Chapter 23

239 7 36
                                    

W końcu, po licznych sprzeczkach postanowiliśmy pójść całym zespołem na jedną z tych słynnych imprez Freddie'go. Nareszcie całą kapelą wraz z partnerkami John'a i Roger'a. Ponieważ Taylor nie chciał iść sam, zaproponował swojej nowej dziewczynie dołączenie do naszej paczki. Pomysł, aby zebrać się razem był Deacon'a. Wpadł na niego przez ciągłe jęki Fred'a . Gdyż nasz drogi druh - Mercury, od dłuższego czasu non-stop jojczał o to, abyśmy w końcu uczestniczyli na jego przyjęciach, bo przecież jesteśmy jego jednymi z najlepszych przyjaciół. Gdy dowiedział się, że daliśmy się przekonać, wymachując rękami z ekscytacji prawie że odleciał. Brian oczywiście najpierw był przeciwko mojemu uczestnictwu na spotkaniu, ponieważ zaawansowana ciąża i te sprawy, jednak finalnie zgodził się, abym także brała udział w imprezie.

Gdy szliśmy w stronę domu ciemnowłosego wspominaliśmy nasz ostatni wypad i jego skutki, które za niecały tydzień miły ujrzeć światło dzienne.

W holu budynku było bardzo tłoczno, a May- jako przyszły, odpowiedzialny rodzic postanowił bronić swojego dziecka przed nieprzyjaznymi bodźcami z zewnątrz. Na przykład nie chcąc, aby żaden podejrzany typ dotykał mojego brzucha - przez cały czas trzymał swoje dłonie w okolicach mojego pępka lub mierzył wzrokiem każdą pijącą osobę w pomieszczeniu oraz każdego kelnera przechodzącego obok nas z tacą z szklanymi kieliszkami wypełnionymi szampanem. Przez fakt, iż to było raczej przyjęcie, na którym picie alkoholu było normą, a nawet było wymagane brunet nie zdołał karcić wzrokiem.

Dotarliśmy na miejsce przed Rog'em, który się lekko spóźnił tłumacząc się, że coś mu i jego partnerce wypadło. Co dziwne Deaky mu uwierzył, jednak ja podobnie jak Brian znaliśmy prawdziwą przyczynę nie przebycia na czas blondyna. Postanowiliśmy jednak nie wypytywać się o szczegóły, ale za tak haniebny czyn niebieskooki musiał ponieść konsekwencje.

- A więc Roger, jaka część auta jest najseksowniejsza? - mój mąż spytał ze złośliwym uśmieszkiem, na co oczywiście ja i John wybuchliśmy gromkim śmiechem.

Taylor zabijał wzrokiem całą naszą trójkę, natomiast Veronica i Molly, (bo tak nazywała się nowa, druga połówka blondwłosego) kompletnie nie wiedziały, jak mają zareagować i tylko wymieniały ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.

- Skarbie, to oczywiste. Zapewne smarownica. - powiedziałam z udawaną powagą, a John nie wytrzymał i się popłakał ze śmiechu. Poziom głupoty go przerósł.

Pomimo tego, że było naprawdę przyjemnie brakowało nam towarzystwa Freddie'go. Wzrokiem starałam się go odszukać, ale bez żadnych skutków. Podejrzewałam, że to wszystko sprawka Paul'a. Odkąd go znam zabiera nam wszystkim przyjaciela. Starałam się na początku go tolerować, ale widzę co on wyprawia z Fred'em i w co go zamienia. A przez to naprawdę znienawidziłam tą drukarkę, gdy go widziałam miałam zamiar wyrzucić go przez okno, chociaż wiem, że raczej nie zdołałbym go unieść, jednym z powodów było to, że wraz z Taylor'em zauważyliśmy, że lekko przytył ostatnio. Tego wieczoru nie było inaczej. Mercury starał się do nas podejść i pogadać, jednak Prenter skutecznie mu to uniemożliwiał, za każdym razem tłumaczył ciemnowłosemu, że jako dobry gospodarz powinien zabawiać innych gości i że nie wypada mu się skupić tylko na nas.

Gdy w końcu wąsacze zaszcicili nas swoja obecnością mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony Freddie! Nareszcie jest z nami, za razem... była również ta druga strona, albowiem mężczyzna nie pozbył się jeszcze swojego drażniącego przydupasa. Brian nie wiadomo z jakiej przyczyny postanowił dogryzać każdej spotkanej osobie, więc widząc Fred'a i Paul'a porównał ich do bliźniąt.

- A czy to źle? - zapytał mężczyzna z włosami w kolorze ciemnego blondu

- No wiesz... Freddie nie był za przystojny wcześniej, więc po co mu upodobniać do ciebie. - mruknął na tyle cicho Roger, że usłyszałam to tylko ja.

You call me sweet like I'm some kind of cheeseजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें