44. Wiem, że bedziesz wspaniałą mamą.

2.4K 200 100
                                    


Harry obudził się przez czułe pocałunki na całej stwojej twarzy. Zmieszał się i jęknął pod nosem, ponieważ nie spodziewał się takiej pobudki. Louis nie dawał za wygraną i zjechał ustami na znak przynależności, przy którym drażnił się i uszczypnął go zębami kilkukrotnie.

- Lou - brunet jęknął skarżąco się - Daj mi spać kochanie - poprosił, uchylając jedną powiekę.

- Koniec spania skarbie, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Kocham cię - szepnął i dalej starał się go obudzić.

- To już dziś? - otworzył leniwie oczy, a na jego wargi wstąpił drobny uśmiech - Też cię kocham Lou. A raczej my.

- Mhm, mamy luty. Dziś jest twój dzień - potwierdził alfa - Jestem dziś cały dla ciebie. Nie ruszam się z domu, chyba ze mi każesz - obiecał.

- Chcę cię ze sobą - wydął dolną wargę, zaraz dostając czuły oraz głęboki pocałunek.

- Jestem tutaj, w gnieździe. Dając ci tyle zapachu ile tylko potrzebujesz kochanie - obiecywał - Mój jubilat.

- Słodzisz mi Loueh - objął partnera, mrucząc na przyjemność - Przez mój stan nie możesz się wykazać, co kochanie?

- Trochę tak, ale po prostu kocham cię. Twój zapach i bliskość jest wystarczająca - ułożył dłoń na brzuszku bruneta i masował go powolnie.

- Jest coraz większy i niedługo będzie z nami. Wiosenne dziecko - zielone jak szmaragdy oczy spoczęły na wypukłości - Ale teraz mamusia jest ważniejsza, więc zamawiam więcej pocałunków.

- Oczywiście kochanie - alfa dalej składał, krótkie buziaki na twarzy i ustach męża, droczył się z nim trochę, jednak spełniał jego zachciankę.

Dłońmi wdarł się pod cienką piżamkę, a ich języki powoli walczyły o dominację. Doświadczone dłonie badały ciało ciężarnej omegi. Louis uwielbiał ciało męża podczas ciąży. Kochał wręcz dotykać je i obsypywać pocałunkami. Pokazywał Harry'emu jak bardzo go kochał.

- Co robicie - do ich uszu doszedł zaciekawiony głosik Jasona - Tato, dlaczego zjadasz Harry'ego?

Louis zastygł i ostrożnie odsunął się od bruneta.

- Nie zjadam Harry'ego Jason. Dawałem Harry'emu buziaka. Ma dziś urodziny - wyjaśnił i usiadł na łóżku.

Harry zaczerwieniony usiadł na materacu, zagarniając mocniej do siebie kołdrę. Ich małe conieco musiało odrobinę poczekać.

- To nie było buzi - pokręcił głową - Chcieliście rodzić brata?

- Na brata jeszcze za wcześnie skarbie. Musi jeszcze chwile pobyć w brzuszku Harry'ego - wyjaśnił szatyn - A może ty złożysz Harry'emu życzenia urodzinowe? - zaproponował.

Kompletnie zmienił temat, chcąc przenieść myśli dziecka na inny tor, co się udało. Roześmiany w dość żenujący sposób Harry przyjął mocny uścisk od chłopca.

- Dziękuję wilczku. Jesteś bardzo kochany.

- Kocham - powiedział trzymając buzie w zgięciu szyi omegi, wyznania dziecka były zawsze najbardziej czyste i szczere.

Serce bruneta mocniej zabiło, ponieważ dawno tego nie usłyszał od Jasona.

- Też cię kocham - odpowiedział chrapliwie.

Alfa nie mógł przestać się uśmiechać na tę piękną chwilę. Chłopiec zachowywał się z nimi dużo swobodniej niż wcześniej. To tylko utwierdzało szatyna w tym, że dobrze postąpił. Zagarnął swoją rodzinkę na śniadanie. Brunet chętnie ruszył za nimi, po założeniu szlafroka na swoje ciało. Nie chciał paradować niemal nagi przed dzieckiem. Louis kazał Harry'emu usiąść w salonie i poczekać na śniadanie.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz