10.

1.9K 140 37
                                    

40 gwiazdek = nowy rozdział!







-Gdzie on polazł? - warknęłam sama do siebie. Już od przeszło dwóch godzin ja i Elijah próbowaliśmy znaleźć Klausa, ale bez rezultatów. - Pieprzony paranoik. Debil do potęgi. Kretyn nad kretynami. - warczałam pod nosem. Zaczynało się ściemniać, a ja nie miałam zamiaru marnować mojego cennego czasu na szukanie Klausa. - Gdzie jesteś Nik... - westchnęłam zmęczona.

-Bliżej niż myślisz, kochanie. - usłyszłam głos za plecami. Błyskawicznie się odwróciłam i ujrzałam blondyna, którego twarz zdobił uśmiech od ucha do ucha. Stał oparty o jakiś budynek, jedną nogą podpierając się o ścianę, odepchnął się niej i zbliżył o dwa kroki.

Nie wierzę... On jest z siebie dumny. Ja się martwię czy nie wymordował pół miasta, a on zjawia się jakby nigdy nic, w dodatku zadowolony z siebie i swojego zachowania.

Trzymajcie mnie, bo inaczej zniszczę mu buźkę i nie będzie miał więcej powodów do uśmiechu...

-Ty debilu. - wysyczałam ruszając w jego stronę - Czy Ty jesteś normalny? Od ponad dwóch godzin chodzę po mieście jak głupia i wszędzie Cię szukam, a Ty się zjawiasz jakby nigdy nic! - warknęłam i stanęłam centralnie przez nim.

Skubany ma nade mną jakieś piętnaście centymetrów przewagi. Jest pierwotną hybrydą i ma ponad tysiąc lat. Ja mam ponad sto lat...

W praktyce nie mam z nim żadnych szans, ale jestem wyjątkowo sprytna i zawzięta. Ciężko mnie pokonać.

- To nie jest śmieszne! - syknęłam, gdy hybryda wciąż chichotała jak pojebana.

- No wiem, no wiem. - parsknął uśmiechnięty.

-Więc przestań się śmiać! - zbulwersowałam się. Pokiwał głową i przygryzł dolną wargę.

-Mówisz, że Ty i mój brat mnie szukacie, czego chcecie? - zainteresował się, krzyżując ręce na piersi. Zrobiłam krok w tył, bo byłam zdecydowanie zbyt blisko hybrydy. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam Nikowi w oczy.

-Martwiliśmy się, że...

-Że wybiję połowę miasta. - przerwał mi znudzony - Mój brat postrzega mnie w sposób bardzo ograniczony. - prychnął.

-Nik, sam się kreujesz na osobę, która jest zdolna do robienia krwawych masakr. - mruknęłam - Jesteś tak postrzegany, bo tego chciałeś. Nie obwiniaj Elijahy, że obawiał się, że komuś stanie się krzywda. - westchnęłam, obejmując się ramionami.

Ciężko mi określić relacje moją i Nika, raz skaczemy sobie do gardeł, a chwilę później zachowujemy się jak najlepsi przyjaciele. Nawet kiedy mam ochotę go zabić, wciąż go lubię. To popieprzone, ale tak już jest.

Mimo to zauważyłam, że jestem jedną z nielicznych, która lubi jego prawdziwą wersję. Sama nie wiem czemu, ale nawet gdy jest wyjątkowo brutalny i agresywny, wciąż ma w sobie dobro, nigdy nie pozwoliłby skrzywdzić rodziny. Lubię go, nie wiem czemu, ale po prostu go lubię.

Każdy kto zna Nika, wie, że jest jaki jest w dużej mierze przez ojca i swoje dzieciństwo.

Przeszłość warunkuje przyszłość.

W przypadku Klausa aż za bardzo. Jednak trzeba postarać się go zrozumieć, a nie skreślać.

Rebekah, Kol i Freya twierdzą, że nie mam racji. Kochają go jak brata, ale nie są, nie byli i nie będą w stanie go zrozumieć. Zawsze gdy będzie ich potrzebował to będą, a to w rodzinie najważniejsze.

Sama nie wiem czemu patrzę na niego w taki sposób. Na początku też byłam przekonana, że krzywdzi innych, bo sprawia mu to przyjemność, ale teraz widzę, że to nie prawda. Robi to, bo uważa, że to sposób rozwiązania wielu problemów. Robi to, bo chce żeby jego rodzina była bezpieczna.

-Nik. - zaczęłam i zrobiłam krok w jego stronę, jednak blondyn od razu się cofnął.

-Daj spokój. - prychnął - Jeśli myślisz, że jestem tym dobrym to jesteś bardziej naiwna niż Elijah. - syknął. Typowy Klaus. Trzeba kogoś obrazić, aby się odizolować. Uważa, że samotność mu pomoże? W takim razie pierwotny jest głupszy niż myślałam.

-Daruj sobie. - syknęłam, krzyżując ręce na piersi - Słyszałam w życiu gorsze rzeczy. - warknęłam i w wampirzym tempie znalazłam się przed nim - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Może to działa na twoje rodzeństwo, ale nie na mnie. - oznajmiłam dobitnie. Uważnie skanował moją twarz. W końcu westchnął i skinął głową.

- Co jak co, ale charakterek to ty masz. - westchnął niechętnie, czym wywołał uśmiech na mojej twarzy. Wygrałam!





******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Under Pressure ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz