Pennywise
Wróciłem do siebie , zabijając przypadkowego przechodnia na kolacje . Będąc na miejscu zacząłem walic pięściami o każdą ścianę . Cały czas krzyczałem zdenerwowany . Byłem tak wściekły, a jednocześnie tak przybity . Przecież tyle sie miedzy nami wydarzyło, więc dlaczego mnie tak potraktowała ?! Po jedzeniu położyłem się na plecac na podłodzę i utonąłem we własnych myślach. * A może to ja źle zareagowałem . Może byłem zbyt ostry . Mogłem jej zrobić krzywdę...* . Przed oczami miałem załzawione zmęczone oczy Meghan, w których zobaczyłem coś czego nie chciałem. Strach i ból. Doszło do mnie jaki byłem głupi . * Chce ją przeprosić ! ... Ale nie mogę ... nie teraz. Muszą z nas ulecieć wszystkie emocje, wtedy będzie łatwiej * pomyślałem i kiwnąłem głową jakbym potwierdzał samemu sobie . Nie pozostało mi nic innego tylko czekać ...Meghan (nastepnego dnia)
Obudziłam około ósmej rano i wstałam ociężale . Powolnym krokiem poczłapałam do lustra i spojrzałam w nie nieprzytomna . Włosy skołtunione, oczy podpuchnięte i zaczerwienione , nos tak samo . Wczorajszy dzień dawał o sobie znać nie ma co . Przypomniałam sobie co się wtedy wydarzyło . Ciąża i kłutnia z Penny'm to było zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Byłam na niego tak zła za to jak mnie potraktował. * Ale ty też nie jesteś niewiniątkiem* powiedział głos w mojej głowie . To prawda, ja również zawiniłam . Nie powiedziałam klaunowi wprost o co chodzi... i ... odpychałam go od siebie, a przecież go kochałam . Westchnęłam głęboko i schyliłam się, by pogłaskać kotkę, która od dłuższej chwili ocierała się o moja nogę . Ubrałam się w byle co i poszłam jeść śniadanie . Po jedzeniu kręciłam się po domu jak duch, nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu, ba ja nie mogłam sobie tego miejsca w ogóle znaleźć . Nagle do głowy wpadła mi Caroline. *Potrzebuje się wygadać, a kto lepiej mnie nie wysłucha niż kochana przyjaciółka? * . Zadzwoniłam do niej i umówiłyśmy się za godzinę w kawiarence przy parku . Kiedy zostało mi pół godziny, wyszłam z domu i postanowiłam dotrzeć na miejsce na piechotę . Tak też zrobiłam i minute przed czasem znalazłam się przy kawiarence. Przywitałam się z Caroline i usiadłyśmy przy jednym ze stolików . Zamówiłyśmy dwie kawy Cappucino i dwa serniczki królewskie . Tak zaczeła się rozmowa .
- Dobrze że się spotkałyśmy kochana, bo ja też musze ci coś powiedzieć -powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna .
-Cieszę się, że mogłyśmy się spotkać - zwróciłam sie do niej spokojnie przybierając smutny uśmiech .
- Mówię ci, kapcie ci pospadają jak ci coś powiem, bedziesz mega zaskoczona - zaklaskała w dłonie, jakby nie słuchała tego co do niej mówiłam .
- Co ty nie powiesz... - mruknełam pieszając łyzeczką w kawie .
-Tak czy siak, ty mów pierwsza. Przez telefon brzmiałaś dość poważnie - w końcu skupiła się na mnie i położyła swoją ręke na moim ramieniu .
*Wdech,wydech, wdech iii wydech* - Błagam nie oceniaj mnie po tym co ci powiem, obiecaj mi - spojrzałam na nią z niadzieją w oczach .
- Obiecuję - odpowiedziała poważnie .
-Tak się jakoś złożyło że ... Że ja ... jestem w ciąży ... - ledwo to z siebie wydukałam .
Caroline siedziała wciąż uśmiechnieta jak słup. Oczy miała szeroko otwarte i zdawała się przyswajać to co usłyszała. Z nerwów zaczełam stukać palcami o stolik rozglądając się na boki .
-No nie mów, ty teeż ????? - wystrzeliła nagle, a mi dosłownie szczęka opadła .
(jej reakcja wyglądała mniej więcej tak)- TY TEŻ ?! - powiedziłam to tak głośno, że wszyscy goście z kawiarenki odwrócili się w naszą stronę .
