Rozdział XXVIII [Zaprzeczenie]

Start from the beginning
                                    

– Doprowadziłaś się do porządku? – rzuciła ze swojego miejsca Bloodwell, nie odrywając wzroku od okna.

Nic nie wskazywało na to, żeby zdawała sobie sprawę z obecności Shadowa... Ba! By podejrzewała cokolwiek. A jednak gdy błękitne oczy przeniosły się na Angel, ta całą sobą poczuła, że Bloodwell jakimś cudem wiedziała o wszystkim. Sęk w tym, że nie potrafiła określić, co w takim razie myślała o sytuacji.

Jedną ręką ściskając klucze, drugą zacisnęła w pięść, ignorując nieprzyjemne pulsowanie pod plastrem.

– Tak, dzięki. – Angel powiodła wzrokiem dookoła, wciąż czując się nieswoją. Serce jak na zawołanie zabiło jej szybciej. – Gdzie jest...?

– Poszła się rozejrzeć – przerwała Bloodwell. – I tak bym jej nie zatrzymała.

Łatwo mogła sobie to wyobrazić, ale i tak poczuła, że robi jej się gorąco. Myśl o tym, że Negatyw spacerowała gdzieś po piętrze, skoro w domu znajdował się Shadow, była przerażająca. Sęk w tym, że sama nie była pewna, którego z nich bardziej obawiała się w tej sytuacji. Wiedziała jedynie, że jeśli ta dwójka się spotka, wydarzy się coś bardzo złego.

– Powinnam ją znaleźć. Ja...

– On tu jest, prawda?

Bloodwell pytała, ale jej ton sugerował, że nie potrzebowała odpowiedzi. Sposób, w jaki wyprostowała się, odsuwając od okna i robiąc krok ku dziewczynce, również mówił sam za siebie.

– Widziałam go przez chwilę. Kazałam mu odejść – oznajmiła Angel, ale wypowiedzenie tych słów na głos jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że brzmiały naiwnie.

Odpowiedziało jej prychnięcie. Zanim zdążyła się zastanowić, Bloodwell przemknęła przez pokój, bez słowa przemykając tuż obok niej. Angel chciała ruszyć za nią, bliska tego, by chwycić kobietę za przedramię, ale powstrzymało ją niepewne spojrzenie obserwującego ich dziecka. Westchnęła, po czym ruszyła w stronę fotela, zachęcająco wyciągając rękę.

– Nie zostawię cię tutaj samej.

Przynajmniej tej jednej kwestii nie musiała małej tłumaczyć – dziecko podążyło za nią z radością i bez choćby cienia wahania. Przez cały ten czas dziewczynka rozglądała się z fascynacją, wydając się chłonąć każdy szczegół otoczenia. Angel dla pewności chwyciła ją za rękę, nie chcąc ryzykować, że i one mogłyby się rozdzielić. Wystarczyło, że nie miała pojęcia, gdzie podziały się Bloodwell i Negatyw, a Shadow bez skrępowania kręcił się po domu. Szczerze wątpiła, by po rozmowie w łazience ot tak posłusznie odszedł.

– Czy wszystko w porządku? – usłyszała zatroskany głos.

Z opóźnieniem uświadomiła sobie, że przystanęła u stóp schodów, bezmyślnie spoglądając w przestrzeń. Zamrugała, po czym w roztargnieniu spojrzała na obserwujące ją dziecko. Błękitne oczy okazała się skupione i zadziwiająco wręcz szczere. Angel kolejny raz uderzyło to, że spojrzenie małej wcale nie kojarzyło jej się że wzrokiem kilkulatki, nawet jeśli obserwowanie jej dziewczynkę biega po salonie, próbując rozsunąć zasłony, na moment ją rozproszyło.

– Oczywiście – zapewniła pospiesznie Angel, mocniej zaciskając palce na drobnej dłoni. – Chodźmy na górę. Musimy znaleźć resztę.

– Zanim on to zrobi?

Nieprzyjemny dreszcz przemknął wzdłuż kręgosłupa dziewczyny. Tym razem nie była w stanie znieść dziecięcego spędzania, więc po prostu ucieka wzrokiem w bok.

– Chodźmy – poleciła wymijającym tonem.

Zrobiła krok naprzód, ciągnąc dziecko za sobą. Mała posłusznie ruszyła po schodów, zdolna nawet do tego, by utrzymać narzucone tempo. Angel odetchnęła, ale nim zdążyła nabrać pewności, że kryzys zażegnany, znów usłyszała znajomy głos.

BLANK DREAMWhere stories live. Discover now