Chapter 5

228 8 16
                                    

~ perspektywa Courtney~

Obudziłam się rano, wspominając co zdarzyło tej nocy.
Przekręciłam się, aby sprawdzić czy Roger jeszcze śpi.
Blondyn leżał z zamkniętymi oczami I lekko rozchylonymi ustami, cicho pochrapując. Jego oko przestało być już aż tak podpuchnięte I zmieniło fioletowy kolor, na lekką różową barwę. Spojrzałam na budzik, aby sprawdzić godzinę - siódma czterdzieści siedem

Wiedziałam, że zaraz przyjdzie rodziciel, budząc mnie, abym zdążyła na poranną, niedzielną mszę. Oczywiście moje dorosłe życie zależało od decyzji moich rodziców. 
Postanowiłam obudzić blondwłosego. Raczej nie chciałabym wiedzieć, co pomyślałby mój ojciec zastając w moim łóżku pobitego chłopaka.

- Roger, Rog... - szepnęłam

- Umff... - niebieskooki tylko się odwrócił i naciągnął kołdrę na głowę.

Wiedziałam, że tak nie wyrwę złotowłosego ze snu. Postanowiłam wykazać się sprytem i zadziałać z dobrym planem.

- Roger! Twojego auta nie ma! - udałam przejęcie, uświadomiłam sobie, że utrata dwuśladowca, może być przyczyną załamania młodszego

- Co? - chłopak się trochę pobudził

- No serio! - zmyślałam dalej - Nie ma twojego autka!

- SŁUCHAM?! - blondyn natychmiastowo wstał. I chcąc podbiec jak najszybciej do okna potknął się o nogą łóżka i się wywalił.
Jednak upadek nie zniechęcił go od sprawdzenia jak się ma jego ukochany samochód. Po spostrzeżeniu, że tak naprawdę "uprowadzenie" jego auta było kłamstwem, chłopak odwrócił się w moją stronę, lustrując mnie wzrokiem.

- No to teraz nie ma przebacz! - Taylor rzucił się na łóżko i zaczął okładać mnie poduszką.

Zapewne nasze śmiechy były słyszane w całym domu. A ojciec jako jedyny rodzic którego jakoś obchodziłam na pewno odróżnił śmiech swojej rodzonej córki. I zapewne domyślił się, że w pokoju nie jestem sama. Jego kroki były coraz bardziej słyszalne.

- Pod łóżko! - krzyknęłam pokazując palcem na szafę.

- Co? - blondyn podniósł jedną brew ( tą nie uszkodzoną)

Tego dnia wykazałam się dużą przebiegłością, wiedziałam, że Carol, słysząc "Pod łóżko!" będzie kręcić się jedynie w okolicy mebla, a całkowicie zignoruje pozostałe wyposażenie wnętrza, w tym także szafę, w której schowa się Rog. Wskazałam jeszcze raz na szafę. Chłopak przewrócił oczami i podbiegł lekkim krokiem w stronę szafy. Ja sama, szybko wzięłam do ręki pierwszą - lepszą książkę. Wówczas drzwi do pokoju się otworzyły, a ja ujrzałam mojego tatę. Jego oczy wielkością dorównywały talerzom na desery.

- Hej, tato! - uśmiechnęłam się

- Czemu się tak śmiałaś? - spytał podejrzliwie, ignorując moje ciepłe przywitanie, okrakiem spoglądając w stronę łóżka

- Z książki. - wzruszyłam ramionami

Ojciec zmierzył tytuł książki wzrokiem.

- Z "Opowieści Wigilijnej"? - mężczyzna uniósł brwi

- No tak...- pokiwałam głową - to jest...zabawne.

- No ale jak ty to czytasz? - dopytywał nieufnie - Do góry nogami?

Spojrzałam na przedmiot, który właśnie trzymałam w rękach. Faktycznie była ona odwrócona.

- HAHAHAHAHAH...- zaśmiałam się sztucznie - To właśnie tak mnie bawiło.

You call me sweet like I'm some kind of cheeseWhere stories live. Discover now