Rozdział 47

2.6K 156 22
                                    


- Julio wsiadaj - mówi poważnie.

- Nie, Zayn.. -

- Jesli chcesz poważnie porozmawiać, to wsiadaj na ten motor - chłopak przerywa mi z irytacją w głosie. Po chwili wzdycha głośno, kiedy nie odzywam się - Julio.. Dawaj.. Spróbuj czegoś nowego, jeszcze nigdy tego nie robiłaś, odważ się - zachęca mnie niskim głosem.

Zerkam za swoje ramię sprawdzając, czy nie ma tam kogoś, kto mógłby mnie powstrzymać. Nikogo tam jednak nie ma.. Sporóbować czegoś nowego.. Chcę tego, bardzo, nieprawdaż? Chciałam, ale i nie. Pragnęłam tej przygody, pasji, ale boję się zranienia, obawiam się, że znów mnie zostawi. Całkiem samą.

Powoli, krok po kroku przesuwam się w jego stronę. Rzucam w niego złym spojrzeniem.

- Jeśli się rozbijesz i nas zabijesz, sprawię, że twoje życie pośmiertne będzie mizerne - grożę mu z małym uśmiechem na twarzy. Powoli wdrapuję się na motocykl siadając za chłopakiem.

- Trzymaj się mocno - chichocze. Przymrużam oczy i łapię chłopaka ciasno w pasie. Kiedy słyszę pierwszy ryk oddalonego silnika, a chłopak puszcza hamulec zaciskam powieki.

Zaledwie sekundę pózniej pędzimy wzdłuż drogi, wiatr rozwiewa mi włosy. W moją skórę uderzają podmuchy zimnego powietrza - żałuję, że zdecydowałam sie ubrać sukienkę. Teraz moje ciało jest praktycznie całe na wierzchu. Jednakże, gdy otwieram oczy uśmiecham się na niesamowity widok. Cały krajobraz zlewa sie w oczach od prędkości z jaką jedziemy.

Czuję tę energię, prędkość motoru biegnącą w moich zmysłach. Właśnie to trzyma mnie przy Zayn'ie. Tylko jemu udaje się zmusić mnie do nieoczekiwanych wyskoków, na które nigdy w życiu sama bym sie nie zdecydowała.

Zayn'owi udaje się minąć wszystkie czerwone światła. Po kilku minutach chłopak zwalnia i parkuje. Znajdujemy się w parku, w centrum miasta. Lampy uliczne ślicznie oświetlają chodniki złotymi promieniami światła.

Nikogo nie widać - ani żywej duszy. Na przeciwko nas znajduje się jednak plac zabaw, stoły piknikowe, drzewa. Wszystko wydaje się być takie ciche, intymne.

- Możesz już mnie puścić - słyszę śmiech Zayn'a przed sobą. Wtedy zdaję sobie sprawę, że nadal trzymam go w śmiertelnym uścisku. Szybko wypuszcza go z objęć z małym uśmiechem - Nie było tak źle, prawda? - uśmiecha sie do mnie schodząc z motocyklu.

- Więc... - poszukuje jakiejś wskazówki, kiedy chłopak wyciąga swą dłoń w moją stronę - Nie było, aż tak źle - kręcę głową chwytając jego rękę, po czym chłopak pomaga mi zejść z motoru - Spędzimy cały ten czas w parku? - pytam rozglądając sie.

- Wcale mnie nie znasz - uśmiecha się odchodząc ide mnie w stronę ulicy. Miał rację, nawet jeśli mówił to tylko w formie żartu. Tak naprawdę to nie znałam Zayn'a, chociaż on twierdzi, że znam go lepiej niż ktokolwiek. Nie wiem o nim zbyt wiele, zawsze w jego towarzystwie odnoszę wrażenie, że czegoś mi brakuje. Jestem przekonana, że coś ukrywa.

Zerkam za nim i zauważam jego samochód. Czy ktoś je tu przywiózł? Rozglądam sie spodziewając się zobaczyć gdzieś Louisa, bądź innego chłopaka z bractwa. Nie ma jednak nikogo. Zatrzymuje się w miejscu - nie jest pewna, czy powinnam za nim iść, czy lepiej nie.

Po chwili chłopak odwraca się w moją stronę z koszykiem piknikowym w rękach. Czuję pojawiający się na mojej twarzy szeroki uśmiech. Zayn w końcu wraca do mnie.

- Piknik? - śmieję się. Chłopak nie odzywa się jednak, tylko instruuje mnie skinieniem głowy, abym za nim poszła. Piknik, tak jak na podwójnej randce. Powoli kroczę za mulatem. Chłopak w koncu zatrzymuje się pod jednym z drzew i rozkłada tam potrzebne rzeczy. Zerkam na niego, z kolei chłopak unika mojego wzroku.

One Night (Polish Version) - tłumaczenieWhere stories live. Discover now