- Jak to sie stało? - zwracam sie do Louisa, który unosi sie z szerokim uśmiechem.

- Cieszę się, że pytasz - obejmuje mnie swym ramieniem, podczas gdy drugą dłonią wymachuje w pustej przetrzeni - Wyobraź sobie! - zaczyna dramatycznie, na co zaczynam sie śmiać - Ciepła, jesienna noc - na niebie migoczą, jasne gwiazdy.

Zerkam na Liama, który wydaje sie być nieco podirytowany, ale chyba już przywykł do sposobu bycia naszego wspólnego kolegi. Louis zabiera ze mne swoje ramię, teraz może śmiało gestykulować obiema dłońmi.

- Trzy lata temu - kiedy zacząłem studia, spotkałem Elenour podczas dni otwartych kampusu. To była miłość od pierwszego wejrzenia, wpadłem jak śliwa w kompot; ale kto by nie wpadł? - chłopak mruga do nas porozumiewawczo. Minęły już trzy lata.. To znaczy, ze Lou kończy w przyszłym roku szkole, stracę go już za rok..

- Wiele razy starałem sie, aby piekna Elenour zechciała ze mną porozmawiać, jednak zawsze odmawiała. Uparta i trudna do zdobycia - mruga po raz kolejny.

- Wcale nie była, aż tak uparta, to Louis był nachalnym dupkiem - informuje mnie Liam, na co Lou obrzuca go zawistnym spojrzeniem.

- W każdym bądź razie .. Po kilku próbach, minęło trochę czasu - pare miesięcy! - chłopak kładzie specjalny nacisk na ostatnie słowo i patrzy na nas szeroko otwartymi oczyma. Śmieję się z jego umiejętności opowiadania wszystkiego z tak wyraźnym zachwytem. Wyobrażam go sobie jako tatusia, widzę, jak opowiada swym dzieciom bajki na dobranoc.

- A dokładnej jakieś dwa miesiące - Liam znów go poprawia.

- Liam, koleżko, nie zapędzaj sie tak - Louis poucza go, po czym zostaje obdarzony przeprosinowym spojrzeniem - Jak już powiedziałem, minęły miesiące pustych prób zwrócenia na siebie uwagi, aż w końcu zgodziła sie! Zabrałem ją wiec na kolacje przy świecach, na dachu jednego z budynków biznesowych, w którym wtedy pracowałem. Tam podziwialiśmy piękne niebo i fajerwerki! Następnie przywieziono jej ulubiony deser - ciasto red velvet, a na nim napisane lukrem 'Czy zostaniesz moja dziewczyną?' Co prawda nie miałem bukietu czerwonych róż, ale obdarowałem ją jej ulubiona białą lilią.

Wyobrażam sobie ile trudu włożył w to Lou. Oczami wyobraźni widzę, jak pożycza od kogoś klucz, aby dostać się na ten dach i przygotować romantyczną kolacje. Pewnie umówił sie ze znajomymi, aby odpalili fajerwerki - dzięki temu oboje mogli je podziwiać z wysoka. Widzę, jak przygotowuje jej ulubione ciasto i kwiat.

- Awwwwww - uśmiecham sie do niego. Kocham ich oboje. Liama za to, ze jest taki śmiały i radosny, a Louisa za to, że zawsze pomaga mi w bardziej prywatnych sprawach. Wydaje mi sie, że do tego drugiego mam jakiś większy kredyt zaufania. Bardziej cenię sobie bliskość i prywatność.

- Czy wygrałem? - pyta mnie Lou.

- Nikt nie wygrał - potrząsam głowa zerkając na stolik z uśmiechem - Nie miałam pojęcia, ze pracowałeś w jakiejś firmie.

- Zwolniłem sie po krótkim czasie, szef był strasznym dupkiem.

- Wiesz, moj wujek Steven jest szefem CEO w jednej z nowojorskich firm.. Mają nawet oddział tu w Boulder .. Mogę mu o tobie wspomnieć i szepnąć pare dobrych słów - sugeruje mu. Wujek Steven to mój kolejny ulubiony krewny, którego nienawidziła moja mama. Miał coś nieco z kobieciarza, jednak prawdziwym powodem tej nienawści była ciocia Kate.

Moi dziadkowie dorobili sie niezłego majątku, po tym jak zamarli w spadku wszystko otrzymała Kate, Steve i mój tato. Tata jednak odmówił tych pieniędzy, powiedział, ze wolałby już sam dokopać sie do wnętrza ziemi, niż je wziąć. Dodał, ze woli sam tyle zarobić, polegać tylko i wyłącznie na sobie i własnych umiejętnościach. Kate i Steven zabrali spadek na spółkę bez żadnego zająknięcia, wiem, ze moją mamę zabolała ich chciwość.

One Night (Polish Version) - tłumaczenieUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum