- Zgadnij o czym! - wypalił John

- "I'm in love with my car?" - Bri przeczytał na głos tytuł - Roger, czy my o czymś nie wiemy?

- "The machine of a dream, such a clean machine." Piszesz o nim, jak o żywym człowieku. - zaśmiałam się, ale po chwili spoważniałam - To o twojej nowej miłości?

- No tak, nie widzisz? - Deacon wskazał za pierwszy wers przyśpiewki - JeStEm ZaKoChAnY w MoIm SaMoChOdZiE.

Roger nie wytrzymał i cały czerwony od rumieńców, wykrzyczał:

- Jesteście, po prostu zazdrośni, bo wasze piosenki nie są tak dobre.

Wymieniliśmy w trójkę spojrzenia i wybuchnęliśmy śmiechem, próbując przeprosić chłopaka, ale żadne z nas nie potrafiło zaprzestać się śmiać.

- No po prostu, - powiedział Brian, gdy się już opanował (John i ja jeszcze nie mogliśmy przestać)- Może nie jest zbyt dobra, jak na stronę A?

- Co masz na myśli mówiąc, że nie jest "zbyt dobra"? - niebieskooki spytał zdenerwowany - Spójrzmy na twoją, - powiedział, zabierając z blatu inną kartkę - "You call me sweet, like I'm some kind of cheese"?

- Jest dobra. - wzruszył ramionami brunet

- Wow. - odparł ironicznie Rog

- No wiesz, "With my hand on your grease gun"... - May przytaczał kolejny fragment dzieła Taylor'a

- To METAFORA, Brian. - zaznaczył blond włosy

- Dobra, Roger...- przerwał John i nie znajac go, pomyślałabym, że chce już zakończyć spór, jednak Deaky, to jednak Deaky - Powiedz nam lepiej, co robisz z tym autem.

Wówczas do pomieszczenia wszedł Freddie, zapraszając nas do studia, aby przejrzeć wszystkie propozycje piosenek i zacząć nagrywać nasz główny popis "Bohemian Rhapsody". Po czym wyszedł. Gdy tylko zamknęły się drzwi, Roger wziął garść smażonych kiełbasek i cisnął nimi w stronę Brian'a.

- Nadal "niezbyt dobra"? - krzyknął blondyn

- Czym ty chcesz to udowodnić? - spytał brunet otrzepując włosy z mięsa

Po tych słowach, rozpętała się nie mała wojna, a skończono ją dopiero wtedy, gdy niebieskooki złapał za czajnik. Wtedy dzieci się uspokoiły i poszły do "studia". Idąc spytałam się Bi'ego:

- Twoja piosenka, "Sweet lady"...

- Tak? - okręcił głowę w moją stronę. Zauważyłam, że w jego włosach pozostał nadal mały kawałeczek kiełbaski

- Poczekaj...Schyl się na chwilkę. - May posłusznie stanął i pochylił się. Wyciągając mu jedzenie z loczków, kontynuowałam - Ona jest o kimś?

-perspektywa Brian'a-

Trochę dziwnie było tam stać i odpowiedzieć na tak skomplikowane pytanie, gdy dziewczyna, o której napisałem piosenkę, dłubie w włosach, bo utknęło mi tam mięso. Ale postanowieniem wszystko jej w tym momencie wytłumaczyć i wyznać. Więc, gdy tylko opuściła ręce, złapałem ja za nie i popatrzyłem w jej zielone oczy. Miałem tyle czasu, żeby przemyśleć, jak jej to powiedzieć, ale nie zrobiłem tego, bo musiałem się z tym pogodzić i rozmawiać z Rogr'em.

- J-ja...ta piosenka... - jąkałem się - Ona jest o tobie.

Dziewczyna spojrzała na mnie bez słowa i zmarszczyła przy tym brwi, po czym po czym puściła moje dłonie.

- Ja nie wiedziałam, że jestem dla ciebie taka podła. - powiedziała z łzami w oczach - Przepraszam cię, - przytuliła mnie mocno, chwilę potem wyszeptała ciche- proszę, wybacz... Gdy się odkleiła mówiła bardzo szybko i na jednym oddechu, jak to myślała, ze piszę o jakiś wrednych dziewczynach, które nie liczą się z uczuciami innych, a co czwarte słowo przepraszała mnie.

- Courtney, słuchaj...- zamknąłem oczy, a po chwili znów kontynuowałem - To nie jest O TOBIE, a raczej tym co do ciebie czuję...Bo, j-ja cię kocham i w sumie to już dawno zdałem sobie z tego sprawę, ale ci tego nie mówiłem, ponieważ myślałem, że...

- Że? -brunetka ciągnęła temat

- Że nie odwzajemnisz tego i że cie stracę, przez coś co powiedziałem, nie przemyślając tego. - odparłem

- A czy to przemyślałeś już wcześniej? - spytała się

- Co? - nie zrozumiałem pytania dziewczyny

- Czy przemyslałeś to, co teraz do mnie mówisz... - wyjaśniła spokojnie, ujmując moją twarz dłońmi

- Nie, dlatego to jest takie żałosne. - pokręciłem głową, spuszczając wzrok

-To jest piękne. - uśmiechnęła się promiennie - Brian, ja ciebie też kocham...I też już to dawno wiedziałam, ale dopiero po rozmowie z Roger'em...

- Rozmawiałaś z Taylorem? - powtórzyłem, pytając się - O tym co czujesz do...

- Ciebie. - dokończyła, a po chwili się zaśmiała - Tak, niby Rog, a jednak coś wie o prawdziwej miłości.

- Zabawne, bo ja z nim też o tym rozmawiałem. - nie wierzyłem, że to blondyn nas połączył. ten chłopak, którego najdłuższy związek trwał dwa tygodnie.

Dziewczyna zachichotała i chciała coś powiedzieć, ale wpiłem się w jej usta. Zdziwiona, jednak oddała pocałunek, który trwał dość długo i przemieniał się w coraz bardziej namiętny. Gdy oderwaliśmy się od siebie, mocno mnie przytuliła. Objąłem ją, jednak już nie tak delikatnie, jak mieliśmy w zwyczaju. Mocno ja przycisnąłem do siebie, jakbym bał się, że zaraz mógłbym ją stracić. Po chwili szepnąłem:

- I co teraz?

- Teraz zostało ci tylko się zapytać, czy będę twoją dziewczyną. - wyszczerzyła swoje białe zęby

- A będziesz? - spojrzałem z nadzieją na brunetkę

- Jesteś taki mądry, a jednak nie domyślny...- pokręciła głową z uśmiechem na twarzy - No zgadnij...

- Czyli tak? - wpadłem w euforię

Courtney pokiwała głową, chwyciła mnie za rękę i powiedziała:

- Lepiej chodźmy, bo chyba nie chcemy dostać ochrzanu, prawda?



- 1330 słów-

You call me sweet like I'm some kind of cheeseOnde histórias criam vida. Descubra agora