7🌻

2.9K 140 24
                                    

Pov. Eight

Wstałam.

Siedziałam w pokoju i płakałam. Bałam się. PRZECIEŻ JA GO ZABIŁAM!- mówiłam do siebie przez łzy. Zabiłam, a nawet nie powiedziałam co do niego czuję. Sama nie wiem dlaczego użyłam swojej mocy. Nie chciałam. Nie byłam zazdrosna o wygraną. Jest najlepszy. Był. NIE STOP ON ŻYJE! Z cichego szlochu przerodził się w ryk. Cichy, ale ryk. Five miał 14 lat jak mogłam mu to zrobić. I te jego łzy. To było straszne. Nie dam rady.

Płakałam z pół godziny. Po tym czasie dotarło coś do mnie. Five Hargreeves jest silny. Jest silny. Bardzo silny. Nic mu nie będzie. Mama mu pomoże. OCZYWIŚCIE! Ulżyło mi. Aż uśmiechnęłam się pod nosem.

W tym czasie ktoś zapukał. Była to mama. Nie była już tak uśmiechnięta jak zawsze. Miała twarz..obojętną, bez emocji.

-Eight kochanie dobrze się już czujesz?- zapytała.

-Tak mamo, co z Five'em? Dobrze się czuje?-zaniepokojona zapytałam.

-Skarbie spałaś 2 dni, idź do rodzeństwa, czekają na dole w salonie, zaraz zjawi się tata.

Tata? O boże. Jest źle. Ale żyje. Żyje. Na pewno.

*W salonie*

Usiadłam w salonie na sofie obok Allison wtulonej w zapłakanego jak i ona Luthera. Co jest?

Wszyscy płakali. Klaus wtulił się w drugą stronę Luthera. Vanya i Ben siedzieli na drugim końcu kanapy i również płakali. I to najbardziej. Dziewczyna miała całą koszule mokrą jak i Ben gdyż strumień i ilość łez był aż tak ogromny.

Po nie całej minucie zjawił się ojciec.

- Dzień dobry. Numer 8 jeszcze nie wie więc...-mówił z spokojem jednak przerwał i usiadł na fotelu i otarł łzę. Co jest?

-Ja dokończę..-zaczął Pogo- Numer Piąty trochę się różnił, był specyficzny, jednak był geniuszem. Jego moc pozwoliła zadać sobie dużo pytań na które nikt nie znał odpowiedzi. Numer Piąty od zawsze był ciekawski i poświęcił wręcz swoje całe życie by dokonać nie możliwego. Odpowiedzieć na nie. Jednak los potrafi być okrutny. Życie jest okrutne. Dwa dni temu podczas treningu zdarzył się okropny wypadek, którego skutkiem jest nie obecność już waszego brata.

Nie żyje. NIE ŻYJE! Przez mnie. Zabiłam go. Rozpłakałam się i jednocześnie zamarłam. Five miał 14 lat. 14 LAT! A ja odebrałam mu możliwość życia.

-Jeśli ktoś chce się pożegnać proszę przyjść za godzinę do gabinetu taty-dokończyła małpa ocierając łzę spadającą po jego lewym policzku.

-Żałuje, że nie mogę mu Numerowi Piątemu powiedzieć to w twarz, ale osiągnął najwięcej z was wszystkich. Miał przed sobą niesamowitą przyszłość...-otarł małą łzę tata i udał się do swojego gabinetu.







🌻🌻🌻

Liczba słów: 448

Następny rozdział będzie! Wyczekujcie!'

Tak ogólnie to komuś się to podoba?

Czy to gówno i zacząć pisać coś innego?

Z miłą chęcią dowiem się co o tej"książce"myślicie!

Domcia<3

ℂ𝕫𝕪𝕝𝕚 𝕁𝕖𝕕𝕟𝕒𝕜 𝕌𝕞𝕚𝕖𝕞 𝕂𝕠𝕔𝕙𝕒𝕔́? ||𝔽𝕚𝕧𝕖 ℍ𝕒𝕣𝕘𝕣𝕖𝕖𝕧𝕖𝕤✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora