11. Fifa.

3.8K 238 126
                                    


- Louis - Harry szedł do gabinetu, po swoim krótkim rozeznaniu - Brakuje naszych dwóch specjalistycznych mikrofonów. Nigdzie ich nie ma. Chyba wszystko sprawdziłem - odłożył swój służbowy telefon na bok, gdzie wszystko zapisał i zaznaczył odpowiednio.

- Jak to nie ma? Jesteś pewny? - oderwał się od ekranu komputerowa - Sprawdziłeś wszędzie? Może przy sprzątaniu gdzieś zostały odłożone, gdzie nie trzeba - zastanawiał się alfa.

- A myślisz, że dlaczego mnie nie było tyle? - poprawił swoje opadające na twarz loczki - Chyba nie ma miejsca, którego nie przeszukałem. Spytałem się też woźnego, ale on też nie mógł znaleźć.

- Myślisz, że... Ktoś mógł je ukraść? - skrzywił się - Nie zdarzyło się tu nic takiego, od kiedy tu jestem. Nie chcę nawet rozważać takiej opcji.

- Raczej myślę, że jakaś firma mogła wziąć przez przypadek - oparł się biodrem o biurko Louisa - Może pójdę jeszcze raz przeszukać?

- Ufam, że dobrze sprawdziłeś. Zadzwoń do tej firmy od sceny i dopytaj się czy im stan się zgadza, a jak nie to do urzędu miasta - polecił.

- Okej, już to robię - nachylił się, żeby złożyć pocałunek na policzku Louisa i uciekł do swojego biurka ze służbowym telefonem.

Niebieskooki uśmiechnął się i spojrzał na bruneta, uwielbiał patrzeć na to jak z zaangażowaniem wypełnia swoje obowiązki. Cieszył się, że wstawił dodatkowe biurko w swoim gabinecie i nawet nie zaczął myśleć o oddzielnym pomieszczeniu dla omegi.

Harry próbował odnaleźć, gdzie się znajduje ich sprzęt. Louis całkiem niedawno go wymienił i nie szczędził na pieniądzach, wiedząc że będzie on na lata. Wisiał na telefonie naprawdę długo będąc upartym w odszukaniu zagubionych mikrofonów. Louis zdążył nawet zrobić im ciepłe napoje oraz odpisać na kilka ważnych maili.

- I po co było się tak kłócić? Mógł pan od razu sprawdzić. Zaoszczędziłby pan nam obu czasu - Harry złapał się za koniuszek nosa - Proszę nam to wysłać odpowiednio zapakowane. Wiemy jak te mikrofony wyglądały i każde uszkodzenie będzie egzekwowane u pana...

Louis spojrzał dość rozbawiony na młodszego, mało kto spodziewał się, że Harry potrafi być tak wymagający oraz konkretny. Szatynowi bardzo się to podobało.

- Dziękuję i mam nadzieję, że następna rozmowa będzie lepsza - rozłączył się i odłożył telefon - Dupek - powiedział pod nosem, sięgając po karteczkę i zapisał szczegóły.

- Ktoś tu się zdenerwował - mruknął alfa, nie spuszczając wzroku z Harry'ego - Złość piękności szkodzi kochanie...

- W takim razie będę brzydki. To i tak nie duża zmiana - przykleił sobie kartkę na widocznym miejscu.

- Hej, nie wolno ci tak mówić. Jesteś piękny - oburzył się alfa i wstał z zza swojego biurka - Nie bocz się tak - ułożył dłonie na ramionach młodszego i zaczął je masować.

- Uważasz, że jestem piękny? - uniósł wzrok i spojrzał na twarz przeznaczonego. Jego spięcie powoli uciekało.

- Oczywiście, że tak. Dla mnie jesteś najpiękniejszy na całym świecie - nie uciekał wzrokiem - Uwielbiam w tobie wszystko, bez wyjątku.

Harry ukazał delikatnie dołeczek w policzku.

- Wiesz, że już mało zostało do końca naszej umowy? - dodał, pozwalając na ciągły dotyk Louisa. Co za tym szło, ruja Louisa była blisko.

- Wiesz, że ci ją przedłużę? Jeśli ty oczywiście będziesz chciał - odparł bez wahania się - Jestem zadowolony z twojej pracy i nie kieruję się tu przeznaczeniem. Zapracowałeś na to.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz