Harry obudził się przez czułe pocałunki na całej stwojej twarzy. Zmieszał się i jęknął pod nosem, ponieważ nie spodziewał się takiej pobudki. Louis nie dawał za wygraną i zjechał ustami na znak przynależności, przy którym drażnił się i uszczypnął go zębami kilkukrotnie.- Lou - brunet jęknął skarżąco się - Daj mi spać kochanie - poprosił, uchylając jedną powiekę.
- Koniec spania skarbie, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Kocham cię - szepnął i dalej starał się go obudzić.
- To już dziś? - otworzył leniwie oczy, a na jego wargi wstąpił drobny uśmiech - Też cię kocham Lou. A raczej my.
- Mhm, mamy luty. Dziś jest twój dzień - potwierdził alfa - Jestem dziś cały dla ciebie. Nie ruszam się z domu, chyba ze mi każesz - obiecał.
- Chcę cię ze sobą - wydął dolną wargę, zaraz dostając czuły oraz głęboki pocałunek.
- Jestem tutaj, w gnieździe. Dając ci tyle zapachu ile tylko potrzebujesz kochanie - obiecywał - Mój jubilat.
- Słodzisz mi Loueh - objął partnera, mrucząc na przyjemność - Przez mój stan nie możesz się wykazać, co kochanie?
- Trochę tak, ale po prostu kocham cię. Twój zapach i bliskość jest wystarczająca - ułożył dłoń na brzuszku bruneta i masował go powolnie.
- Jest coraz większy i niedługo będzie z nami. Wiosenne dziecko - zielone jak szmaragdy oczy spoczęły na wypukłości - Ale teraz mamusia jest ważniejsza, więc zamawiam więcej pocałunków.
- Oczywiście kochanie - alfa dalej składał, krótkie buziaki na twarzy i ustach męża, droczył się z nim trochę, jednak spełniał jego zachciankę.
Dłońmi wdarł się pod cienką piżamkę, a ich języki powoli walczyły o dominację. Doświadczone dłonie badały ciało ciężarnej omegi. Louis uwielbiał ciało męża podczas ciąży. Kochał wręcz dotykać je i obsypywać pocałunkami. Pokazywał Harry'emu jak bardzo go kochał.
- Co robicie - do ich uszu doszedł zaciekawiony głosik Jasona - Tato, dlaczego zjadasz Harry'ego?
Louis zastygł i ostrożnie odsunął się od bruneta.
- Nie zjadam Harry'ego Jason. Dawałem Harry'emu buziaka. Ma dziś urodziny - wyjaśnił i usiadł na łóżku.
Harry zaczerwieniony usiadł na materacu, zagarniając mocniej do siebie kołdrę. Ich małe conieco musiało odrobinę poczekać.
- To nie było buzi - pokręcił głową - Chcieliście rodzić brata?
- Na brata jeszcze za wcześnie skarbie. Musi jeszcze chwile pobyć w brzuszku Harry'ego - wyjaśnił szatyn - A może ty złożysz Harry'emu życzenia urodzinowe? - zaproponował.
Kompletnie zmienił temat, chcąc przenieść myśli dziecka na inny tor, co się udało. Roześmiany w dość żenujący sposób Harry przyjął mocny uścisk od chłopca.
- Dziękuję wilczku. Jesteś bardzo kochany.
- Kocham - powiedział trzymając buzie w zgięciu szyi omegi, wyznania dziecka były zawsze najbardziej czyste i szczere.
Serce bruneta mocniej zabiło, ponieważ dawno tego nie usłyszał od Jasona.
- Też cię kocham - odpowiedział chrapliwie.
Alfa nie mógł przestać się uśmiechać na tę piękną chwilę. Chłopiec zachowywał się z nimi dużo swobodniej niż wcześniej. To tylko utwierdzało szatyna w tym, że dobrze postąpił. Zagarnął swoją rodzinkę na śniadanie. Brunet chętnie ruszył za nimi, po założeniu szlafroka na swoje ciało. Nie chciał paradować niemal nagi przed dzieckiem. Louis kazał Harry'emu usiąść w salonie i poczekać na śniadanie.
CZYTASZ
You can't fool destiny || Larry
FanfictionA/B/O Harry i Xander to narzeczeni, którzy przeprowadzają się do Doncaster. Harry zostawia całe swoje poprzednie życie, by zacząć od nowa wszystko przy boku narzeczonego. Tam zatrudnia się na płatny staż jako asystent dyrektora klubu sportowego, któ...