Zawstydziłam się momentalnie i ukryłam się za ksiązką menu kawiarenki. Wychyliłam się zza niej dopiero kiedy ludzie wrócili do swoich spraw. Ponownie zwróciłam się do Caroline .
- Co znaczy "ty też" ? Jesteś w ciąży ? - .
- Taaak - podskoczyła z radości na krześle, - Jestem dokładnie w pierwszym miesiącu ciąży moja droga - dokończyła wyszczerzona .
- Cóż, ciszę się waszym szczęściem. Twoim i twojego narzeczonego - powiedziłam troche weselsza. Nastrój przyjaciółki zaczął mi się troszkę udzielać .
- Ale dośc o mnie, teraz ty opowiadaj. Kto jest ojcem? Który to tydzień? Cieszysz się? - zasypała mnie masą pytań na raz .
Poczułam się lekko osaczona. Zapadłam się w siedzenie układając sobie w głowie odpowiedzi na jej wszystkie pytania. W końcu wpadłam na odpowiedni pomysł .
-A więc tak ... Nie wiem kto jest ojcem, jestem w drugim albo trzecim tygodniu ciąży i nie wiem co o tym myśleć - wyrzuciłam z siebie na jednym wdechu . W oczach znów staneły mi łzy.
- Oj kochana moja , chodź tuuu - Carola sprzedała mi wielkiego przytulasa, głaskała po włosach i powtarzała, że wszystko bedzie w porządku.
Po paru minutach uspokoiłam sie nieco. Wyprostowałam sie na krześle, otarłam łzy i wzięłam duży odprężający wdech. Przyjacółka posłała mi smutny, lecz pokrzepijący uśmiech.
- Wiesz, ja się po prostu boję. Boję się, że ojciec dziecka nie będzie chciał mi pomóc, boję się, że zostanę z tym sama, albo że dziecko będzie chore - .
- Wiesz Meghan, ekspertką nie jestem, ale jak dla mnie nie powinnaś sie martwić o takie rzeczy,a przynajmniej nie tak szybko i co najważniejsze nie wszystkie na raz - powiedziała spokojnie.
- Tak uważasz ? - zapytałam niepewnie .
- No jasne, że tak. Poza tym masz przecież mnie, a ja cię nigdy nie zostawię na lodzie, wiesz przecież, że możesz zawsze liczyć na moją pomoc - .
- Dzięki młoda, zawsze wiesz co powiedzieć, żeby mnie pocieszyć - powiedziałam wdzięczna .
- Ma się rozumieć STARA - rzekła akcentując ze śmiechem ostatnie słowo, za które sprzedałam jej kuksańca w ramię .
Pośmiałyśmy sie jeszcze troszkę . Potem Caroline dostała sms'a od stęsknionego narzeczonego, który domagał się jej towarzystwa i przy okazji mnie pozdrowił . Pożegnałysmy się wielkim , długim przytulasem i rozeszłyśmy się w swoje strony . Znów w drodze powrotnej do domu szłam przez podejrzane uliczki, ale czułam się bezpieczna . Wiedziałam, że chcąc nie chąc rudowłosy obserwuje mnie gdzieś z daleka . Co więcej, ja to czułam. Mimo wszystko nie potrafiłam się odwrócić i sprawdzić czy tam gdzies faktycznie stoi . Po prostu nie byłam jeszcze gotowa na konfrontacje . Dotarłam do domu i kontynuowałam dzienną rutynę z dodatkową odrobiną wymiotów dla urozmaicenia .
Pennywise
Wiedząc, że wróciła bezpiecznie do domu ja również mogłem wrócić do swojego, mając nadzieję, że prędzej czy później znów bedziemy mogli porozmawiać ...To tyle w dzisiejszym rozdziale. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Do zobaczenia następnym razem. Trzymajcie się ciepło , zdrowo i pamietajcie #StayHome .
PS. Jeśli ktoś ma konto na Star Stable to może dać znać <3 Buziaki
YOU ARE READING
And it started with a yellow balloon [Pennywise]
Fan FiktionOpowieść dziewczyny mieszkającej w słynnym miasteczku Derry o którym w pewnym czasie było dość głośno . Historia pełna przygód , miłości i wielu innych .Zróżnicowane emocje w utworze pozwolą wam wczuć się w bieg wydarzeń . Jeśli zainteresowało...