Rozdział 2

6K 232 22
                                    

Siedzę na łóżku i wypuszczam ciężki oddech.

- Sara, nie chcę iść dziś wieczorem – potrząsam głową spoglądając na nią.

Jej niebieskie oczy odrywają się od robienia makijażu i odwracają wprost na mnie ze złością i smutkiem.

- Julia obiecałaś, że się nie wycofasz! Powiedziałaś, że spróbujesz się trochę zabawić chociaż na studiach! Zwłaszcza od czasu zerwania! – błaga mnie.

- Wiem, ja po prostu..

- Nie, my idziemy! I kropka! Jeśli naprawdę OKROPNIE tego znienawidzisz  i nie poznasz choćby JEDNEJ nowej osoby to więcej nie będę cię zmuszać na wychodzenie tam – nadal trzyma paluszka w górze.

Zgadzam się i daję jej malutką obietnicę. Przytakuję i plączę oba nasze paluszki w obietnicy. Nie warto się z nią kłócić.

- Jeśli będę nieszczęśliwa dziś, już nigdy nie wyjdę – ostrzegam ją z uśmiechem.

- Zaryzykuję – Razem z Sarą byłyśmy przyjaciółkami. Obie byłyśmy całkiem popularne w liceum, ale ona była bardziej jak gwiazda – popularniejsza ode mnie. 

Jeśli mam być szczera to byłam przyzwoicie popularna – znałam wiele osób kiedy Sara była prawdziwą duszą towarzystwa – zawsze poznawała wielu znajomych przy każdej okazji. Uwielbiała, gdy cała uwaga zwracana była na nią, kochała imprezować, chłopców i robić cokolwiek chciała.

Byłam jej jedyną przyjaciółką, którą jej rodzice w jakimś stopniu akceptowali, co było jednym z główniejszych powodów tego, że jesteśmy na Uniwersytecie Colorado razem.

Przejeżdżam ręką wzdłuż moich włosów i zbieram ubrania do wyjścia. Wciągam na siebie czarną bluzkę i spodnie. Do tego dopasowuję czarne botki do kolan, przekładam swoje brązowe włosy na jedno ramię i nakładam delikatną warstwę makijażu.

Słyszę jak Sara chrząka za mną, odwracam się do niej. Ma na sobie ciemno fioletowy top i krótką czarną spódniczkę, co sprawia, że wytrzeszczam na nią wzrok. (co ? nie wiem jak to przetłumaczyć, haha ,ale wiecie SZOK)

- Sara, nie możesz tak wyjść!

- Dlaczego nie? – uśmiecha się, obraca wokół i podziwia w lustrze. Jej złote loki opadają na plecy.

- Wyglądasz pięknie, ale.. Myślę, że nie powinnaś zakładać tej spódniczki na TĘ imprezę, odbywa się w bractwie – przypominam jej.

- A ja chcę umówić się z chłopakiem z bractwa – podkreśla obracając się w moją stronę i kładzie dłonie na biodrach. Przymrużam oczy a ona chwyta kluczyki do samochodu – Chodźmy! I Nie dąsaj się całą noc, to nie jest zabawne! – wytyka mi. Śmieję się w odpowiedzi i podążam do jej samochodu.

Sara prowadzi jej nowy srebrny kabriolet - prezent za ukończenie szkoły od rodziców. Słuchamy muzyki jadąc do domu bractwa. Spoglądam kątem oka na nią. Zawsze jest ładniejsza ode mnie, ja byłam bardziej zwykła, ale nie przejmowałam się tym - mniej kłótni.

Moje oczy rozszerzają się ze zdumienia, kiedy dojeżdżamy na miejsce. To potężny dwór. Był tam plac w kształcie ronda, gdzie stało wiele zaparkowanych samochodów, na środku znajdowała się fontanna ze schodkami.

Wysiadam z samochodu i kieruję się w stronę domu. Były dwa skrzydła, ogromna ilość okien. Budynek wyglądał na otwarty – każdy mógł wejść. Krajobraz dookoła był nieziemsko urządzony -  wszędzie piękne drzewa, kwiaty i rośliny. 

Sara dołącza do mnie i schodzimy w dół chodnika do głównego wejścia. Otwieramy bramę, wkraczamy na dziedziniec gdzie stoją już inni ludzie.

One Night (Polish Version) - tłumaczenieWhere stories live. Discover now