Rozdział 14 :

410 35 16
                                    

UWAGA! ROZDZIAŁ MOŻE ZAWIERAĆ  TREŚCI 13/16+. TO TYLE

Wyszło na to, że zasnęłam obok Penny'ego. Było mi tak dobrze , tak wygodnie i tak bezpiecznie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu w celu sprawdzenia godziny. Oprucz cyferek pokazujących czas, na ekranie  wyświetliło mi się powiadomienie. 3 nie odebrane połączenia od mamy.
- O cholipa - powiedziałam głośno, po czym gwałtownie zasłoniłam dłonią buzię.
Odwróciłam głowę  żeby się upewnić, czy nie obudziłam rudo włosego. Spostrzegłam jednak, że klauna nie ma obok mnie.
- Wstałem kiedy dzwoniła, ale nie chciałem cię budzić - podążyłam wzrokiem do źródła głosu i natknęłam się na Pennywise'a opierającego się o framugę i obserwującego każdy mój ruch.
Uśmiechnęłam się szczerze na jego widok, a w środku poczułam przyjemne ciepło. Wstałam, i otrzepałam kolana. Zauważyłam, że byłam przykryta kocem. Serce zabiło mi szybciej na ten gest. Ta troska, to było słodkie i kochane. Zastanawiało mnie mimo wszystko czym sobie na to zasłużyłam. Powolnym krokiem podeszłam do Penny'ego.
- Tak w ogóle to cześć Penny - rzekłam z ciepłym uśmiechem i iskierką w oczach.
- Witam, witam śpiącą królewnę - wyszczerzył się mężczyzna, - powinienem ci podłożyć groch pod głowę, wtedy to była by bajka - dodał śmiejąc się.
- Nie, nie. Podziękuję. - również się zaśmiałam.
Wtem poczułam piekielny ból w podbrzuszu. Jeknęłam i zgięłam się w pół. Klaun przechylił głowę próbując zrozumieć co się dzieje, spojrzenie wyrażało zmartwienie.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Zgaduję, że nie masz tu żadnej łazienki - powiedxiałam zrezygmowana, przeczuwając jaka będzie jego odpowiedź.
Rudzielec jedynie pokręcił głową w odpowiedzi.  Westchnęłam ociężale i ruszyłam do wyjścia z pomieszczenia.
- Zostań tu, zaraz wrócę - wydałam mu polecenie, - serio nie idź za mną bo to osobista sprawa, rozumiesz? - dodałam chcąc upewnić się, że zrozumiał.
- Dobrze - odpowiedział, posłusznie siadając na meblu przypominającym kanapę.
Przeszłam przez zatęchły korytarz do pokoju z drzwiami. Zamknęłam je za sobą i postanowiłam sprawdzić swe obawy.
- NOSZ CHOLERA JASNAAA!!!! - obawy niestety się potwierdziły.
Przyszedł ten dzień. Dzień rozpoczynający co najmniej tygodniowy czas cierpienia kobiety. OKRES! W tym momencie,w duchu dziękowałam sobie za założenie czarnych spodni.
Wróciłam do pokoju w którym siedział Penny, z miną zbitego psa. Mężczyzna od razu zauważył zmianę nastroju.
- I co? - zapytał.
- Gówno... - odpowiedziałam ponuro.
Klaun podniósł jedną brew do góry i wpatrywał się we mnie. Wzięłam głęboki oddech.
- Wybacz, nie powinnam odpowiadać ci w ten sposób - powiedziałam smutno.
- Nic się nie stało, rozumiem że czasem je... -.
- Po prostu w życiu kobiety przychodzi czas cierpienia - przerwałam mu w środku zdania, - dostałam okres... - dokończyłam i poczułam jak policzki mi pąsowieją.
Pennywise zdawał się przyswajać informacje które wcześniej otrzymał.
Po chwili ciszy pierwszy odezwał się on.
- Aaa  co to jest ten cały okres? - spytał całkiem poważnie.
Wyszczeżyłam oczy. Popatrzyłam na mężczyznę wzrokiem typu "serio?" i nie otrzymając żadnej odpowiedzi, zachichotałam rozbawiona.
- No dobra, wytłumacze ci to mniej więcej, okej? - pokiwał głową na tak.
Pomyślałam chwilkę jak mu to wyjaśnić.
- A więc tak - zaczęłam, krzyżując ręce na piersi, - praktycznie każda kobieta ma organizm tak stworzony, by mogła rodzić dzieci. Jeśli kobieta nie zajdzie w ciąże, miejsce przygotowane do jajeczkowania jest niepotrzebne - sprawdziłam czy nadal słucha i kontynuowałam, - w ten czas jajniki muszą się oczyścić, żeby nic w nich nie zalegało i ten okres to właśnie jest to oczyszczanie, ta krew, która pojawia się co miesiąc - klaun wyglądał jakby się zawiesił.
Pomachałam mu dłonią przed twarzą, zero reakcji, jednak sekundę później wbił we mnie swoje sojrzenie.
- Czyyli, leci ci krew, stamtąd - podsumował wskazując palcem na miejsce intymne.
- Yhym - pokiwałam głową zażenowana.
- Ciekawe, ciekawe - powiedział uśmiechając się szeroko.
Błękitne tęczówki zastąpił znany mi już pomarańczowy odcień. Podciągnął nosem wdychając powietrze i szybkim krokiem podszedł do mnie. Nim się obejrzałam, stałam przybita jego ciałem do šciany. Serce zabiło mi jak szalone, oddech przyspieszył.
Klaun zaśmiał się widząc moją reakcję. Cóż, było to troszkę niezręczne. Rudzielec przejechał swoim palcem po moim udzie,a mnie samą przeszedł przyjemny dreszcz.
Potem wtulił się twarzą w moją szyję. Wziął kolejny wdech. 
- Pachniesz inaczej - powiedział wciąż wtulony i zachichotał, - podoba mi się to -.
Uszczypnął zębami moją rozpaloną już, wrażliwą skórę. Automatycznie odchyliłam głowę, dając mu tym samym większy dostęp. W którymś momencie poczułam lekki ból. Kątem oka zauważyłam, że leci mi krew, ale klaun zajął się tym w ułamku sekundy. Jego ciepły język bładził po szyi, zlizując resztki krwi nie zostawiając nawet jednej plamki, czy kropeczki. Wplotłam mu palce ww włosy, a ten podrzucił mną lekko do góry, żebym mogła opleść nogami jego pas. Potem znów przybił mnie do ściany nie pozwalając mi spaść.
- Nie wiem czemu ale coś nie pozwala mi przestać - wyszeptał niesiony chwilą i pożądaniem. 
- Więc nie przestawaj - zdołałam wydusić z siebie miedzy jękami i dyszeniem.
Jedną ręką zjechałam na jego plecy i co jakiś jakiś czas jeździłam po nich paznokciami.
- Meghan...cc.. Coś jest nie tak - powiedział również dysząc.
- Co się dzieje - spohrzałam na Penny'ego z troską w oczach.
Wzrokiem wskazał wybrzuszenie poniżej pasa. Spaliłam buraka i zaśmiałam się rozbawiona klaunową niewiedzą. Ten spojrzał na mnie z wyrzutem.
- To cię bawi?! - spytał oburzony i puścił mnie na ziemie.
Otarłam łezkę śmiechu i położyłam dłoń na policzku Pennywise'a. Przymknął na chwilkę oczy przyciskając ją do siebie jeszcze bardziej.
- Tak bawi, bo wcale nie jest z tym coś nie tak. Przeciwnie, tak powinno być i miło mi, że doświadczyłeś tego przy mnie - rzekłam uśmiechając się ciepło.
- Dziwnie się z tym czuje - stwierdził, - można sprawić by to zniknęło? - zadał pytanie.
Zagryzłam dolną wargę i wbiłam wzrok w podłogę. Owszem wiedziałam co zrobić, żeby wybrzuszenie zniknęło, ale nie wiedziałam czy jestem zdolna to zrobić. On sam wnosząc po jego skąpej wiedzy, nie umiałby tego zrobić. Pomyślałam jeszcze przez chwileczkę.
- Stań przy ścianie i oprzyj się o nią plecami - nakazałam, a Penny posłusznie wykonał polecenie.
Podeszłam do niego.
- Zamknij oczy - powiedziałam.
- Co chcesz zrobić - spytał i zrobił to o co poprosiłam.
- Chce ci pomóc, sprawić by to zniknęło - odpowiedziałam.
Westchnęłam, założyłam włosy za ucho i położyłam dłoń na owym wybrzuszeniu. Zacisnęłam ją lekko. Klaun wydał z siebie ni to pomruk ni to jęknięcie, ważne że działało. Zaczęłam wykonywać kuliste ruchy na przemiennie ruchami w górę i w dół. Z każdym ruchem Pennywise oddychał coraz szybciej, raz po raz wypychając miednicę do przodu. Im szybsze były moje ruchy tym więcej jęków wydobywało się z niego. Minęło jakieś 10 minut i klaun w końcu doszedł. Po fakcie stał oparty o ścianę, spocony i rozpalony. Zadowolona z siebie cofnęłam się kilka kroków.
- Jest okej? -.
Otworzył lekko oczy i popatrzył na mnie ciężko oddychając. Uśmiechnął się ukazując ząbki i przeczesał palcami włosy. 
- Nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale było przyjemnie...dziękuję - powiedział.
Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze chwilę, do czasu aż zabrzęczał mój telefon. Wiadomość od mamy. Pytała się kiedy będę wracać.
- Penny muszę już lecieć, widzimy się niedługo - oznajmiłam zbierając wszystkie swoje rzeczy i kierując się do wyjścia. Wtem coś mnie zatrzymało. Pennywise stał za mną prxytulając mnie do siebie.
- Do zobaczenia - puścił mi oczko kiedy byłam już na ganku.
Droga do domu minęła mi szybko. Byłam cała w skowronkach. Tego dnia moje uczucia do Pennywise stały się mocniejsze.

No i wleciał następny rozdzialik. Wybaczcie mi proszę za czekanie. Dużo nam dowalili w szkole przed świętami. Mam nadzieję że się spodobało i widzimy się w świątecznym specjale już niedługo. Bajjj 😘🎪🎭

And it started with a yellow balloon [Pennywise]Where stories live. Discover now