41. To zdjęcie generalnie jest prawdziwe.

2.2K 191 47
                                    


Harry wyjątkowo zszedł na dół. Louis miał zaraz wrócić z pracy, a on postanowił zrobić szybkie spaghetti, póki dostał nagłej siły i pozwolił sobie na wyjście z gniazda.

Ku jego uldze szafki w kuchni były zapełnione najważniejszymi produktami z długą datą przydatności. Jego mąż na szczęście pilnował zapasów. Prędko zabrał się za gotowanie, chcąc mieć to już z głowy.

Cieszył się, że Eva pilnowała jeszcze lepiej teraz porządku, wiedząc o rzadkim wychodzeniu bruneta z głównej sypialni. Plus nigdy nie brała się za ich pokój. W końcu w nim było gniazdo. Louis zatrudnił naprawdę złotą kobietę i omega nie mogła na to narzekać. Ona tez wyglądała na osobę, która lubi swoją prace. W zasadzie nie wiedział nawet ile ona zarabia, znał tylko jej zakres obowiązków i dni w których przychodziła.

Wyrobił się z robotą i nie oparł się zjedzeniu swojej porcji. Louis nie będzie na niego zły, ze względu na to, że dziecko potrzebowało pożywienia. Czuł się dobrze po rozprostowaniu kości, więc nawet nie usiadł podczas jedzenia. Zauważył, że chodzenie działa w pewnym stopniu jak kołyska dla szczenięcia i mógł zjeść spokojnie bez kolejnych kopniaków.

Zmarszczył brwi słysząc przychodzącą wiadomość. Wsadził pusty talerz do zmywarki i złapał za urządzenie, myśląc że to może Felicite.

To była Briana.

Niepewnie odtworzył wiadomość i zachłysnął się, widząc zdjęcie nagiego Louisa. Śpiącego. Przez chwilę musiał się oprzeć o blat, czując jak mu się robi słabo, a brzuch zaczął chwilowo dziwnie boleć.

Wdech wydech.

Ponownie spojrzał na fotografię, Louis nie mógł mu tego zrobić. Zaczął szukać szczegółów, czegokolwiek świadczącego o tym, że to nieprawda.

Złapał to.

Na ręce Louisa brakowało tatuaży.

I to wielu tatuaży, Harry zbyt dobrze znał ciało męża, żeby tego nie zauważyć. Kobieta próbowała zrobić coś okropnego, to miało uderzyć w niego i w jego małżeństwo z Louisem. Musiał usiąść, przez ilość emocji, która skumulowała się w jego ciele. Na początku zareagował zbyt gwałtownie i odczuwał tego skutki.

Ona próbowała zrobić krzywdę. Czuł to, że chciała aby jego dziecko było słabe... Nie chciał nawet wiedzieć, co by się stało, gdyby mocniej się zdenerwował. Przecież na ciąże zawsze trzeba uważać. Nie mogli dopuścić do tak wczesnego porodu.

Usłyszał szczęknięcie zamka w drzwiach, co oznaczało powrót Louisa. To bardzo dobrze się składało, bo potrzebował swojego alfy.

- Co to tak cudownie pachnie? - głos szatyna był coraz bliżej kuchni.

- Lou? - zawołał dość słabym głosem, co na pewno było słyszalne dla starszego - Przyjdź tu szybko kochanie.

- Co się dzieje? - alfa od razu pojawił się przy mężu, zostawiajac w zapomnieniu zapach obiadu.

- Odblokuj mój telefon - poprosił, wskazując na urządzenie. Jego brzuch wciąż bolał, ale czuł ruchy malucha w sobie, mimo wszystko zastanawiał się nad wizytą u lekarza.

Louis sięgnął po urządzenie i zmarszczył czoło. Po chwili jego oczy zrobiły się ciemne.

- Przecież ja ją kurwa zabije za takie ruchy - odłożył telefon i pociągnął za swoje włosy.

- Nie rozumiem, dlaczego ona to zrobiła? Dlaczego chciała skrzywdzić mnie i naszego syna? - stres ponownie do niego wrócił ze zdwojoną siłą - Na początku to naprawdę zabolało, ale potem dostrzegłem brak twoich tatuaży.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz