Rozdział 19: TY TEŻ?!

289 28 10
                                    

Pennywise
Wróciłem do siebie , zabijając przypadkowego przechodnia na kolacje . Będąc na miejscu zacząłem walic pięściami o każdą ścianę . Cały czas krzyczałem zdenerwowany . Byłem tak wściekły,  a jednocześnie tak przybity . Przecież tyle sie miedzy nami wydarzyło, więc dlaczego mnie tak potraktowała ?! Po jedzeniu położyłem się na plecac na podłodzę i utonąłem we własnych myślach. * A może to ja źle zareagowałem . Może byłem zbyt ostry . Mogłem jej zrobić krzywdę...* . Przed oczami miałem załzawione zmęczone oczy  Meghan, w których zobaczyłem coś czego nie chciałem. Strach i ból. Doszło do mnie jaki byłem głupi . * Chce ją przeprosić ! ... Ale nie mogę ... nie teraz. Muszą z nas ulecieć wszystkie emocje, wtedy będzie łatwiej * pomyślałem i kiwnąłem głową jakbym potwierdzał samemu sobie . Nie pozostało mi nic innego tylko czekać ...

Meghan (nastepnego dnia)

Obudziłam około ósmej rano i wstałam ociężale . Powolnym krokiem poczłapałam do lustra i spojrzałam w nie nieprzytomna . Włosy skołtunione, oczy podpuchnięte i zaczerwienione , nos tak samo . Wczorajszy dzień dawał o sobie znać nie ma co . Przypomniałam sobie co się wtedy wydarzyło . Ciąża i kłutnia z Penny'm to było zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Byłam na niego tak zła za to jak mnie potraktował. * Ale ty też nie jesteś niewiniątkiem* powiedział głos w mojej głowie . To prawda, ja również zawiniłam . Nie powiedziałam klaunowi wprost o co chodzi... i ... odpychałam go od siebie, a przecież go kochałam . Westchnęłam głęboko i schyliłam się, by pogłaskać kotkę, która od dłuższej chwili ocierała się o moja nogę . Ubrałam się w byle co i poszłam jeść śniadanie . Po jedzeniu kręciłam się po domu jak duch, nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu, ba ja nie mogłam sobie tego miejsca w ogóle znaleźć . Nagle do głowy wpadła mi Caroline. *Potrzebuje się wygadać, a kto lepiej mnie nie wysłucha niż kochana przyjaciółka? * . Zadzwoniłam do niej i umówiłyśmy się za godzinę w kawiarence przy parku . Kiedy zostało mi  pół godziny, wyszłam z domu i postanowiłam dotrzeć na miejsce na piechotę . Tak też zrobiłam i minute przed czasem znalazłam się przy kawiarence. Przywitałam się z Caroline i usiadłyśmy przy jednym ze stolików . Zamówiłyśmy dwie kawy Cappucino i dwa serniczki królewskie . Tak zaczeła się rozmowa .

- Dobrze że się spotkałyśmy kochana, bo ja też musze ci coś powiedzieć -powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna .

-Cieszę się, że mogłyśmy się spotkać - zwróciłam sie do niej spokojnie przybierając smutny uśmiech .

- Mówię ci, kapcie ci pospadają jak ci coś powiem, bedziesz mega zaskoczona - zaklaskała w dłonie, jakby nie słuchała tego co do niej mówiłam .

- Co ty nie powiesz... - mruknełam pieszając łyzeczką w kawie .

-Tak czy siak, ty mów pierwsza. Przez telefon brzmiałaś dość poważnie - w końcu skupiła się na mnie i położyła swoją ręke na moim ramieniu .

*Wdech,wydech, wdech iii wydech* - Błagam nie oceniaj mnie po tym co ci powiem, obiecaj mi - spojrzałam na nią z niadzieją w oczach .

- Obiecuję - odpowiedziała poważnie .

-Tak się jakoś złożyło że ... Że ja ... jestem w ciąży ... - ledwo to z siebie wydukałam .

Caroline siedziała wciąż uśmiechnieta jak słup. Oczy miała szeroko otwarte i zdawała się przyswajać to co usłyszała. Z nerwów zaczełam stukać palcami o stolik rozglądając się na boki .

-No nie mów, ty teeż ????? - wystrzeliła nagle, a mi dosłownie szczęka opadła .
(jej reakcja wyglądała mniej więcej tak)

- TY TEŻ ?! - powiedziłam to tak głośno, że wszyscy goście z kawiarenki odwrócili się w naszą stronę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- TY TEŻ ?! - powiedziłam to tak głośno, że wszyscy goście z kawiarenki odwrócili się w naszą stronę .

Zawstydziłam się momentalnie i ukryłam się za ksiązką menu kawiarenki. Wychyliłam się zza niej dopiero kiedy ludzie wrócili do swoich spraw. Ponownie zwróciłam się do Caroline .

- Co znaczy "ty też" ? Jesteś w ciąży ? - .

- Taaak - podskoczyła z radości na krześle, - Jestem dokładnie w pierwszym miesiącu ciąży moja droga - dokończyła wyszczerzona .

- Cóż, ciszę się waszym szczęściem. Twoim i twojego narzeczonego - powiedziłam troche weselsza. Nastrój przyjaciółki zaczął mi się troszkę udzielać .

- Ale dośc o mnie, teraz ty opowiadaj. Kto jest ojcem? Który to tydzień? Cieszysz się? - zasypała mnie masą pytań na raz .

Poczułam się lekko osaczona. Zapadłam się w siedzenie układając sobie w głowie odpowiedzi na jej wszystkie pytania. W końcu wpadłam na odpowiedni pomysł . 

-A więc tak ... Nie wiem kto jest ojcem, jestem w drugim albo trzecim tygodniu ciąży i nie wiem co o tym myśleć - wyrzuciłam z siebie na jednym wdechu . W oczach znów staneły mi łzy.

- Oj kochana moja , chodź tuuu - Carola sprzedała mi wielkiego przytulasa, głaskała po włosach i powtarzała, że wszystko bedzie w porządku.

Po paru minutach uspokoiłam sie nieco. Wyprostowałam sie na krześle, otarłam łzy i wzięłam duży odprężający wdech. Przyjacółka posłała mi smutny, lecz pokrzepijący uśmiech. 

- Wiesz, ja się po prostu boję. Boję się, że ojciec dziecka nie będzie chciał mi pomóc, boję się, że zostanę z tym sama, albo że dziecko będzie chore - .

- Wiesz Meghan, ekspertką nie jestem, ale jak dla mnie nie powinnaś sie martwić o takie rzeczy,a przynajmniej nie tak szybko i co najważniejsze nie wszystkie na raz - powiedziała spokojnie.

- Tak uważasz ? - zapytałam niepewnie .

- No jasne, że tak. Poza tym masz przecież mnie, a ja cię nigdy nie zostawię na lodzie, wiesz przecież, że możesz zawsze liczyć na moją pomoc - .

- Dzięki młoda, zawsze wiesz co powiedzieć, żeby mnie pocieszyć - powiedziałam wdzięczna .

- Ma się rozumieć STARA - rzekła akcentując ze śmiechem ostatnie słowo, za które sprzedałam jej kuksańca w ramię . 

Pośmiałyśmy sie jeszcze troszkę . Potem Caroline dostała sms'a od stęsknionego narzeczonego, który domagał się jej towarzystwa i przy okazji mnie pozdrowił . Pożegnałysmy się wielkim , długim przytulasem i rozeszłyśmy się w swoje strony .  Znów w drodze powrotnej do domu  szłam przez podejrzane uliczki, ale czułam się bezpieczna . Wiedziałam, że chcąc nie chąc rudowłosy obserwuje mnie gdzieś z daleka . Co więcej, ja to czułam. Mimo wszystko nie potrafiłam się odwrócić i sprawdzić czy tam  gdzies faktycznie stoi . Po prostu nie byłam jeszcze gotowa na konfrontacje . Dotarłam do domu i kontynuowałam dzienną rutynę z dodatkową odrobiną wymiotów dla urozmaicenia . 

Pennywise
Wiedząc, że wróciła bezpiecznie do domu ja również mogłem wrócić do swojego, mając nadzieję, że prędzej czy później znów bedziemy mogli porozmawiać ...

PennywiseWiedząc, że wróciła bezpiecznie do domu ja również mogłem wrócić do swojego, mając nadzieję, że prędzej czy później znów bedziemy mogli porozmawiać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

To tyle w dzisiejszym rozdziale. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Do zobaczenia następnym razem. Trzymajcie się ciepło , zdrowo i pamietajcie #StayHome . 
PS. Jeśli ktoś ma konto na Star Stable to może dać znać <3 Buziaki

 Jeśli ktoś ma konto na Star Stable to może dać znać <3 Buziaki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
And it started with a yellow balloon [Pennywise]Where stories live. Discover now