26.

1.6K 132 65
                                    

40 gwiazdek = nowy rozdział!






-Więc? - powtórzyłam jeszcze jeden raz. Parsknął śmiechem, kręcąc głową.

-Nie bawmy się w taką dziecinadę. - prychnął - Możemy porozmawiać jak dorośli ludzie na poziomie? - przewrócił oczami. Westchnęłam i niepewnie skinęłam głową.

-Słuchaj, ja przepraszam. - zaczęłam niepewnie - Wiem, że to wszystko to moja wina, ale ja naprawdę nie rozumiem co czuję. Gdyby nie Marcel to nawet bym nie myślała o tobie jak o chłopaku... - jęknęłam - Po prostu zauważyłam, że naprawdę zależy mi na tobie bardziej niż powinno. Nie wiem czemu... Po prostu - nim się obejrzałam, poczułam dłonie pierwotnego na moich policzkach i w kilka sekund połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Nim zrozumiałam co się w ogóle dzieje język pierwotnego znalazł się między moimi wargami.

Jego dłonie zniknęły z mojej twarzy i znalazły się na mojej talii, mocno zaciskając się na biodrach, po czym zsunęły się jeszcze niżej aż na pośladki. Wzmocnił chwyt przez co z moich ust wydostał się jęk podniecenia. Wciąż nie rozumiałam co się dzieje i dlaczego, ale byłam zadowolona.

Odzyskałam świadomość i od razu wplątałam dłonie we włosy hybrydy i lekko pociągnęłam za końcówki przez co warknął z aprobatą w moje usta. Mocniej chwycił mnie za pośladki i uniósł w górę, automatycznie objęłam go nogami w biodrach przez co byliśmy jeszcze bliżej siebie.

Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, pierwotny co chwilę lizał i ssał moje wargi, a ja nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jest nienaturalnie ciepły. Czy każda hybryda ma tak wysoką temperaturę czy tylko on? Po chwili jego uścisk zelżał na sile, a moje nogi ponownie przywarły do ziemi, jednak ręce wciąż tkwiły na mojej talii. I dzięki Bogu, bo gdyby mnie puścił to na pewno wylądowałabym na podłodze, gdyż zmiękły mi kolana.

W końcu zabrakło mi powietrza i niechętnie oderwałam się od pierwotnego, który wciąż na mnie napierał. Głośno dysząc oparłam głowę o jego, a na moje usta wpłynął szeroki uśmiech. Wiem, że Klaus liczy sobie już ponad tysiąc złoty i mógł nabrać doświadczenia w sprawach damsko-męskich, ale przysięgam na Boga, że to najlepszy pocałunek w moim życiu.

-C-co to miało być? - wyszeptał, wciąż nie mogąc uspokoić nieregularnego bicia serca. Nie wierzę jak on na mnie działa. To wręcz niemożliwe, że jedna osoba jest w stanie zrobić na mnie takie wrażenie. Po raz pierwszy raz w życiu się zająknęłam. To nie w moim stylu, ale z drugiej strony Klaus to Klaus, z nim nigdy nie wiadomo.

-Pocałunek? - zakpił, uśmiechając się szyderczo. Nawet ten jego prześmiewczy uśmiech nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Jestem taka szczęśliwa.

-Doskonale wiesz o czym mówię. - warknęłam, krzyżując ręce na piersi. Zaśmiał się krótko i powoli odsunął na bezpieczną odległość.

Cały czas bacznie obserwowałam każdy ruch hybrydy, jakbym chciała znaleźć powód dla którego to zrobił. Czekałam aż zacznie się śmiać z mojej naiwności, ale nic takiego nie miało miejsca. Nik stał uśmiechnięty, opierając się bokiem o komodę. Rzadko miałam okazję, aby widzieć go szczęśliwego, dlatego była to dla mnie nowość. Był szczęśliwy, ale dlaczego?

Cały czas czekałam aż się czymś zdradzi. Czekałam aż wyjdzie na jaw, że to jakiś podstęp.

-Nik...

-Elijah miał rację. - przerwał mi gwałtownie. Wzrok miał wbity w podłogę, a ja byłam w pełni skoncentrowana na nim. W końcu jakby czytał mi w myślach podniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy. - Powiedział prawdę. Nigdy nie patrzyłem na ciebie jak na dziewczynę mojego brata. - westchnął - Zawsze widziałem w tobie kogoś więcej. - przetarł twarz dłońmi - Miałem wrażenie, że rozumiesz mnie lepiej niż moje rodzeństwo... Po prostu... - zacisnął usta w wąską linię. Nagle spoważniał, a na jego czole pojawiły się zmarszczki. - Doskonale wiesz, że nie ufam zbyt wielkiemu gronu ludzi, dobrze wiesz, że mam mur, który oddziela mnie od uczuć i wszystkiego co...

-Daj spokój, Nik. - przerwałam mu - Tylko ty i osoby, które cię nie znają twierdzą, że jesteś potworem. Ja i twoje rodzeństwo wiemy jaki jesteś naprawdę. Lojalny i dobry...

-Agresywny, niebezpieczny i porywczy. - wtrącił, kpiącym tonem - Ale rozumiem o co ci chodzi. - westchnął i znów spojrzał mi prosto w oczy - Zanim mi przerwałaś, chciałem ci powiedzieć, że nie wiem dlaczego, ale wzbudziłaś moje zaufanie. - wzruszył ramionami - Lubię cię. - mruknął w końcu - Lubię cię bardziej niż powinienem. - dokończył.

O kurwa. Powiedział to! On mnie lubi, przyznał, że mnie lubi! Lubi mnie...

Jasna cholera, co ja mam teraz zrobić?

Xoxo Emilia Mikaelson

Under Pressure ✔Where stories live. Discover now