8.

1.9K 140 61
                                    

40 gwiazdek = nowy rozdział!





Elijah Mikaelson, najbardziej porządny i poukładany z całej rodzinki. Facet ideał. Tak naprawdę skrywa swoją prawdziwą naturę. Ma pieprzone alter ego, które czasami przejmuje nad nim kontrole i nie jest w stanie nic z tym zrobić. To chyba jakiś głupi żart.

Głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam na szatyna, który chyba próbował zabić brata spojrzeniem.

-Elijah, o czym mówi Klaus? - syknęłam, zaciskając dłonie w pięści. Lepiej, żeby miał na to jakieś logiczne wytłumaczenie, bo inaczej jego nieśmiertelność stanie pod znakiem zapytania.

Pierwotny powoli spojrzał na mnie. Wyglądał na zagubionego. Jakby nie docierało do niego to co się przed chwilą stało. Jakby myślał, że to wszystko to jeden głupi sen, że zaraz się obudzi i wszystko będzie dobrze.

-Powinienem był powiedzieć ci wcześniej. - wyszeptał w końcu, a ja wytrzeszczyłam oczy. On sobie ze mnie żarty robi? To co powiedział ten manipulant i paranoik jest prawdą? Facet, z którym spotykam się od przeszło trzech miesięcy ma jakieś cholerne alter ego, mordercy i psychopaty w dodatku.

-Powinieneś? - wysyczałam wściekła - To czemu dowiaduję się o tym dopiero teraz i w dodatku od twojego brata? - warknęłam.

-Mamy w domu popcorn? - mruknął blondyn rozglądając się po kuchni. Spojrzałam na niego z mordem w oczach, ale jedynie parsknął śmiechem i nic sobie z tego nie zrobił. - Nie łudź się, kochanie. - prychnął - Może i jesteś niebezpieczna i wiele wampirów, wilkołaków i czarownic się ciebie boi, ale ja nazywam się Klaus Mikaelson i nie robisz na mnie większego wrażenia. - mruknął z szatańskim uśmiechem. Jeżeli odezwie się do mnie jeszcze jednym słowem to rozwalę mój ryj. Daję słowo.

-Lepiej nie wkurwiaj mnie, kiedy jestem w takim stanie. - syknęłam i ruszyłam w jego kierunku - Może i jesteś pierwotnym i nie da się ciebie tak łatwo zabić, ale można torturować. Uwierz mi, że twoje nazwisko nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. - warknęłam, kły szybko wysunęły się z moich ust, a wokół oczu pojawiły się rzędy czarnych żyłek - Naprawdę nie chcesz doprowadzić mnie do wściekłości, bo gwarantuję, że dla nikogo nie skończy się to dobrze. - oznajmiłam stojąc centralnie przed nim.

Gdy byłam młoda często bałam się różnych rzeczy. Ciągle się czymś martwiłam, po przemianie postanowiłam, że już dość. Teraz inni bali się mnie, to ja byłam drapieżnikiem a oni ofiarami. Skończyła się sielanka. Dlatego pomimo świadomości, że Klaus byłby w stanie mnie zabić bez większego wysiłku, nie zamierzałam pokazać, że się martwię. Musi wiedzieć, że nie każdy będzie się przed nim płaszczyć.

Uważnie studiował moją twarz, widziałam jak bardzo zaskoczyły go moje słowa i moja reakcja. Patrzył na mnie, jakby z podziwem? Klaus Mikaelson potrafi okazać emocje inne niż wściekłość. Szok.

W końcu z westchnieniem uniósł ręce w górę, w kącikach jego ust pojawił się, ledwie zauważalny, uśmiech. Delikatnie przygryzł dolną wargę i zrobił krok w tył.

-To ja was zostawię. - mruknął - Myślę, że moje towarzystwo nie jest wam już potrzebne. - puścił mi oczko i spojrzał na brata - Lepiej by było gdybyś jej powiedział wcześniej. - westchnął, wkładając dłoni do kieszeni spodni - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ona cię zabije podczas tej rozmowy. - parsknął i ulotnił się z domu.

Przynajmniej tyle dobrego, że nie muszę już patrzeć na ten jego krzywy ryj. A skoro o ty mowa... Chyba czas zepsuć buźkę drugiego Mikaelsona. Błyskawicznie odwróciłam się w stronę Elijah.

-Lepiej żebyś miał dobre wytłumaczenie, dlaczego nic nie wiedziałam o tych twoich, cholernych, czerwonych drzwiach. - wysyczałam.

-Uspokój się, proszę. - westchnął i potarł skronie - Myślę, że spokojna rozmowa jest skuteczniejsza niż...

-Powiedz mi jeszcze raz, że mam się uspokoić a jebnę ci krzesłem, przysięgam! - wrzasnęłam.

Czy inni nie wiedzą, że kiedy ktoś jest wściekły to najgorszą możliwą opcją jest powiedzenie mu, żeby się uspokoił? To tak samo bezsensowne jak kazać człowiekowi, który płonie kazać przestać się palić. Przecież to nie pomoże!

Wzięłam głęboki wdech i usiadłam przy stole.

-A teraz słucham, o co chodzi z tym pierdolonym alter ego? - zapytałam - I nie próbuj mnie okłamać, bo źle się to dla ciebie skończy. - ostrzegłam pierwotnego. Wyczerpany wypuścił powietrze z płuc i spoczął na krześle naprzeciwko mnie.

-Może zacznę od początku... - mruknął.




********

Gwiazdki i komentarze mile widziane! Do następnego rozdziału kochani!

Xoxo Emilia Mikaelson

Under Pressure ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora