28.

1.6K 114 48
                                    

45 gwiazdek = nowy rozdział!





Wraz z Klausem wyszłam w pokoju i ze sztucznym uśmiechem ruszyłam w stronę wyjścia. Musiałam to wszystko przemyśleć na spokojnie. Sama musiała przetworzyć wszystko co się przed chwilą stało... Z jękiem przeskoczyłam przez próg i szłam dalej przed siebie.

-To się porobiło, co? - usłyszałam śmiech Kola. Przewróciłam oczami i odwróciłam się, aby stanąć z szatynem twarzą w twarz.

-Kol. - mruknęłam ze sztucznym uśmiechem - Mogę wiedzieć czemu za mną polazłeś i co wiesz? - położyłam dłonie na biodrach. Uśmiechnął się podstępnie. Kol Mikaelson zawsze znajdzie sposób, aby dowiedzieć się tego czego chce... Cały on.

-Doskonale mnie znasz i wiesz, że jeśli czego chcę to dostanę. - wyszczerzył się - Ale Nik? - jęknął - Serio podoba ci się, Nik? - prychnął. Przewróciłam oczami. - Miałaś przed sobą to. - dłońmi wskazał na siebie - I wybrałaś jego? - zakpił.

-Nie z własnej woli. - mruknęłam i rozejrzałam się wokół. Zauważyłam ławkę i od razu poczłapałam w jej stronę. Usiadłam i spojrzałam na Kola. - To nie moja wina jest...

-A może moja? - prychnął, siadając obok mnie.

-Jesteś fatalnym przyjacielem. - wytknęłam mu.

-A co, mam ci gratulować wyboru? - jęknął - Toć to Nik, nic dobrego z tego nie wyniknie! - zapewnił mnie.

-Mówisz jakbym nie wiedziała... - burknęłam, zakrywając twarz dłońmi - Straciłam fajnego faceta, bo spodobał mi się jego brat... - prychnęłam - To brzmi gorzej niż myślałam. - uniosłam głowę i ponownie spojrzałam na pierwotnego.

-Masz fatalny gust... - stwierdził po chwili namysłu - Poznałaś mnie i moich dwóch braci i oni ci się podobają, a ja nie. - jego usta wykrzywiły się w grymasie - Co jest z tobą nie tak? Będę następny czy może Freya jest kolejna w kolejce? - zakpił.

-Musisz mnie dobijać? Zamiast mi wypominać błędy mógłbyś kupić jakiś alkohol i się ze mną napić. - zaproponowałam. Skinął głową.

-Całkiem niezła myśl. - wzruszył ramionami - Wracajmy do mnie, w piwnicy na pewno jest jakiś dobry trunek. - uśmiechnął się i wstał z ławki, wyciągając dłoń w moim kierunku. - No nie patrz tak na mnie, przecież nie każę ci iść do Nika lub Elijah, proponuję się napić. - wyjaśnił.

-Tak czy siak, nie mogę ich unikać... - mruknęłam niechętnie. Najchętniej zakopałabym się w kołdrze, ogarnęła sobie jakieś fast foody i parę woreczków z krwią, włączyła Netflixa i nie wychodziła z domu przez miesiąc. - Chodźmy się napić. - chwyciłam jego dłoń i z pomocą wstałam z ławki.

-Ścigamy się. - mruknął i nim zdążyłam zareagować, jego już nie było. Z pewnością mam szansę z pierwotnym... Przewróciłam oczami, wzdychając i błyskawicznie ruszyłam za nim. - Wygrałem. - wyszczerzył się, gdy w końcu również znalazłam się na terenie ich posiadłości.

- To było nie fair. - prychnęłam, szatyn jedynie wzruszył ramionami.

-Gdzie ten obiecany alkohol? - skrzyżowałam ręce na piersi.

-Widzimy się u mnie w pokoju. - puścił mi oczko i znów zniknął mi z oczu. Jęknęłam, ale posłusznie poczłapałam do jego pokoju. Od razu rzuciłam się na ogromne łóżko.

Co jak co, ale łóżka to ja mu zazdroszczę.

- Nie za wygodnie Ci? - prychnął Mikaelson.

-Jest idealnie. - wymruczałam wtulona w poduszkę - Ty trochę psujesz klimat, ale da się przeżyć. - puściłam mu oczko.

-Pijemy czy zmieniłaś zdanie? - zakpił, siadajac na brzegu łóżka.

Jęknęłam, ale podniosłam się, aby usiąść na łóżku.

-W kwestii alkoholu nigdy nie zmieniam zdania i nie żartuję. - warknęłam. Na twarzy pierwotnego od razu pojawił się uśmiech, chwycił butelkę bourbonu i wlał do dwóch szklanek.

Zadowolona opróżniłam pierwszą szklankę, to samo uczynił pierwotny, ale chwilę później znów mieliśmy pełno.

Z uśmiechem znów przechyliłam szkło i w ten sposób minęły dwie godziny. Na rozmowach i piciu.

-Jesteś kretynką. - zakpił. Zaśmiałam się na jego słowa, powinnam być wściekła, ale przez ogromne ilości alkoholu we krwi, nie wszystko do mnie docierało.

-Jeb się. - prychnęłam, próbując dosięgnąć szklankę z bourbonem. Leżałam na łóżku i nie chciało mi się wstać, a szkło było na szafce, więc miałam problem z chwyceniem go.

-Nie możesz po prostu wstać? - prychnął.

- Nie, bo to... - w tym momencie drzwi zostały gwałtownie otwarte, a w progu stanął Nik. Wziął głęboki wdech.

-Śmierdzi tu gorzej niż w gorzelni. - prychnął.

-Jego wina. - jęknęłam, wskazując dłonią na Kola - Przekonał mnie i...

-Znam Cię nie od dziś. - prychnęła hybryda - I do alkoholu nigdy nie trzeba było Cię przekonać, więc nie ściemniaj. - puścił mi oczko.

-Czego chcesz, Nik? - warknął Kol.

-Freya ma do Ciebie jakąś sprawę. - szatyn westchnął i niechętnie wstał z łóżka, ruszając do wyjścia. Pomachałam mu na pożegnanie i znów skupiłam się ją szklance z trunkiem w środku.



Emilia Mikaelson

Under Pressure ✔Where stories live. Discover now