całkiem obojętny. Nie poznawałam go. Starał się zachować obojętnie wobec całej tej sytuacji, ale wiedziałam, że tam w środku szaleje z bezradności.

Siedzieliśmy w ciszy. Przetwarzałam wszystko od początku. Decyzję podjęłam właściwie od razu. Nie mogłam sobie wyobrazić innej. Dzień bez niego to dzień stracony. Ojciec zawsze mi i Sophi powtarzał, że w przyszłości, wiążąc się z jakimkolwiek biznesmenem, w tym wypadku milionerem, zawsze jest jakieś ryzyko. Już wiem, o co mu chodziło. Ja podejmę to ryzyko. Nie zamierzam stracić czegoś, czego już mogę w życiu nie spotkać.

- Nie zamierzam odchodzić. Nie przeżyłabym bez ciebie - wyszeptałam. Przytulił mnie mocno i ucałował we włosy, szepcząc:

- Ja też, jesteś moim narkotykiem. Proszę, wprowadź się do mnie. Będę spokojniejszy o ciebie. - Odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy, wyczekując odpowiedzi. Moim zdaniem było za wcześnie na taki krok.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - rzekłam niepewnie.

- Proszę, powiedz, że się zgadzasz... - Jego pełen nadziei wyraz twarzy mnie przekonał i uległam.

- Dobrze. Mam jeszcze jedno pytanie. Powiesz mi, o co chodzi z tobą i Evelin? - Na wzmiankę o brunetce skrzywił się lekko i głośno westchnął.

- Evelin i ja to całkiem inna historia...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj trochę dłuższy. Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję, mimo że obiecałam nowy rozdział w czwartek, ale miałam sprawdziany w tygodniu i wizyty u lekarzy i po prostu się nie wyrobiłam.

Liczę na wasze opinie w komentarzach!!! Naprawdę zależy mi na waszym zdaniu na temat tego rozdziału, opowiadania. Czy wam się podoba, czy nie. Dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń ;)

Pozdrawiam, Anastazjaa :*

Jedno słowo / Dwa słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz