18.

1.7K 125 59
                                    

40 gwiazdek = nowy rozdział!




-On zaczął! - wrzasnęłam mierząc palcem w Klausa. Rebekah trzymała mnie z całych sił, abym ponownie nie rzuciła się na hybrydę.

Ta sama sytuacja miała miejsce z Nikiem. Elijah trzymał go, aby ponownie na mnie nie ruszył. Mieszaniec zdążył się już trochę uspokoić tak samo jak ja. Jednak gdyby uścisk blondynki zelżał na sile, od razu rzuciłabym się na jej brata.

-Wcale, że nie! - warknął - Sprowokowała mnie! - wrzasnął i znów wysunął kły. Ramię zaczynało mi coraz bardziej boleć, bo podczas naszej przepychanki zdążył mnie ugryźć.

Jebany frajer.

Co prawda w odpowiedzi złamałam mu nos i prawy nadgarstek, ale z naszej dwójki to ja byłam w gorszym położeniu.

Kiedy my się na siebie rzuciliśmy, Kol zrobił sobie popcorn i zdążył go zjeść, oglądając naszą bójkę.

Niechętnie muszę też przyznać, że choć przepychanka była dziecinna i głupia z mojej strony, gdyż nie miałam szans z pierwotną hybrydą to Nik ani razu mnie nie uderzył. Rzucił mną o ścianę. Odepchnął mnie. I ugryzł. Jednak nie uderzył, ma swój honor.

-Niklaus, podaj proszę swoją krew Laurze, zanim będziemy mieli powtórkę z rozrywki. - westchnął Elijah. Klaus uśmiechnął się przebiegle.

-Dostanie moją krew, jeśli ładnie poprosi. - mruknął, szczerząc się jak psychopata. Najgorsze, że mimo to wciąż jest cholernie przystojny i pociągający.

-Wolę zginąć. - prychnęłam. Cały czas bacznie mi się przyglądał i ja również nie zamierzałam rezygnować i dać mu satysfakcji, że wygra bitwę na wzrok.

-Na życzenie, kotku. - przygryzł dolną wargę - Biorąc pod uwagę to jak szybko jad wilkołaka rozprzestrzenia się w ciele to nie zabawisz z nami zbyt długo. - prychnął.

-Dupek. - wysyczałam.

-Dość! - ryknął Elijah - Niklaus, daj Laurze swoją krew, mamy na głowie problemy ważniejsze niż wasze dziecinne przepychanki. Masz już ponad tysiąc lat, dorośnij. - jęknął.

-Nie od dziś wiadomo, że kobiety dojrzewają wcześniej niż chłopcy, więc dlaczego to ona nie może zachować się jak osoba dorosła i po prostu poprosić mnie o krew? - zainteresował się, patrząc na brata.

Przysięgam, że jeśli w ciągu kilku minut nie da mi swojej krwi to sama ją sobie wezmę. Póki jestem na siłach i nie tracę kontaktu z rzeczywistością...

-Niklaus! Błagam cię! - jęknął zmęczony naszym zachowaniem pierwotny.

-Niech będzie, ale to ostatni raz kiedy ratuję cię z opresji. - ostrzegł, gdy znalazł się tuż przede mną. Nagryzł swój nadgarstek i podsunął mi go pod nos. Niechętnie chwyciłam za niego i wbiłam się kłami, aby poczuć metaliczny smak, który tak kochałam. Odsunął się ode mnie po kilku sekund, gdy wiedział, że już mi wystarczy.

-Nie usłyszę dziękuję? - zakpił, szczerząc się.

-Mam dziękować za to, że to, że po raz kolejny naraziłeś moje życie? Gorzej ci? - prychnęłam i ukazałam szereg białych zębów. Zmarszczył brwi, sprawiał wrażenie jakby zastanawiał się czy warto mnie ugryźć po raz kolejny. - Nawet o tym nie myśl. - syknęłam. Byliśmy tak blisko, że nasze klatki piersiowe się stykały.

-Dość. - mruknął Elijah i wepchnął się między nas - Naprawdę mamy ważniejsze rzeczy niż wasze przepychanki. - zażenowany potarł dłonią twarz.

-Skoro już o tym mowa! - Kol wstał z krzesła, na którym siedział - Co takiego się stało, że ściągnęliście mnie tutaj z Las Vegas? Wiecie jakie imprezy są w Las Vegas! - jęknął - Mam nadzieję, że to sprawa życia i śmierci naszej rodziny, bo inaczej to mnie trzeba będzie uspokajać. - warknął.

Co racja to racja, ja też chciałabym wiedzieć co takiego się dzieje. Nie jestem pewna z czyjej linii jestem i wolałabym się nie dowiedzieć w momencie śmierci. Dlatego jeśli życie któregokolwiek z nich jest zagrożone to muszę się tego zagrożenia pozbyć.

-Już za późno. - usłyszałam głos ostatniej żywej z rodziny Mikaelson. Freya wkroczyła na środek placu, zwracając na siebie uwagę każdego. Coś jednak było nie tak, ledwo trzymała się na nogach.

-Freya, co się stało? - zapytałam, gdy znalazłam się przy blondynce, aby nie pozwolić jej upaść. Pomogłam jej usiąść, a ona rozejrzała się, patrząc z uwagą na każdego.

-Jest potężniejszy od pierwotnych... Jest silniejszy nawet od ciebie, Klaus. - zmarszczyłam brwi, patrząc na czarownicę. Co się tutaj, kurwa, dzieje? Kim jest ten, o którym ona mówi?

-Do cholery! - wrzasnął szatyn - O kim ty mówisz? Kto jest potężniejszy od nas? Jakim cudem i dlaczego mamy się go bać? - dziękuję, Kol. Dzięki tobie nie wyszłam na narwaną.

-Marcel dostał miksturę od przodków. Jest w stanie zabić was jednym ugryzieniem. - wydusiła z siebie.

Czy ten debil nigdy nie zniknie z mojego życia?







*******
Jeżeli ktoś jeszcze nie widział to w książce z Flashem pojawił się już drugi rozdział. Serdecznie zapraszam! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Under Pressure ✔Where stories live. Discover now