Chapter 22

258 11 35
                                    

Jakie to uczucie stać przed lustrem, widząc siebie w pięknej białej sukni ślubnej, sięgającej aż do kostek? Z licznymi koronkami, jednocześnie zachowując umiar... Z welonem długim jak twoje włosy, które spięte w koka zmieniały kształt twej twarzy... W pięknych białych pantofelkach... Czekając aż tata przyjdzie, aby zawieść cię w specjalnie wynajętej limuzynie... Jakie to uczucie, gdy otwierają ci drzwi, a ty idziesz po rozłożonym specjalnie dla ciebie białym dywanie... Widząc zapłakane twarze cioć, których nawet nie znasz... Spoglądając na dwóch cudownych świadków, którzy próbują uspokoić pana młodego... No właśnie, pan młody...Pan May, który wyglądał bardzo szykownie w garniturze, który sami wybieraliście.

Poddenerwowany Brian wysłuchiwał tych wszystkich rad Roger'a i John'a, a gdy zobaczył, kto właśnie wchodził przez duże, drewniane drzwi rozpromienił się, a jego zielono-brązowe oczy zaszkliły się.

Było mi przykro, że Freddie nie przyszedł na ślub. Obiecywał, że zjawi się na weselu, jednak strasznie chciałam zobaczyć jego uśmiech, gdy pomyliłam się w przysięganiu wiecznej miłości, lub usłyszeć śpiewany przez niego psalm. Przynajmniej mogliśmy liczyć na Deaky'iego i Rog'a.

I Courtney Bohnam Lee take you Brian
to be my husband to have and hold
from this day forward
for better, for worse,
for richer, for poorer,
in sickness and in health,
to love and to cherisch,
till death do us part,
according to God's holy law;
and this is my solemn vow.

Moje słowa rozbrzmiały po całym kościele, następnie ze łzami w oczach wysłuchiwałam płynnego recytowania formułki przez bruneta, który ani razu się nie pomylił. Kończąc mówić spojrzał na mnie. Tym samym wzrokiem, w którym się zakochałam. Łagodne, pełne miłości spojrzenie. Tym oczom przyglądałam się w noc, podczas której pierwszy raz się pocałowaliśmy, wyznaliśmy sobie miłość. I chociaż miał już dwadzieścia siedem lat, w jego błyskotliwych tęczówkach, nadal można było dostrzec te dziecinne iskierki pełne niewinności i zaufania.

Po ceremonii wybiegliśmy ze świątyni, rzucając wspólnie bukiet kwiatów, który złapał nie kto inny niż John. Kto wie, kto następny się ożeni? A przypuszczenia, że tą osobą mógł być Deacon były dosyć prawdopodobne, ponieważ ostatnio zaczął się spotykać z taką jedną dziewczyną o imieniu Veronica.

Na weselu czekałam niecierpliwie na pojawienie się Freddiego. Brian'owi także bardzo zależało ma przybyciu przyjaciela. W końcu stał się dla nas bratem.

Mercury pojawił się o dwudziestej drugiej, złożył nam życzenia następnie znów nas opuścił pod pretekstem, że jest zapracowany. Co nas trochę zdziwiło, ponieważ wiedzieliśmy, że Fred zazwyczaj nie upuszcza takich imprez. Byliśmy niemal pewni, że za tym wszystkim stoi Paul. Ponieważ odkąd się pojawił Freddie stał się jakiś inny. Nie przypominał już dwudziestoparoletniego chłopaka, którego poznaliśmy ponad cztery lata temu. Myśleliśmy wtedy, że będziemy już na zawsze swoimi przyjaciółmi, zawsze i na zawsze razem. A dziś mamy dwadzieścia siedem lat i jednego a nas nie ma na jednym z najważniejszych dni w życiu.

SKIP TIME

Wraz z John'em, Roger'em i Brian'am czekaliśmy na zjawienie się Mercury'ego. Przyzwyczailiśmy się do tego, więc nadal siedzieliśmy na skórzanych kanapach pogrywając na instrumentach lub zapisując próby pisania piosenek. Oparta o ramię mojego męża i obserwując jego grę na Red Special poczułam ból w moim brzuchu. Straszne gniecenie powodowało chęć oddania wymiotów. Najwyraźniej brunet to zauważył.

You call me sweet like I'm some kind of cheeseWhere stories live. Discover now