Loft był bardzo przytulnie urządzony. Drewniane meble, z których pod wpływem czasu lakier powoli schodził, pięknie pachniały swoim ciekawym, charakterystycznym zapachem.
Jako student biologii, wiem, że drewno sandałowca jest bardzo trwałym i solidnym materiałem. Jego ścisła struktura sprawia, że jest niepodatne na wszelkie impregnacje i nasączania.
Zadbano o to, aby nam się nie nudziło, ponieważ wraz z Brian'em zastaliśmy regały z pełnymi półkami wielu interesujących książek.
Blisko regału zostały porozstawiane trzy skórzane fotele, nieco obskurne, jednak dawały wnętrzu uroku. Obok jednego z siedzeń umieszczony został stolik, który jednocześnie pełnił funkcję półki nocnej. Ponieważ nieopodal stało bardzo wąskie łóżko małżeńskie, na przeciwko którego znajdowało się ogromne okno, otwierane na dwa skrzydła.
- Czujesz się z tym nie tak? - spytał May, widząc moje spojrzenie posyłane na posłanie
- Hm? - spojrzałam zamyślona na chłopaka. Paul wspominał, że okno nie zamyka się nigdy do końca, więc w nocy zapewne miało być bardzo zimno.
- Patrzysz ze wstrętem na to łóżko. - stwierdził - Nie chcę nic wyliczać, ale spaliśmy ze sobą już ponad miesiąc. Wiesz...Twoja ucieczka, a potem ta trasa...
- Em... - przegryzłam wargę. Brian miał rację. Mamy już 24 lata, jesteśmy przyjaciółmi...zachowujemy się jak para, śpimy jak małżeństwo i pilnujemy zaspołu jakbyśmy byli rodzicami...przerażające...
~perspektywa Brian'a ~
Starałem się zrozumieć Courtney. To było trudne. Studiowałem astrofizykę i śmiało mogę powiedzieć, że to było prostsze od rozkminienia kobiety.
Na moje szczęście Lee była naprawdę mądrą i wyjątkową panną. Nie była jak pozostałe.
I znaliśmy się bardzo długo.
Co trochę ułatwiało mi zadanie.Nie rozumiałem jej, ponieważ z jednej strony kładzie głowę na mój bark, lub wtula się we mnie co noc, przecież sama z siebie dwa razy mnie pocałowała... ale jednak...sam nie wiem. Jakby nie chciała być w związku?
******************
Było już grubo po 12 a raczej była już 13 , więc resztę dnia postanowiliśmy spędzić na prowadzaniu się do pokoi i zwiedzaniu okolicy, jak i samego "studia nagraniowego".
Niestety Roger po swojej przygodzie z gnojem nie miał jak się przemieszczać, więc pożyczył buty od Courtney, ponieważ ta miała najbardziej rozmiarem podobną stopę do stopy blondyna. Założył obuwie i pojechał do miasta.
3 godziny później, gdy każdy był już wypakowany Prenter oprowadzał nas po wielkiej stodole, która miała nam służyć do nagrywania kolejnych piosenek, a zwłaszcza tej, którą wymyślił Freddie.
Po zniesieniu ohydnego głosu Paul'a przez pewien limit czasu, który został już dawno przekroczony, doszedł do nas Roger z butami Lee w dłoniach.
Na nogach natomiast pojawiły się brokatowe, błyszczące w słońcu różowe converse.- Wiedzę, że masz gust. - zaśmiałem się - bardzo subtelne i... oryginalne.
- Do jakiego działu wszedłeś, wpuścił cię do damskiego? - syndrom Wrednego Deaky'ego dawał znaki, że został on włączony po pojawieniu się blondyna
- Zazdrosny? - uniósł jedną brew z uśmiechem
******************
Szedłem w stronę swojego pokoju. Mijałem piękne drewniane drzwi, wsłuchując się w stukot moich ulubionych, białych butów, (czyt. jego legendarnych chodaków).
Gdy minąłem sypialnię Roger'a, stanąłem na przeciwko drzwi do pomieszczenia, które dzieliłem z Courtney. Zastanowiłem się czy powinienem pukać, ale przecież pokój należał też do mnie, więc bez wahania chwyciłem za klamkę, a drzwi się otworzyły.
~520 słów (w weekendy będzie ich więcej!)
YOU ARE READING
You call me sweet like I'm some kind of cheese
Short Story- Wow, Brian...twoje włosy są jak jakiś Harbison, albo...Brie! - Co to w ogóle jest? - Takie ciągnące się sery. - Aha...To komplement?